Czy ekologia to już religia?

Urna za skremowanymi zwłokami. / Zdjęcie: Pixabay
Urna za skremowanymi zwłokami. / Zdjęcie: Pixabay
REKLAMA

Coraz szerzej pojawia się moda na „kompostowanie” ludzkich szczątków. Ma to być „najbardziej naturalny koniec życia”. Metoda „eko” ma mieć „jak najmniejszy negatywny wpływ na środowisko i szanować cykl życia, w którym umierając, regenerujemy żyjących”, czyli np. rośliny.

Niektóre eko-pochówki reklamują się, że „w ciągu 12 miesięcy przekształcają martwe ciała w zdrową i żyzną próchnicę”, chociaż te praktyki są jeszcze w wielu krajach zakazane. Zaczyna się jednak podobnie jak w przypadku innych ideologicznych pomysłów, od „wywoływania debaty obywatelskiej”.

REKLAMA

W Belgii gmina Ottignies Louvain-la-Neuve bardzo poważnie rozważa kwestię „humusacji” zwłok. Utworzono tam Fundację „Métamorphose”, która prowadzi kampanię na rzecz zmiany przepisów w tej dziedzinie. Na razie robili sobie doświadczenia z 60-kilogramowym psem, którego ciało przemieniło się w próchnicę po dwóch miesiącach. Radni z Ottignies ​​poważnie rozważają przeprowadzenie takiego eksperymentu na cmentarzu w mieście.

Podobne pomysły pojawiają się w sąsiedniej Francji. Były już np. eksperymenty miasta Niort z „naturalnym cmentarzem” Souché. Samo „humusowanie” nie jest możliwe, bo nie wolno pochować ciała bez trumny, ale te zaczyna się robić z szybko biodegradowalnych materiałów. Argumentem jest brak miejsc na cmentarzach. Alternatywą jest popularyzowanie kremacji.

Ostatnio pojawił się tu pomysł ustawy zgłoszony przez wiceprzewodniczącą francuskiego parlamentu Élodie Jacquier-Laforge. To deputowana partii centrowej MoDem. Zaproponowała wprowadzenie przepisów umożliwiających „kompostowania zmarłych”.

Dyskusja w tej sprawie trwa. Wraz z „kompostowaniem przez ludzi” ekologia staje się „integralną religią” – zauważa np. francuski pisarz Gregory Roose. Najpierw jest idea, potem ruch polityczny, a w końcu ekologia staje się religią integralną – dodaje Grégory Roose. Jego zdaniem „ekologia oddaje teraz cześć nowemu bogu – Klimatowi”, „rozsyła swoich apostołów po całym świecie”, „narzuca swoje zakazy żywieniowe – posty”, a teraz ma obrzęd pogrzebowy – „humusację”, czyli przerabiania szczątków człowieka na kompost, który ma dawać mu „nowe życie” po śmierci.

To proces z natury przerażający i szokujący – uważa pisarz, bo Człowiek zasłużył na wielką literę, kiedy zaczął grzebać swoich zmarłych. Uprawiając formę pośmiertnego kanibalizmu, ryzykujemy utratę człowieczeństwa. Dyskusję jednak już rozpętano.

Na uwagę zasługuje tu wpis jednego z internautów, który zauważył, że kiedy komendant obozu Stutthof użył zwłok swoich ofiar do nawożenia ogródka warzywnego, to zapewne nie mógł przewidzieć, że znajdzie po 80 latach naśladowców…

Źródło: Valeurs

REKLAMA