Sejm przyjął uchwałę o obronie dobrego imienia św. Jana Pawła II [ANALIZA]

Papież Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Hiszpanii w 1982 roku.
Papież Jan Paweł II w 1982 roku. (Fot. PAP/EPA)
REKLAMA

TVN z frontalnym atakiem katolicyzm w Polsce mocno przesadził. Może i Kościół jest osłabiony, dotknięty aferami, brakiem rozliczenia się z przeszłością z czasów komunizmu, zjawiskiem ucieczki z Niego młodych, destrukcyjnym pontyfikatem Franciszka, ale atak na świętego Jana Pawła II okazał się „pudłem”.

„Grzech” Kardynała krakowskiego miał polegać na tym, że nie doniósł władzy komunistycznej na księży-pedofilów. Tymczasem o ich skłonnościach wiedziała SB i wykorzystywała to do zmuszania ich do współpracy. Warto zapytać dlaczego nikt dziś nie ściga tamtej „milicji”, która tym bardziej ukrywała podłości? Dlaczego jej spadkobiercy z Lewicy zamiast się wstydzić za nich, obiecują funkcjonariuszom tej formacji przywrócenie wysokich emerytur (Tusk zresztą też).

REKLAMA

Jest też sprawa ówczesnej atmosfery. Przypadki pedofilii nie były postrzegane jako czyste zło, ale coś wstydliwego. Nie było procesów księży, ale też specjalnie nie tykano drapieżników z kręgów kultury, filmu, telewizji. O ile w Polsce przykrywano takie przypadki wstydliwym milczeniem, to na „wyzwolonym” Zachodzie, „intelektualiści” zakładali Fronty Wyzwolenie Pedofilii, domagali się „prawa do miłości” z dziećmi, podpisywali petycje o depenalizację. Na fali rewolucji 1968 roku np. we Francji obniżono wiek legalnych relacji homoseksualnych dla 15-latków…

Przed 1980 rokiem panował duch swoistej pobłażliwości dla pedofilii na całym Zachodzie. Na topie była opublikowana w 1955 roku „Lolita” Nabokova, a „rewolucjonista” 1968 roku Cohn-Bendit robił swoje pedofilskie „obserwacje” pracując w. przedszkolu. Zwłaszcza lata 60. i 70. były czasem wręcz pewnego przyzwolenia na pedofilię. W czasie procesów znanych pedofilów, „elita” intelektualna Francji występowała w ich obronie z listami otwartymi, które chętnie publikowały mainstreamowe media.

Pisarz Matzneff, w latach 70. podpisał razem z m.in. Jean-Paul Sartrem i Michelem Foucaultem list otwarty, w którym sygnatariusze domagali się zniesienia limitu wieku w uprawianiu seksu. Hasło z 1968 roku „zabrania się zabraniać”, obowiązywało i w takich przypadkach. Opiniotwórcze gazety jak „Le Monde” i „Liberation” w latach 70. uparcie broniły pedofilów.

Domagały się nawet dekryminalizacji takich czynów. Wśród 69 sygnatariuszy listu w obronie takich ponurych postaci znaleźli się m.in. Louis Aragon, Francis Ponge, Roland Barthes, Simone de Beauvoir, Patrice Chéreau, Gilles Deleuze, André Glucksmann, Guy Hocquenghem, Bernard Kouchner, Jack Lang, Catherine Millet, Jean-Paul Sartre, René Schérez i Philippe Sollers. To śmietanka intelektualna francuskiej lewicy. Pedofilów wspierali wprost piosenkarz Georges Moustaki, Luc Rosenzweig, Guy Hocquenghem, René Schérez.

Dzisiaj w Polsce rozmaici spadkobiercy tamtej lewicy, stroją się w piórka „Katonów” i atakują człowieka, który zawsze te zjawiska z głęboko humanistycznych pozycji potępiał. Jego „winą” jest to, że nie doniósł na podwładnych do komunistycznej prokuratury… TVN i jego prop-agitatorzy mocno przesadzili. Kiedy zaś słucha się starych komunistów w roli „oskarżycieli” można niemal zwymiotować…

Odnotujmy, że uchwała w tej sprawie Sejmu ma z pewnością pewien aspekt polityczny i głupia jak zwykle „opozycja totalna” rzuciła PiS niemal „koło ratunkowe”. W tym przypadku głos zabrać było warto i to wprost, bez „kosiniakowania”.

Ostatecznie uchwała mówi, że „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zdecydowanie potępia medialną, haniebną nagonkę, opartą w dużej mierze na materiałach aparatu przemocy PRL, której obiektem jest Wielki Papież- św. Jan Paweł II najwybitniejszy Polak w historii”. Za uchwałą głosowało 271 posłów, 43 przeciw było, od głosu wstrzymało się 4 posłów.

REKLAMA