Sommer i Ozdyk o wytycznych dla rolników. „To już nie jest socjalizm. To już jest pełen, czysty komunizm” [VIDEO]

Tomasz Sommer i Sławomir Ozdyk.
Tomasz Sommer i Sławomir Ozdyk. / foto: screen YouTube: Sommer 13
REKLAMA

Na kanale Sommer 13 ukazała się rozmowa redaktora naczelnego tygodnika „Najwyższy CZAS” dr. Tomasza Sommera z dr. Sławomirem Ozdykiem. Panowie roztrząsali w niej nowe wytyczne dotyczące nawożenia gnojem.

– W obszarze rolnictwa, nie wiem czy wiesz, jest coś takiego, że wprowadzono szczegółowe wytyczne jak ma się dokonywać nawożenie gnojem – powiedział Sommer.

REKLAMA

– Nawożenie gnojem ma polegać na tym, że jak się nawiezie ten gnój, to potem w ciągu dwóch dób trzeba to zaorać (…) nie tak jak kiedyś rolnicy po chamsku ten gnój rozrzucali na polu – dodał ironicznie.

– Niemiec zażądał, żeby tu zaorać gnój, ale nie wierzy Polakowi, więc teraz jak orasz gnój to musisz dokonywać dokumentacji fotograficznej orania gnoju, datowanej – wskazał.

Redaktor naczelny nczas.com obrazowo i w szczegółach wyjaśnił, jak mogłoby wyglądać takie dokumentowanie orania gnoju. – I to (zdjęcia – przyp. red.) załączasz do dokumentacji rozrzucania gnoju po polu – mówił.

– To już nie jest socjalizm. To już jest pełen, czysty komunizm – odparł Ozdyk. – To jest już czysty, pełen komunizm. Na wszystkich poziomach próbuje się nam narzucić, już teraz nawet jak mamy gnój rozrzucać – dodał.

Następnie Sommer odczytał fragment regulacji mówiących o nawożeniu gnojem: „celem wykonywanych zdjęć jest udokumentowanie i udowodnienie przez rolnika wymieszania zastosowanego obornika z glebą w czasie nieprzekraczającym 12 godzin od jego zastosowania na gruncie na określonej powierzchni”.

Ozdyk zauważył, iż „to jeszcze lepiej”, bo chodzi o 12 godzin, a nie dwa dni, jak wcześniej mówił Sommer. Redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u czytał dalej: „istotną rzeczą w tym zakresie jest odpowiednie, czasowe zaplanowanie wywózki obornika i zabiegu jego wymieszania, przykrycia, a to zależy w dużej mierze od wydajności stosowanych maszyn czy możliwości organizacyjnych”.

– Bareja 2.0 – nie mógł powstrzymać śmiechu Ozdyk.

Sommer sobie czytał „zalecane są minimum trzy zdjęcia z różnej lokalizacji na jeden hektar z każdego procesu dla nawożenia trzy i dla wymieszania trzy”.

– Ja tutaj współpracuję z takim jednym fajnym start-upem, chłopacy produkują drony. Już widzę nową niszę biznesową, niedługo zdjęcia nie wystarczą trzy i trzy, trzeba będzie to robić z dronów – ocenił Ozdyk.

Sommer dodał, że zdjęcia muszą być nie tylko oznaczone czasowo, ale także „geotagowane”. – Oni jeszcze na to nie wpadli, ktoś nie pomyślał. Drony, drony i tylko drony – skwitował Ozdyk.

– Jak byś jakiś gnój rozwoził na pole, to wiesz aparat jest do tego potrzebny – kpił Sommer. – Nie byle jaki aparat, to musi być aparat z geotagowaniem – wtórował Ozdyk.

Sommer zaś odczytywał dalej: „zdjęcie powinno posiadać pewną perspektywę, szerszy obraz pola i wykonanego zabiegu, czasem nawet łącznie z agregatem polowym, co w niektórych przypadkach pozwoli i ułatwi (…) właściwą ocenę wykonania praktyki”.

– Jeden dron załatwi te wszystkie skomplikowane rzeczy, bo go puścisz i on z góry obejmie wszystko (…), a najlepiej jakby ten dron wisiał i robił film jak ty jedziesz i zaorywujesz to pole od tego obornika. Takie filmy potem powinny być puszczane jako instruktażowe – kpił Ozdyk.

REKLAMA