Były prezydent USA jest umierający

Prezydent Joe Biden i jego zona Jill u byłego prezydenta Jimmy Cartera i jego zony Rosalynn. Zdjęcie: The Jimmy Carter Presidential Library
Prezydent Joe Biden i jego zona Jill u byłego prezydenta Jimmy Cartera i jego zony Rosalynn. Zdjęcie: The Jimmy Carter Presidential Library
REKLAMA

Były prezydent Stanów Zjednoczonych Jimmy Carter znajduje się w opiece paliatywnej w domu i jest umierający. Po serii hospitalizacji były polityk Demokratów i lokator Białego Domu z lat 1977-1981, został przeniesiony do domu i przebywa w otoczeniu najbliższych.

Carter jest obecnie najstarszym żyjącym prezydentem Stanów Zjednoczonych i ma 98 lat. Został poddany „opiece paliatywnej” w domu, gdzie chce „spędzić czas, który mu pozostał” – podała 18 lutego jego fundacja Carter Center.

REKLAMA

Jego wnuk Jason Carter, napisał na Twitterze, że widział się ze swoim dziadkiem w domu, który jak zwykle „jest pełen miłości”. W ostatnich dniach dom Carterów odwiedzali politycy Demokratów, by pożegnać się byłym prezydentem.

Jimi Carter to hodowca orzeszków ziemnych i polityk Demokratów, który wygrał wybory po skandalu z udziałem Republikanów z aferą Watergate, po której prezydent Richard Nixon zrezygnował z urzędu. Zastąpił go Gerald Ford, który z Carterem przegrał. Carter był prezydentem przez jedną kadencję. Nie należała ona do udanych.

Warto przypomnieć, że to on do swojego gabinetu powołał m.in. Zbigniewa Brzezińskiego jako doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego. USA dotknęła inflacja, bezrobocie i kryzys energetyczny. Za jego kadencji inflacja wynosiła w 1980 roku 18%. „Walczył” też z kryzysem energetycznym, wprowadzając programy wymiany samochodów na bardziej ekonomiczne, izolacji termicznej budynków, ograniczając zużywanie ropy i gazu.

W polityce zagranicznej zajmował „miękkie” stanowisko wobec Związku Sowieckiego. Podpisał z Breżniewem traktat SALT II, którego Moskwa nie myślała przestrzegać. Był orędownikiem tzw. „polityki odprężenia”. Za jego czasów doszło do sowieckiej interwencji w Afganistanie.

Carter angażował się w rozwiązanie konfliktu na Bliskim Wschodzi i doprowadził do porozumienia Izraela z Egiptem w 1977 roku w Camp David. Porozumienie zakładało wycofanie się wojsk izraelskich z Półwyspu Synaj, Gazy, Wzgórz Golan i Zachodniego Brzegu Jordanu (Cisjordanii).

W 1979 roku Carter uznał władze w Pekinie jako jedyny rząd Chin, co umożliwiło nawiązanie formalnych stosunków dyplomatycznych i mianowanie ambasadorów, ale otworzyło roszczenia CHRL do Tajwanu.

Największą wpadką jego prezydentury był jednak Iran. W 1979 roku w doszło w tym kraju do rewolucji islamskiej i obalenia szacha. Władzę przejął ajatollah Ruhollah Chomeini, a 4 listopada 1979 roku, Irańczycy wkroczyli do ambasady USA w Teheranie i wzięli 66 zakładników. Carter nakazał przeprowadzić akcję odbicia zakładników, jednak skończyła się ona katastrofą. W kolizji śmigłowca „marines” z samolotem zginęło 8 Amerykanów, a 5 zostało rannych.

Po wyborach zastąpił go w Białym Domu Ronald Reagan, ale to już zupełnie inna epoka i polityka. Sam Jimi Carter na emeryturze wykładał w Emory University i krytykował politykę prowadzoną przez Reagana. Brał udział w kilku misjach mediacyjnych na całym świecie. Dostał w 2002 roku Pokojową Nagrodę Nobla, za „dziesięciolecia niestrudzonych wysiłków na rzecz znalezienia pokojowych rozwiązań konfliktów międzynarodowych”.

REKLAMA