Nadciąga nowy, „wysoce zjadliwy” wirus. Epidemia Marburga już zbiera śmiertelne żniwo

Zmutowany koronawirus - zdj. ilustracyjne. Źródło: Pixabay
Nowy, wysoce zjadliwy wirus nazywa się Marburg - zdj. ilustracyjne. Źródło: Pixabay
REKLAMA

Gwinea Równikowa potwierdziła kolejne osiem przypadków zakażenia „wysoce zjadliwym” wirusem Marburg. Powoduje on śmiertelną gorączkę krwotoczną, przeciwko której nie ma zatwierdzonej szczepionki ani leczenia.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała we czwartek, że łączna liczba przypadków w Gwinei Równikowej wzrosła do dziewięciu. Wybuch epidemii ogłoszono tam w połowie lutego.

REKLAMA

Obecnie znane są dwa ogniska Marburga na kontynencie afrykańskim. Tanzania ogłosiła w tym tygodniu wystąpienie na swoim terenie pierwszego w historii ogniska epidemicznego, spowodowanego wirusem Marburg. Na osiem przypadków Marburga odnotowano tam pięć zgonów, przy czym jedna ze zmarłych osób była pracownikiem służby zdrowia. Trzech pacjentów, którzy przeżyli, otrzymywało leczenie przeciwwirusowe. Obecnie monitorowanych jest 161 osób, które miały z nimi kontakt.

„Nasz zespół genomiki patogenów zsekwencjonuje próbki z obu miejsc i sprawdzi, czy istnieje związek między dwoma obecnymi ogniskami” – powiedział dziennikarzom pełniący obowiązki dyrektora Afrykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom Ahmed Ogwell. Powiedział, że wyniki powinny być znane w ciągu tygodnia.

WHO poinformowała, że nowe przypadki w Gwinei Równikowej wykryto w prowincjach Kie Ntem, Litoral i Centro Sur. Wszystkie graniczą z Kamerunem i Gabonem.

„Obszary, w których zgłaszane są przypadki, są oddalone od siebie o około 150 kilometrów, co sugeruje szerszą transmisję wirusa” – podała agencja ONZ.

Podobnie jak w przypadku (również zaliczanego do filowirusów) wirusa Ebola, rezerwuarem wirusa Marburg są owocożerne nietoperze. Rozprzestrzenia się on pomiędzy ludźmi poprzez bliski kontakt z płynami ustrojowymi zakażonych osób lub powierzchniami, takimi jak zanieczyszczona pościel. Bez leczenia zakażenie wirusem Marburg może być śmiertelne u od 24 do nawet 88 proc. zakażonych.

Objawy są podobne, jak w przypadku wirusa Ebola – po kilkudniowym okresie inkubacji pojawiają się objawy grypopodobne – gorączka, dreszcze, bóle głowy, bóle mięśni, stawów, bóle gardła, osłabienie, które bardzo szybko nasilają się. Następnie pojawia się biegunka, wymioty, bóle brzucha, niekiedy wysypka, zaczerwienienie oczu oraz krwawienia zewnętrzne z otworów ciała i wewnętrzne. Na podstawie objawów klinicznych nie można odróżnić gorączki krwotocznej Marburg od gorączki krwotocznej Ebola, a obie te choroby mogą spowodować śmierć.

Według WHO ogniska zakażeń wirusem Marburg i pojedyncze przypadki odnotowano w przeszłości w Angoli, Kongo, Kenii, RPA, Ugandzie i Ghanie.

Rzadki wirus Marburg został po raz pierwszy zidentyfikowany w roku 1967 po tym, jak spowodował jednoczesne wybuchy choroby w laboratoriach w Marburgu w Niemczech i Belgradzie w Serbii. Spośród 31 zakażonych zmarło wówczas siedem osób, które były narażone na wirusa podczas prowadzenia badań na sprowadzonych z Ugandy małpach – koczkodanach Chlorocebus aethiops.

REKLAMA