Rzekomy „prawicowy” zamach na Macrona okazuje się coraz bardziej farsą

Prezydent Francji Emmanuel Macron. Foto; PAP/EPA
Prezydent Francji Emmanuel Macron. Foto; PAP/EPA
REKLAMA

Zamachu miała dokonać „ultraprawicowa grupa Barjols”. Jednak już dziewięciu z trzynastu oskarżonych zostało uwolnionych. Proces 13 działaczy rozpoczął się we wtorek 17 stycznia. Sąd karny w Paryżu uwolnił jednak w piątek 17 lutego w swoim wyroku dziewięciu członków grupy od winy.

Trzech innych zostało skazanych za „terrorystyczne powiązania przestępcze” na kary od roku do trzech lat więzienia. Karę czwartej osoby, oskarżonej o nielegalne posiadanie broni, wydano w zawieszeniu.

REKLAMA

Sąd uznał, że rzeczywiście istniały „czynności przygotowawcze” związane z planem zamachu na prezydenta Emmanuela Macrona w 2018 r., ale dotyczą tylko trzech oskarżonych. Sędziowie uznali, że pozostali nie brali udziału w planowaniu ataków na prezydenta, meczety i migrantów, o co zostali oskarżeni.

Miał być wielki spisek, ale okazał się hucpą przygotowaną przez służby specjalne. W tym samym czasie, niemal bezkarnie, na ulicach francuskich miast działają prawdziwe bojówki lewicowe, tzw. czarne bloki, Antifa, gangi narkotykowe i im podobni. W podparyskim mieście Chatenay-Malabry doszło do tego, że mieszkające tu rodziny policjantów są zastraszane i boją o swoje własne bezpieczeństwo. Służby wolą jednak szukać spisków… „ultraprawicy”

„Les Barjols” to „grupa tożsamościowa” działająca od 2017 do 2018 roku we Francji. Została wówczas rozwiązana i oskarżona o przygotowywanie ataku na prezydenta Emmanuela Macrona. Grupę utworzyły dwa środowiska na… Facebooku. Wiadomo, że zorganizowała kilka spotkań na temat obchodzenia się z bronią palną i survivalu.

Służby podjęły się jej rozpracowania ze względu na ich komentarze w mediach społecznościowych, które uznano za „islamofobiczne”, antymasońskie i „ksenofobiczne”. Według oskarżenia kilku z nich miało „niejasny plan” zaatakowania podróżującego w ich region Emmanuela Macrona. Dzień po spotkaniu 4 aktywistów, zostali aresztowani przez funkcjonariuszy Generalnej Dyrekcji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DGSI).

Ich plany były tak „poważne”, że chcieli zdobyć pieniądze napadając na… urząd skarbowy, uzbroić się przez odnalezienie skrzyni z bronią pochodzącą z II wojny światowej i założyć partyzantkę ukrywającą się w podziemiach linii Maginota, w których przechowywaliby żywność.

Jeden z administratorów strony „Barjols 38” i skazany w procesie to Jean-Pierre Bouyer. Jest emerytem z Isère i mieszka niedaleko Grenoble. Ma sześćdziesiąt dwa lata. Z wykształcenia elektromechanik i stolarz, walczył z systemem, planując np. przeciąć kable zasilające anteny przekaźnikowe telewizorów transmitujących finał mistrzostw świata w piłce nożnej 13 lipca 2018 r., by „wywołać gniew ludności”. Wśród spiskowców jest też emerytowana pomocnik pielęgniarki, działaczka ruchu „żółtych kamizelek”, czy niezbyt zrównoważony, bezrobotny 40-latek, wcześniej sprzedawca ryb w supermarkecie, który miał rzekomo dostarczyć broń.

W skład grupy wchodzili jeszcze tacy „terroryści” jak pięćdziesięcioletni David G., pracownik Renault na zwolnieniu lekarskim, bo opiekuje się chorą córką (został kierownikiem grupy departamentu Mozeli), niepełnosprawny Antoine D., lat 23, Henri, lat 53, który miał oglądać kanały RT Francja i Sputnik, a wiadomości AFP uważał za „ocenzurowane” i „zmanipulowane”. „Prawdziwi” terroryści…

Źródło: Le Figaro

REKLAMA