Miasto Nowy Jork zapłaci około 20 000 dolarów każdej z 320 osób, które uczestniczyły w proteście przeciwko rasizmowi na Bronksie w czerwcu 2020 roku. Protest przerodził się w zamieszki i policja dokonała licznych aresztowań.
Była to jedna z wielu demonstracji, która przetoczyła się przez Stany Zjednoczone po śmierci George’a Floyda, Afroamerykanina, który zmarł w wyniku policyjnej interwencji w Minneapolis 25 maja 2020 r. 4 czerwca 2020 r. miała miejsce „mobilizacja” ruchu Black Lives Matter także na nowojorskim Bronksie.
Właśnie w związku z tym wydarzeniem miasto Nowy Jork będzie musiało wypłacić odszkodowanie około 320 uczestnikom, którzy padli ofiarą „policyjnej przemocy”. Każdy z ich powinien otrzymać około 20 000 dolarów. Łącznie miasto zapłaci więc nie mniej niż 6 mln dolarów.
To odszkodowanie, które dotyczy tylko zamieszek z 4 czerwca 2020 r., ma być jeszcze zatwierdzone przez federalny wymiar sprawiedliwości, czego wymaga wyrok sądu. Przy administracji Bidena nie powinno być z tym problemu.
Na początku lutego dodatkowo nowojorska komisja miejska odpowiedzialna za skargi mieszkańców, wystąpiła o nałożenie sankcji dyscyplinarnych na funkcjonariuszy policji zamieszanych w 146 przypadków przemocy i nadużycia władzy.
Policja jest oskarżona o zastosowanie „kontrowersyjnej techniki” uniemożliwienia przemieszczania się demonstrantów, zatrzymywania „bez uzasadnionego powodu” i używanie „nadmiernej siły”. Komisja miejska zgłosiła skargi na „niektórych policjantów używających pałek, gazu łzawiącego na oślep i zakuwanie protestujących w kajdanki”.
Nowojorska policja tłumaczy się, że te przypadki dotyczą „aresztowań” dokonanych już po „naruszeniu godziny policyjnej” wprowadzonych o godzinie 20:00 na zlecenie ówczesnego demokratycznego burmistrza miasta Billa de Blasio po pierwszych zamieszkach. Wskazywano na trudną sytuację w „obliczu anarchii”. Policja przyznała się jednak do błędów i obiecała „przeprogramowanie” kontrolowania protestów na dużą skalę.
Źródło: BFM TV/ Valeurs