Pętla się zaciska. Skarbówka idzie po Ciebie. Chcą wiedzieć jeszcze więcej

Urząd skarbowy i hieny. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: YouTube
REKLAMA

Nasi władcy zapewniają, że bardzo miłują wolność i o nią walczą dla nas, z drugiej – notorycznie wprowadzają ustawy, które tę wolność ograniczają. Lada moment zaczną obowiązywać nowe przepisy, które nakazują informowanie skarbówki o sytuacji, gdy na przykład sprzedamy coś 30 razy przez internet. I to bez względu na wartość sprzedaży.

Planujesz mały remont w domu i trochę staroci, monitor, coś z zastawy, kilka krzeseł i jakieś obrazy staną się zbędne? Dodatkowo zalega Ci kilka książek, którym mógłbyś dać drugie życie? Zamiast wyrzucać na śmietnik możesz przecież sprzedać „za grosze” na którymś z portali aukcyjnych.

REKLAMA

Wszystkiego zbierze się ze 30 rzeczy. Sprzedasz je, dostaniesz może z pięć stówek i… o wszystkim dowie się fiskus. To tylko jeden z przykładów. Podobnych, kiedy sprzedasz coś prywatnie 30 razy można mnożyć.

Allegro, OLX, Vinted i inne tego typu platformy od 2024 roku będą miały nowy obowiązek. Wszystko to dzięki „unijnej dyrektywie”, na którą nasz rząd godzi się bez kiwnięcia palcem.

Portale te będą automatycznie informować urząd skarbowy o użytkownikach, którzy spełnili określone warunki sprzedając coś przez internet. A jeden z takich warunków to właśnie sprzedaż w danym serwisie co najmniej 30 razy. I to bez względu na to, jaka była ostatecznie wartość sprzedaży. A jeśli sprzedamy mniej niż 30 razy, ale na kwotę ponad 2000 euro, fiskus też zostanie powiadomiony.

Urzędnicy chcą wiedzieć wszystko i będą wiedzieć wszystko. Jest to najpewniej pretekst, aby na sprzedane prywatnie przedmioty nałożyć podatek. Obecnie, sprzedając prywatnie, powinniśmy zapłacić fiskusowi haracz tylko w sytuacji, jeśli odsprzedamy jakiś produkt z zyskiem w ciągu pół roku od zakupu. Coś nam się jednak wydaje, że kiedy już urzędnicy pozyskają wspomniane dane, przepisy szybko dostosują tak, aby podatek płacić znacznie częściej i więcej.

REKLAMA