Minister obrony Izraela Yoav Galant wezwał w sobotę 25 marca wieczorem do miesięcznego zawieszenia prac nad kontrowersyjną reformą sądownictwa kraju i wypracowanie kompromisu. W niedzielę wyleciał ze stanowiska.
Izrael jest areną protestów przeciw ograniczeniu władzy sądowniczej. Dochodzi nawet do starć z policją. Media zaczęły przebąkiwać, że ta reforma nie podoba się nawet wojsku i widać tam podziały groźne dla państwa.
Netanyahu jest zdeterminowany
Wystąpienie Galanta, ważnego ministra koalicyjnego rządu z propozycją zawieszenia prac, było niespodzianką, ale tylko do pewnego stopnia. Minister zwrócił się też do opozycji, by powstrzymała strajki rezerwistów sił zbrojnych i protesty przeciwko rządowi. Netanyahu, który „walczył” z systemem sprawiedliwości od miesięcy, wydaje się jednak zdeterminowany.
Izraelski premier po prostu zdymisjonował swojego ministra obrony w niedzielę. Kancelaria Premiera w krótkim oświadczeniu informuje: „Premier Beniamin Netanjahu podjął decyzję o odwołaniu ministra obrony Yoava Galanta ze stanowiska”.
Rząd, na czele którego stoi premier Benjamin Netanjahu, chce przeprowadzić reformy w wymiarze sprawiedliwości, które zakładają m.in. zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów Sądu Najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym parlamencie.
Zamieszki po dymisji
Po zdymisjonowaniu Galanta tysiące mieszkańców Izraela wyszły na ulice- poinformował portal dziennika „Jerusalem Post”.
Demonstranci zablokowali główną autostradę przebiegającą przez Tel Awiw. Rozpalili na jej środku ognisko. Grupa protestujących pomaszerowała w kierunku Knesetu.
W Jerozolimie około tysiąca protestujących zgromadziło się na ulicy Azza, gdzie znajduje się oficjalna rezydencja premiera Benjamina Netanjahu. Są doniesienia, że demonstranci przedostali się przez kordony sił bezpieczeństwa i nacierali na dom premiera – pisze „Jerusalem Post”.
Rząd, na czele którego stoi premier Benjamin Netanjahu, chce przeprowadzić reformy w wymiarze sprawiedliwości, które zakładają m.in. zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów Sądu Najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym parlamencie. Szef izraelskiego rządu powiedział w czwartek, że odkłada na bok wszelkie inne sprawy i „zrobi wszystko, co trzeba”, aby rozwiązać konflikt między przeciwnikami reformy a rządem.
Plany te powodują, że Izrael boryka się z największą od lat falą protestów.