
Ten wpis będzie dotyczył zablokowania portalu nCzas, zarządzanego przez Tomasza Sommera. Na wstępie zaznaczam, że obie swoje książki wydałem w wydawnictwie zarządzanym między innymi przez tego samego Tomasza Sommera. Jeśli ktoś uważa, że przez to nie jestem obiektywny – trudno, jego pech, jego strata, może tego nawet nie czytać.
Fakty są jednak takie, że nie czuję żadnej potrzeby do stronniczego spoglądania na ten temat – Tomasz Sommer nie jest ani moim przyjacielem, ani nawet kumplem, w każdym razie na pewno nie w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Wypiliśmy razem jedno piwo – na rozmowie wstępnej, od której zaczęła się nasza współpraca. Cała reszta naszej współpracy to kwestie ściśle zawodowe. Nie jesteśmy związani żadnym paktem, w każdej chwili możemy się rozstać, on może sobie znaleźć nowego pisarza, a ja nowego wydawcę. Co więcej – nawet nie poprosił mnie żebym o tym pisał, to wyłącznie moja inicjatywa.
Kiedy kilka dni temu pierwszy raz wspomniałem o sprawie zablokowania portalu nCzas (wyświetla się tylko części internautów), sceptycy powątpiewali, że mogą za tym stać służby państwowe, bo przecież takie akcje kojarzą się bardziej z „tymi złymi”, z Platformą i biedrolewicą, a nie z cudowną Dobrą Zmianą. Niektórzy spekulowali, że to na pewno jakaś awaria, albo błąd techniczny.
Konkrety pojawiły się bardzo szybko, na skutek presji ze strony internautów. Z opublikowanych materiałów wynika, że przedstawiciel Orange przyznał, iż strona została zablokowana ,,na żądanie uprawnionych podmiotów”, a Netia w swojej odpowiedzi sprecyzowała ostatni element układanki – podając, że chodzi o ABW.
Jeśli ktoś z czytelników mojego profilu woli mi nie wierzyć i jestem dla niego za słabym autorytetem, dodam, że tę skandaliczna sytuację potępił również m.in. Rafał Ziemkiewicz. Najbardziej obrzydliwe w tym wszystkim jest to, że cały obóz rządzący udaje, że nie ma tematu. Sprawa jest zamiatana pod dywan. Do niedawna nie było wiadomo kto konkretnie za to odpowiada – najważniejsze pytanie brzmi jednak, ZA CO ocenzurowano portal działający w polskim internecie od ćwierć wieku. Sprawa ,,pachnie” bardzo, bardzo brzydko.
Jak już wspomniałem we wpisie sprzed paru dni, na podstawie moich obserwacji portal nCzas podawał spore spektrum informacji, co wyróżniało go na tle ,,Faktów TVN” i ,,Wiadomości TVP”, podających jednowymiarową propagandę i nie zostawiających widzom centymetra wolnej przestrzeni na samodzielne myślenie. Widywałem tam czasem teksty, z którymi się nie zgadzałem, ale nigdy nie widziałem tam absolutnie niczego, co w choćby najmniejszym stopniu mogło usprawiedliwiać taką formę cenzury. Dodajmy, że cenzury mającej bardzo poważne konsekwencje – portal ma teraz spore problemy z płynnością finansową, a przecież zatrudnia pracowników. To zupełnie inna waga, niż zbanowanie trolla na fejsie czy Tłiterze.
Czytelnicy mojego profilu wiedzą, że daleko mi do miana jakiegoś zagorzałego fana Konfederacji, do nich też mam wiele uwag. Ale jak nie trawię Brauna i jego polityki, i jak nie zgadzam się z wieloma bzdurami Korwina na temat Rosji, albo z faktem, że Mentzen albo Dziambor skarżą się na propagandę TVP gdzieś w… Onecie (!) albo jakimś innym TVN – to sam portal nCzas mnie nie raził.
Przyznaję, że nie zaglądałem tam regularnie, ale zawsze miałem wrażenie, że (choć ma swój pewien określony, prawicowy profil) jest znacznie bardziej obiektywny i pluralistyczny niż Onet, Interia, WP czy portale Michnika, może nawet razem wzięte. Swego czasu nawet, pisząc swój „Manifest”, skorzystałem z paru ich newsów demaskujących marksizm.
Sam szef portalu, Sommer? Kilka razy na własne oczy widziałem jego wypowiedzi, po których był przez część internautów krytykowany za to, że jest zbyt ANTY(!)rosyjski i że ZA BARDZO sprzyja swoimi poglądami Ukrainie w konflikcie z najeźdźcą. Raz czy dwa widziałem nawet, że odpowiadał na te „zarzuty” i bronił swojego stanowiska w tej sprawie, podtrzymując je mimo presji jednego czy drugiego rusofila.
W jednym z programów niedawno otwarcie krytykował niejakiego Piskorskiego za jego radykalne wychwalanie Rosji Putina. A podaję te przykłady, mimo że wcale nie oglądam kanału TS regularnie – z braku czasu wręcz sporadycznie, więc zakładam, że dowodów na jego postawę sprzeciwiającą się agresji Putina jest o wiele więcej.
Co więcej – jeśli ktoś już kupił moją wydaną dwa miesiące temu książkę „Tresura – kulisy lewicowej indoktrynacji”, to na pewno widział, że we wstępie napisałem:
„Jeśli nie skupiam się na atakowaniu Rosji, zamiast Ameryki, to nie dlatego, że sympatyzuję z krajem rządzonym przez Władymira Putina – jest wręcz przeciwnie. W przeciwieństwie do wielu „prawych”, którzy publicznie lub po cichu sympatyzują z rosyjskim przywódcą, bo widzą w nim „obrońcę cywilizacji” przed „zgniłym Zachodem” i LGBT – ja, przede wszystkim, widzę w nim KGB. W moim rozumieniu świata, nie możesz popierać agresywnej polityki KGB-owca, i dalej nazywać się antykomunistą. (…) Wrogość wobec jednej skrajności nie powinna automatycznie wpychać nas w ramiona drugiej. Tak jak nie każdy, kto ma zastrzeżenia do polityki Wołodymira Zelenskiego, powinien być szufladkowany jako „ruska onuca”. W chwili gdy piszę te słowa, nie wiem jeszcze, ile potrwa wojna na Ukrainie, oby skończyła się jak najszybciej – ale mam nadzieję, że Rosja Putina jej nie wygra. Historycznie mamy pełne prawo do pretensji wobec OBU tych narodów – ale to Putin przekroczył granicę, dosłownie i w przenośni. To, że obie strony prężyły muskuły, nie zmienia faktu, że to jemu – jak na ważeniu bokserskim – puściły nerwy i to on wyprowadził cios. W konflikcie, gdzie obie strony miały swoje argumenty i roszczenia – to on wybrał rolę agresora.”
Czemu to cytuję? Bo po napisaniu tej książki, sam zapytałem wydawcę, czyli Tomasza Sommera (który czytał ją bardzo dokładnie i pomagał przy korekcie), czy coś by w niej zmienił, jeśli chodzi o treść.
Nie tylko nie zażądał, żebym jakikolwiek fragment usunął lub zmodyfikował, bo inaczej jej nie wyda – ale nawet nie zasugerował, że cokolwiek (jeśli chodzi o treść) trzeba zmienić. Dał mi, jak przy pierwszej książce, całkowicie wolną rękę. Nawet nie w 99%, tylko w 100.
Dlatego oskarżanie TS albo jego portalu o „prorosyjskość” jest głupotą, nie widzę do tego najmniejszych podstaw, jest wręcz przeciwnie. A to, że nie każdy portal musi powielać toporną, jednowymiarową propagandę taką jaką oferuje swoim owieczkom mainstream, jeszcze nie upoważnia nikogo przyzwoitego do rzucania poważnymi oskarżeniami – a już na 100% w państwie prawa nie powinno się zamykać działającego 25 lat portalu, nie informując co konkretnie przewinił. W taki sposób można zamknąć usta KAŻDEMU, kto jest niewygodny. Wszyscy chcielibyśmy prostego podziału na tych dobrych i tych złych, ale gorzka prawda jest taka, że zdegenerowany władzą PiS już pod wieloma względami platformieje do reszty… A że Platforma też nie stoi w miejscu i z roku na rok staje się coraz bardziej lewacka i gówniana, to już inna sprawa.
Na zdjęciu – wymierzona przeciwko cenzurze akcja prorządowego portalu Niezalezna: ,,Nie zamkniecie nam ust.”
No, wam nie zamkną, bo to wasi ludzie rządzą. Na razie.
Skoro nie przeszkadza wam, że teraz zamyka się portale nie podając za co – nie dziwcie się potem i nie stękajcie, jeśli po zmianie władzy (obojętnie czy po tych wyborach czy kolejnych) ludzie mściwego Donalda to samo zrobią z wami.
Jeśli milczycie teraz – to kiedy to nastąpi, nie będziecie mieli już prawa do oburzenia.