Wizyta Bidena w Polsce. Warzecha o niepokojących zapowiedziach: „Wystarczy sobie wyobrazić, że…”

Łukasz Warzecha/Fot. screen YouTube/Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha/Fot. screen YouTube/Łukasz Warzecha
REKLAMA

Wizyta prezydenta Joe Bidena w Polsce to silne wsparcie dla Ukrainy, ale przede wszystkim potwierdzenie roli Polski jako lidera regionu w zakresie bezpieczeństwa oraz najważniejszego sojusznika USA w naszej części Europy – ocenił wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. Publicysta Łukasz Warzecha wskazał natomiast niepokojące symptomy.

Prezydent USA Joe Biden złoży wizytę w Polsce w dniach 21–22 lutego (wtorek–środa). Ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski informował, że prezydent Biden we wtorek po południu w Warszawie, w Arkadach Kubickiego w ogrodach Zamku Królewskiego, wygłosi przemówienie do narodu polskiego.

REKLAMA

Podczas wizyty Bidena zaplanowane jest spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą, a także – w środę – jego udział w szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki, gdzie mowa będzie o dalszym wsparciu Ukrainy.

Wawrzyk podkreślił, że „poza kwestiami czysto praktycznymi ta wizyta ma też wymiar symboliczny”, dlatego że prezydent Biden przyjeżdża tylko do Polski i spotka się tu także z przedstawicielami krajów B9.

– To potwierdza wiodącą rolę Polski w Europie, w polityce amerykańskiej. To Polska w Unii Europejskiej – co ta wizyta pokazuje wyraźnie – jest najważniejszym sojusznikiem USA i takie przesłanie płynie też do Rosji, do prezydenta Putina, w obliczu zbliżającej się ofensywy rosyjskiej – twierdził.

– Więc sam fakt wizyty Bidena w takim momencie – w przededniu rocznicy wybuchu wojny i spotkanie B9 kreuje Polskę na lidera, kraj, który gdyby doszło do kolejnego aktu agresji ze strony Rosji, nie zostanie przez USA zostawiony sam. To podstawowe przesłanie, które z tej wizyty płynie dla polskiego bezpieczeństwa – ocenił Wawrzyk.

Pytany, czy jego zdaniem można spodziewać się przełomowych zapowiedzi, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy, Wawrzyk stwierdził, że tu decyzja należy do strony amerykańskiej. – Na pewno będzie to ważna wizyta dla wojny i dla polityki bezpieczeństwa w Europie, dla Polski i Ukrainy – zaznaczył.

– Polska przez tę wizytę zostaje uznana za głównego sojusznika w zakresie bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO i za wiodący kraj w regionie w polityce amerykańskiej, co oznacza, że jest też krajem, którego Stany Zjednoczone będą bronić w każdy możliwy sposób, jeśli zaistnieje taka potrzeba. Liczymy na to, że także w Moskwie zostanie to tak odczytane – podkreślił.

Według niego, jeśli chodzi o możliwe deklaracje prezydenta USA „trudno w tej chwili mówić o konkretach”. – Ale sam fakt, że do tej wizyty dochodzi tak blisko Ukrainy i to w tak kluczowym momencie, gdy wszyscy boimy się tego, co się może wydarzyć za kilka tygodni w ramach agresji rosyjskiej, gdy ofensywa na dobre się zacznie, oznacza silne wsparcie dla Ukrainy, ale i potwierdzenie roli Polski jako lidera regionu w zakresie bezpieczeństwa – mówił minister.

Wawrzyk podkreślił, że w tej sytuacji zrozumiałe jest oczekiwanie Polaków, by w naszym kraju stacjonowało więcej żołnierzy amerykańskich i by była to obecność stała.

Wiceszef MSZ był też pytany o oczekiwania ukraińskie, że wizyta prezydenta Bidena w Polsce wpłynie na przyspieszenie dostaw sprzętu wojskowego przez państwa członkowskie NATO.

– Każdy moment się liczy, każdy dostarczony Ukrainie sprzęt wojskowy jest ważny, nie tu ma czasu do stracenia. Trzeba szybko broń na Ukrainę przekazać. Jednak kluczowe jest, zwłaszcza jeśli chodzi o czołgi, szkolenie załóg ukraińskich tak, by mogły te czołgi obsługiwać i my to robimy – podkreślił wiceminister.

Niepokojące zapowiedzi

Do wizyty Bidena w Polsce odniósł się także publicysta Łukasz Warzecha.

„Zapowiedzi dotyczące wystąpienia Bidena są w najwyższym stopniu niepokojące w połączeniu z bezalternatywnością kursu, jaki przyjęła Polska. Wystarczy sobie wyobrazić, że w 2024 r. miejsce Bidena zajmuje izolacjonistycznie nastawiony republikanin i zmienia akcenty” – napisał na Twitetrze.

„Polska zostaje ze swoją rolą państwa frontowego i z ręką w nocniku. Niepojęte jest też przyjęcie bez śladu dyskusji opcji walki do upadłego. Niestety, szybciej naszego niż Ameryki. Jest też pytanie o to, co w zamian za naszą rolę dostaniemy poza poklepaniem po plecach” – dodał publicysta.

REKLAMA