
W Australii odbędzie się pierwsze od prawie 50 lat referendum w sprawie zmiany Konstytucji. Zmiana ma dać specyficzny „głos” ludności tubylczej, „pierwotnym mieszkańcom kraju”, o czym poinformował w czwartek 23 marca premier Australii Anthony Albanese.
Centrolewicowy premier ogłosił projekt w czwartek 23 marca, podczas bardzo emocjonalnego przemówienia. Anthony Albanese najpierw wyjaśnił, że pytanie zadane australijskim wyborcom będzie brzmiało: Czy popierasz reformę konstytucyjną, która tworzy „głos” dla Aborygenów? Chodzi o zgodę na utworzenie przy parlamencie ciała doradczego dla przedstawicieli ludności rdzennej.
Potem głos mu się załamał i wyraźnie wzruszony dodał: „Dzisiaj rano pytano mnie, czy są jakieś okoliczności, które mogłyby uniemożliwić poddanie tego pod głosowanie. Odpowiedź brzmi: nie”. Dalej już bliski łez niczym Hołownia nad konstytucją, dodał, że brak referendum byłby „przyznaniem się do porażki, a my idziemy w teren, będziemy walczyć”.
Anthony Albanese zagrał niezłą rolę. Jego zdaniem pytanie referendalne brzmi, czy 25 milionów Australijczyków jest gotowych uznać, że 700 do 900 000 Aborygenów ma takie same prawa jak i oni? Według premiera jako pierwsi mieszkańcy tej ziemi odkrytej przez Jamesa Cooka w 1788 roku, mają nawet większe prawa.
Lewica mówi o strukturalnym rasizmie, który odcisnął piętno na życiu Aborygenów. Dodają, że także i dzisiaj są oni „ofiarami dyskryminacji w dostępie do opieki zdrowotnej, edukacji i wymiaru sprawiedliwości”.
Świadczyć o tym mają niższa o 10 lat od średniej długość życia, czy wskaźnik przestępczości nieletnich Aborygenów – o 24 razy wyższy niż średnia. Problem tkwi jednak w pomieszaniu skutków i przyczyn.
Referendum ma duże szanse na przyjęcie. Tekst ustawy zostanie oficjalnie przedstawiony za kilka dni, a głosowanie mogłoby odbyć się już we wrześniu. Według sondaży od 60 do 70% Australijczyków opowiada się za nowymi zasadami. W referendum pozytywny wynik musi wygrać jednak w co najmniej czterech z sześciu prowincji kraju.
Co ciekawe przeciwnicy zmian są i wśród samych Aborygenów. Niektórzy uważają tekst za niewystarczający. Z drugiej strony wielu konserwatywnych polityków uważa, że zmiany konstytucji to tylko uwertura do kolejnego głosowania, tym razem nad utworzeniem republiki w celu zerwania więzi z Koroną Brytyjską.