Ten region to czarny punkt na mapie Polski. Tutaj najwięcej osób umiera na raka

Znicze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pexels
Znicze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pexels
REKLAMA

Eksperci alarmują, że nowotwory złośliwe są coraz groźniejszym problemem w Polsce. Każdego roku nowotwory diagnozuje się u około 170 tys. Polaków, a około 100 tys. umiera z ich powodów. Z informacji przedstawionych przez GUS wynika, że problem jest szczególnie poważny w jednym regionie.

Nowotwory stają się prawdziwą epidemią, która zbiera w Polsce krwawe żniwo. Od połowy lat 60. XX wieku liczba zachorowań i zgonów nowotworowych zwiększyła się w Rzeczypospolitej ok. 2,5 razy.

REKLAMA

W momencie pisania tego tekstu na nowotwór w Polsce choruje ponad 1,17 mln Polaków. Choruje podobna liczba kobiet i mężczyzn jednak umieralność wśród panów jest wyższa o około 10 tys. (odpowiednio 55 tysięcy wobec 46 tysięcy).

Polska ma jeden z największych wskaźników umieralności z powodu chorób nowotworowych wśród państw partnerskich OECD. Wynosi on 228 zgonów na 100 tys. mieszkańców.

Sytuacja najgorzej przedstawia się w jednym regionie Polski. Chodzi o Górny Śląsk i całe województwo śląskie oraz Dolny Śląsk.

Według raportu Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) to właśnie w Śląskiem najwięcej polskich obywateli umiera na raka – najczęściej jest to rak płuc.

W niektórych miastach województwa śląskiego zgony spowodowane nowotworami stanowią prawie jedną czwartą wszystkich śmierci.

Statystyka dla poszczególnych miast z tego regionu wygląda następująco. Wartości przedstawiają, jaki procent wszystkich zgonów stanowią śmierci spowodowane nowotworami:

  • Żory (23,7 proc. wszystkich zgonów),
  • Mysłowice (22,5 proc.),
  • Ruda Śląska (22,3 proc.)
  • Czechowice-Dziedzice (22 proc.),
  • Wilamowice (22 proc.),
  • Szczyrk (22 proc.),
  • Katowice (22 proc.),
  • Gliwice (22,1 proc.),
  • Pszczyna (21,6 proc.),
  • Rybnik (21,2 proc.),
  • Jastrzębie-Zdrój (21 proc.),
  • Częstochowa (20,8 proc.),
  • Chorzów (20,7 proc.),
  • Świętochłowice (20,5 proc.),
  • Knurów (20,2 proc.),
  • Siemianowice Śląskie (20,3 proc.),
  • Lędziny (20,4 proc.),
  • Imielin (20,4 proc.),
  • Piekary Śląskie (20,4 proc.),
  • Bieruń (20,4 proc.).

Sytuacja wygląda nieciekawie również na Dolnym Śląsku. Tutaj problemem jest rak gruczołu krokowego, czyli nowotwór prostaty. Ten problem, który dotyczy oczywiście wyłącznie mężczyzn, wynika głównie z tego, że panowie zbyt późno decydują się na wizytę u lekarza.

Rak prostaty charakteryzuje się najwyższą dynamiką wzrostu zachorowalności w ostatniej dekadzie i pozostają najczęstszym nowotworem diagnozowanym u mężczyzn.

REKLAMA