Francuzi o zakupie „Rosomaków” przez Ukrainę

Wozy bojowe
Wozy bojowe "Rosomak"/fot. PAP/Tomasz Waszczuk
REKLAMA

Francja jest niezwykle zazdrosna o handel bronią. Dostawy na Ukrainę swojej broni finansowała z udzielonego kredytu 200 mln euro. Nigdy nie wspominano, że Polska dostarcza wyposażenie wojskowe na Ukrainę niemal „za frico”. Kiedy po raz pierwszy okazuje się, że polska pomoc będzie finansowana, francuska żółć się wylała… Doszła pogarda i egoizm.

Francuskie media podały za AFP, że „Kijów zamawia z Polski 100 wielozadaniowych transporterów opancerzonych Rosomak ze środków UE i USA”. Wyjaśniono, że „zamówienie zostanie sfinansowane ze środków europejskich przyznanych Polsce oraz ze środków amerykańskich pozyskanych przez Ukrainę”.

REKLAMA

Wspomniano też wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego „na miejscu produkcji tych pojazdów w Siemianowicach Śląskich na południu Polski”. Rzeczywiście premier chyba po raz pierwszy pochwalił się, że zamiast oddawania sprzętu, normalnie go sprzedamy.

Zwrócono uwagę, że „szef polskiego rządu, nie sprecyzował kwoty kontraktu”. Wyjaśniono natomiast, że „Rosomak to wielozadaniowy pojazd opancerzony z napędem na osiem kół, produkowany na licencji fińskiej firmy Patria AMV”.

Tyle media, ale warto zwrócić uwagę na wpisy pod tym artykułem. Niejaki Danny L zareagował natychmiast – „wygodne zakupy za pieniądze innych ludzi!”. Inny („Logijedonavyzu”) pisał: „ekstra! Za nasze pieniądze kupujemy polskie uzbrojenie” i dodawał – „mogliśmy uzależnić nasze darowizny od zakupu francuskiego sprzętu!”.

Kolejny wpis stwierdzał – „Nie zapytano mnie, czy zgadzam się współfinansować. A ja się nie zgadzam”. „Azerty70” poszedł już po całości: „Mam dość Ukrainy i Ukraińców”. Kolejny wpis: „Kiedy piszą „finansowane przez UE”, jest to finansowane przez Francję w wysokości 18%. Oddajcie moje pieniądze!!! Nie popieram tej proukraińskiej polityki”.

„Vaudioux14” napisał: „polska polityka i jej cele powinny zacząć nas niepokoić!” i później dodał, że zamierza „zamówić 100 Porsche, za które zapłacą sąsiedzi”. Tego typu wpisy stanowiły blisko 90% komentarzy.

Głosy „wyważone” też nie były lepsze. Niejaki „Manu Warschawsky”, przekonany także o tym, że nad Wisłą nie może być produkowana dobra broń, zabawił się w wyjaśnienie problemu: „To jest problem armii ukraińskiej. Musi wybierać między dostępnymi szybko materiałami (czas nakładania warstwy farby na rdzę) a bardziej nowoczesnymi materiałami, które będą dostępne na ofensywę wiosenną 2024 roku (czas ich produkcji)”.

Francja-elegancja, ale jak się ją obskrobie, prorosyjska słoma z butów wyłazi…

REKLAMA