Media kłamią. Konfederacja mówi wprost nt. unijnej dyrektywy „wywłaszczeniowej”

Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA

Szczególnie włoska opinia publiczna jest wyjątkowo krytyczna względem dyrektywy „wywłaszczeniowej” UE, bo tam media rzetelnie o niej informują, o tym, co ich czeka, jeżeli dyrektywa wejdzie w życie. Apelujemy, aby do rzetelnej misji informacyjnej poczuwały się także media w Polsce – przedstawili stanowisko Konfederacji Michał Wawer oraz Emil Krawczyk.

Podczas konferencji prasowej Wawer zwrócił uwagę, że unijna nowelizacja dyrektywy o charakterystyce energetycznej budynków „nie spotkała się z wielkim zainteresowaniem polskich mediów, dopóki tego tematu nie podjęła Konfederacja”, a reakcja nastąpiła dopiero po kilkukrotnych wystąpieniach polityków jego partii.

REKLAMA

Ale była to reakcja polegająca na zmasowanym ataku medialnym na Konfederację w obronie Unii Europejskiej – ocenił.

Na potwierdzenie tego polityk podał przykłady publikacji m.in. w „Gazecie Polskiej”, gdzie – jak relacjonował – „można było przeczytać, że dyrektywa nie spowoduje wywłaszczeń ani przymusowych remontów”. Dowodził, że jest to „otwarte kłamstwo”, gdyż w treści dyrektywy „jest mowa o przymusie remontów w ciągu kilku pierwszych lat 15 proc. budynków w Europie”.

A do roku 2050 wszystkie budynki, które nie spełniają wyśrubowanych unijnych kryteriów energooszczędności, czyli przede wszystkim tzw. zero-emisyjności, mają być wyremontowane, żeby te kryteria spełnić – przypomniał.

Prawnik podał też przykład z jednego z portali ekonomicznych, gdzie był – jak ocenił – „naiwny apel, że nie trzeba alarmować, bo nie ma jeszcze szczegółów”.

To jest oczywiście nieprawda, dlatego, że mamy konkretną dyrektywę. Jakich więcej szczegółów dziennikarze by chcieli – pytał.

Kary za niewykonanie unijnych nakazów

Zaznaczył, że w dyrektywie są opisane „konkretne obowiązki”, ale też „sankcje”.

Ta dyrektywa mówi też o tym, że jeżeli ktoś nie wyremontuje w terminie swojego budynku, to czekają go kary administracyjne, przepisy karne, których obowiązek nałożenia został nałożony również na państwa w tejże samej dyrektywie – zaznaczył.

Za „koronnego lidera tego ataku na Konfederację”, polityk uznał portal konkret24.tvn24.pl, w którym zapewniano, iż „do żadnych wywłaszczeń nie dojdzie, bo do zajścia wywłaszczenia zgodnie z polskim prawem konieczne jest odszkodowanie”.

Czyli to, co będzie chciała robić Unia Europejska, to nie będą wywłaszczenia, tylko eksmisja – ocenił. W tym kontekście ironizował, że z publikacji na tym portalu wynika, iż „wszystko jest w porządku i można się rozejść”.

Prawda jest taka, że te wywłaszczenia – czy nazywajmy to eksmisjami, jeśli redakcja TVN-u tak preferuje – będą. Będą to nie wywłaszczenia rozumiane w ten sposób, że ktoś przyjdzie i każe nam się natychmiast spakować i wyjść. Będą to wywłaszczenia polegające na tym, że zostaną nałożone obowiązki przeprowadzenia remontów według określonych wytycznych, że koszty tych remontów spadną na właścicieli mieszkań, właścicieli domów – podkreślił.

Media zaangażowane w usprawiedliwianie Unii Europejskiej, a nie w rzetelne informowanie

Wawer dodał, że „dyrektywa jasno mówi o tym, że żadne dodatkowe pieniądze na ten cel nie będą alokowane i jeżeli kogoś nie będzie stać, jeżeli ktoś nie będzie miał zdolności kredytowej, żeby na ten cel się zadłużyć, to będzie zmuszony, żeby swoje mieszkanie, swój dom po prostu sprzedać, żeby wynieść z tego całego zamieszania jakiekolwiek pieniądze”.

W przeciwnym wypadku czekają go kary administracyjne, być może nawet postępowanie karne. Tutaj rzeczywiście szczegółów jeszcze nie znamy. Zostało to w gestii państw członkowskich pozostawione – poinformował.

Polityk ocenił w konkluzji, że media w Polsce nie informują o tym, gdyż „są zaangażowane nie w rzetelne informowanie Polaków o czymkolwiek, tylko w usprawiedliwianie Unii Europejskiej i tonowanie nastrojów antyunijnych”.

Zaapelował, aby media głównego nurtu poczuły się do misji. – Żeby przestały usprawiedliwiać Unię Europejską, żeby przestały atakować Konfederację, tylko żeby zajęły się tym, czym powinny, to znaczy rzetelnym informowaniem, jakie akty prawne są w Unii Europejskiej procedowane i co dla Polaków będzie oznaczało ich wejście w życie – podkreślił.

PiS za, a nawet przeciw

Nie powiedzą wam o tym inne partie polityczne, dlatego, że Platforma i Lewica poparły tę dyrektywę otwarcie, a hipokryci z PiS-u co prawda głosowali przeciwko niej, ale nie dalej jak 2-3 lata temu premier Mateusz Morawiecki poparł, nie zawetował pakietu Fit for 55, którego ta dyrektywa wywłaszczenie jest integralną częścią i naturalną konsekwencją – przypomniał.

Wawer zaznaczył, że Morawiecki mógł to zablokować, jednak jednak nie zrobił tego.

Poparł te przepisy, więc wszelkie deklaracje ze strony PiS-u, czy Solidarnej Polski, że teraz to oni są przeciwko, nie są funta kłaków warte – ocenił Krawczyk z partii Nowa Nadzieja.

Paszport energetyczny

Zwrócił uwagę na zaostrzenie przepisów w znowelizowanej dyrektywie EPBD i prace w Ministerstwie Rozwoju i Technologii nad nowelizacją rozporządzenia o charakterystyce energetycznej, która wprowadza klasy energetyczne dla budynków i precyzuje, „czy w budynku zastosowano właściwą instalację OZE”.

W najbliższych latach wszyscy właściciele budynków i lokali będą musieli wyposażyć się w świadectwo charakterystyki energetycznej, czy też paszport energetyczny dla budynków. Już teraz to ma miejsce, bo od kwietnia wchodzi rozporządzenie Ministerstwa Rozwoju Technologii, które wprowadza wyposażenie na potrzeby ruchów własnościowych, wyposażenie się w tego typu paszport energetyczny – wyjaśniał.

Według niego nowelizacja EPBD oznacza w praktyce groźbę wywłaszczeń, gdyż „rząd będzie musiał zrewidować przyjęta w ub. roku długoterminową strategię renowacji budynków i 15 proc. najbardziej energetyczno-chłonnych budynków będzie musiało zostać wyremontowanych w ciągu najbliższych lat”.

Krawczyk poinformował, że w Polsce mamy ponad 14 mln budynków, a 7,5 mln tych budynków wymaga termomodernizacji. Podliczył, że rocznie kosztowałoby to średnio ponad 30 mld zł, przy założeniu, że rocznie termomodernizacji podawano by 250 tys. budynków jednorodzinnych. Dodał, że wymiany źródła ciepła w takim budynku oraz wyposażenie go we właściwą instalację OZE kosztowałyby 100-150 tys. zł. Tymczasem, jak poinformował, Fundusz Spójności i Krajowy Plan Odbudowy przewidują do 2027 roku na ten cel przeznaczyć wyłącznie 5 mld zł.

Naganiali na kotły gazowe, teraz będą ich zakazywać

Inżynier zwrócił też uwagę na „zakazy stosowania nowoczesnych kotłów gazowych w nowych budynkach od 2027 roku, a w modernizowanych budynkach od 2030 r. i całkowity zakaz stosowania kotłów na paliwa kopalne do 2035 roku”.

Oznacza to, że Polacy, którzy wyposażyli się w ostatnim czasie w nowoczesne kotły gazowe i węglowe, będą musieli w nich najbliższych perspektywie kilkunastu lat zrezygnować i je wymienić – podkreślił Krawczyk.

REKLAMA