Azerowie łamią rozejm, a rozstrzygać ma… Putin

Wojska azerskie w Karabachu Fot. screen VA
REKLAMA

Rosja oskarża Azerbejdżan o naruszenie porozumienia o zawieszeniu broni z Armenią z 2020 r. i naruszanie przez żołnierzy azerskich linii demarkacyjnej. 25 marca „oddział sił zbrojnych Azerbejdżanu przekroczył linię kontaktu w rejonie Szuszy” – informuje rosyjskie Ministerstwo Obrony w komunikacie prasowym.

Oznacza to naruszenie porozumienia o zawieszeniu broni, zawartego między Armenią a Azerbejdżanem 10 listopada 2020 r. Na takie naruszenia skarżył się Moskwie premier Armenii Paszynian. Dla Putina to dyplomatyczna gratka pokazania się w roli „męża opatrznościowego pokoju w Azji”.

REKLAMA

Warto tu dodać, że Ormianie, którzy są chrześcijanami mają sporo sympatii w tym sporze z islamskim Azerbejdżanem na Zachodzie. Tymczasem UE problem ten pozostawiła Rosji, która może grać rolę rozjemcy.

Nic dziwnego, że ładze rosyjskie potępiły „wojowniczą inicjatywę” ze strony Baku. Azerowie mieli zając tereny poza linią demarkacyjną i stworzyć nowy posterunek w Górskim Karabachu. Rosjanie podobno podjęli „środki mające na celu zapobieżenie eskalacji sytuacji kryzysowej” – informuje Moskwa.

Rozejm jest rzeczywiście wyjątkowo kruchy, a zaangażowanie „gwaranta pokoju”, czyli Rosji na Ukrainie, pozwala siłom azerskim na próbę uzyskania lepszej pozycji wobec słabszej militarnie Armenii. Premier Armenii Nikol Paszynian składał skargi na sąsiada do Władimira Putina już 14 marca. Wówczas kilku ormiańskich policjantów zginęło podczas ataku Azerbejdżanu i to w rejonie nadzorowanym przez rosyjskie „siły pokojowe”.

Źródło: Liberation/ Valeurs/ France 24

REKLAMA