Zakaz sprzedaży energetyków. Niemądry pomysł, który sprawi, że Polska będzie najbardziej restrykcyjna w Europie

Napój energetyczny. Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
Napój energetyczny. Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
REKLAMA

Słynący z licznych nakazów i zakazów rząd Prawa i Sprawiedliwości wymyślił kolejny zakaz – tym razem sprzedaży napojów energetycznych dla dzieci i młodzieży. Dlaczego

Popularne energetyki to napoje zawierające kofeinę i inne substancje pobudzające, które mają poprawiać koncentrację, wydajność i nastrój. Są popularne wśród młodzieży, która często sięga po nie przed egzaminami, imprezami lub po prostu w celu pobudzenia się. Jednak niektórzy politycy wpadli na pomysł, by zakazać ich sprzedaży osobom poniżej 18. roku życia. Jak zwykle w takich sytuacjach, argumentują to ich „dobrem”.

REKLAMA

Oczywiście zakaz energetyków dla młodzieży może być trudny do egzekwowania i łatwy do obejścia. Młodzież może kupować energetyki w internecie, za granicą lub poprosić o zakup starszych znajomych. Może też zastępować je innymi źródłami kofeiny, takimi jak kawa (w której zazwyczaj jest więcej kofeiny niż w energetykach), herbata czy tabletki. Zakaz może więc nie tylko nie rozwiązać „problemu” nadmiernego spożycia energetyków, ale też stworzyć rynek czarny i zachęcić do poszukiwania alternatywnych substancji.

Nie wszystkie energetyki też mają taką samą zawartość kofeiny i innych składników. Niektóre z nich są nawet porównywalne z napojami gazowanymi czy sokami owocowymi pod względem kaloryczności i wartości odżywczych. Zakaz energetyków może więc pozbawić młodzież możliwości wyboru napoju, który odpowiada jej preferencjom i potrzebom.

Generalnie zakazy są nieskuteczne i niecelowe. Zamiast zakazywać sprzedaży energetyków dla całej grupy wiekowej, lepiej byłoby edukować młodzież – jeśli energetyki są rzeczywiście takie złe – o składzie i działaniu tych napojów oraz o potencjalnych zagrożeniach związanych z ich nadużywaniem. Przy okazji można by promować zdrowe nawyki żywieniowe i styl życia, które zapewniają odpowiedni poziom energii i dobrego samopoczucia bez konieczności sięgania po sztuczne stymulanty.

Badania na temat energetyków przedstawił Instytut Staszica, powołując się na pracownię Indicator. Wynika z nich, że jedynie 15 proc. respondentów deklaruje, że w ich gospodarstwie domowym napoje energetyzujące spożywa osoba niepełnoletnia. Większość Polaków opowiada się przeciwko wprowadzaniu zakazu sprzedaży tego rodzaju produktów osobom, które nie ukończyły 18. roku życia.

Ile młodzieży spożywa energetyki.
Fot. Instytut Staszica
Czy należy wprowadzać zakazy?
Fot. Instytut Staszica.

Instytut Staszica w stanowisku ogłoszonym 28 lutego br. wskazał, że procedowane regulacje nie osiągną założonego celu. Podkreślono m.in., że uchwalenie wnioskowanych przepisów doprowadzić może do kuriozalnej sytuacji, w której nastolatek nie będzie mógł kupić napoju energetyzującego, ale bez przeszkód zamówi mocną kawę i nabędzie suplement diety, zawierający pobudzające substancje. W ocenie ekspertów Instytutu, w Polsce wdrożono by wówczas najbardziej restrykcyjne prawo w Europie.

Zamiast wprowadzania kontrowersyjnych przepisów, zdaniem Instytutu Staszica należy się skupić na:

  • mobilizacji branży do podjęcia ogólnopolskiej kampanii skierowanej do wszystkich konsumentów, a uświadamiającej zagrożenia związane z nadużywaniem substancji pobudzających, zawartych w napojach,
  • przedyskutowania kwestii zasadności, skuteczności i form regulacji reklamy napojów zawierających kofeinę i taurynę,
  • limitach substancji pobudzających, zawartych w tego rodzaju napojach (kofeiny i tauryny).
Energetyki - zakaz czy edukacja?
Fot. Instytut Staszica.
REKLAMA