Kolejny eko-cios. Nadchodzi jeszcze jeden zakaz

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Polityka antywęglowa to za mało. Unia Europejska chce zakazać także kotłów gazowych używanych do celów grzewczych. Wszystko oczywiście dla naszego „dobra”, czyli w imię „walki z globalnym ociepleniem”.

Zakaz użytkowania w domach kotłów gazowych, z których przecież licznie korzystają Polacy, jest niemal pewny. Kwestią sporną pozostaje, kiedy wejdzie on w życie, bo na szczeblu unijnym dopracowywane są szczegóły. Najprawdopodobniej dla niektórych zacznie obowiązywać od 2027 roku, dla innych – od 2030 roku.

REKLAMA

Zgodnie z unijnymi planami kotły gazowe (ale także np. olejowe) będą zakazane, bo nie będą spełniać norm emisyjnych. System EU ETS, czyli de facto pusty papier wartościowy, zostanie zaostrzony.

Urzędnicy i lobbyści są przekonani, że w ten sposób wygramy z globalnym ociepleniem. Kotły gazowe będą zakazane w nowych budynkach od 2027 roku, a trzy lata później ich zakaz obejmie także budynki modernizowane. To wszystko w ramach tzw. transformacji energetycznej i zeroemisyjności.

Sytuacja jest kuriozalna, gdyż kotły gazowe są teraz na topie. Popularność zyskują przede wszystkim w Polsce. Po tym, gdy rząd rozpoczął „walkę” ze smogiem i nakazał wymieniać tzw. kopciuchy, gros Polaków przerzuciło się właśnie na kotły gazowe, bo tzw. eksperci i autorytety mówili, że to zdrowe dla planety i klimatu. Tymczasem po niedługim czasie przychodzi Unia i mówi, że jednak niezdrowe i będzie zakaz. W miejsce promowanych dotychczas kotłów gazowych promowane będą pompy ciepła.

Ostatnie dostępne dane wskazują, że na koniec 2021 roku w Polsce funkcjonowało 410 tys. kotłów gazowych. Gdy unijne zakazy wejdą już w życie, zainstalowane urządzenia nadal będą mogły działać. No chyba, że zdecydujemy się na remont, to wtedy już niekoniecznie.

REKLAMA