Rosjanie mają apetyt na Odessę, co mogłoby podobno zakończyć ich „operację specjalną”

Port morski w Odessie, widok na terminal kontenerowy
Port morski w Odessie, widok na terminal kontenerowy. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Wikimedia, Zinnsoldat, CC BY-SA 4.0
REKLAMA

Szef krymskiego „parlamentu” Władimir Konstantinow oświadczył, że „Odessa powinna przejść pod kontrolę Rosji”. Konstantinow uważa, że ​​jednym z warunków zakończenia operacji specjalnej na Ukrainie powinno być właśnie przekazanie Odessy pod kontrolę Rosji.

Odessa musi być pod naszą kontrolą i mieć status rosyjski lub neutralny – powiedział rosyjski polityk w wywiadzie dla agencji RIA Novosti. Tłumaczy to także tym, że „Ukraina stanowi zagrożenie dla żeglugi na Morzu Czarnym”.

REKLAMA

Zdaniem Konstantinowa, „Ukraina w formie w jakiej pozostanie, musi utracić swoje agresywne zdolności”. Wydaje się, że Rosjanie nigdy się nie zmienią. Mniej więcej podobne warunki dyktowali kilkukrotnie Rzeczypospolitej.

Szef pseudo-parlamentu na Krymie mówił, że „z całą pewnością wiemy, że jakikolwiek pokój zawarty bez całkowitego zniszczenia ukraińskiego faszystowskiego, antyrosyjskiego państwa jako narzędzia niszczenia Rosji, którym posługuje się Zachód, jest zjawiskiem przejściowym”. Chyba trzeba mu w tym temacie przyznać rację. Moskwa po prostu nie zrezygnuje z planu podboju Ukrainy i każdy zawarty z nią rozejm będzie tylko tymczasowy.

Konstantinow dodał, ze „Zachód będzie nadal testował naszą siłę. I zawsze musimy być w stanie gotowości bojowej, bez względu na to, jaki dokument zostanie podpisany. Dlatego konieczne jest całkowite zniszczenie ideologii nazistowskiej”.

Zawierając porozumienie pokojowe ma być ono tak skonstruowane, „aby nie dać wrogowi okazji do znalezienia luki w jego nieprzestrzeganiu i naruszaniu”. „Pozostawiając wroga wyznającego ideologię nazistowską, podłożymy bombę zegarową dla kolejnych pokoleń Rosjan. To jest bardzo niebezpieczne” – dodał szef owego „parlamentu”.

Zakończył już zupełnie jasno, że „​​podpisanie traktatu pokojowego jest możliwe tylko na warunkach Rosji i po jej przekonującym zwycięstwie militarnym”, a „wróg nie powinien mieć złudzeń co do zemsty”. Biorąc nawet pod uwagę, że tacy funkcjonariusze Putina być może mają po prostu odgrywać rolę „złego policjanta”, by ułatwić działania Kremlowi, to wszystko to brzmi na tyle groźnie, że wojny przegrać rzeczywiście nie można.

REKLAMA