24-latka i 18-latek przez całe życie byli ukrywani przez rodziców. Nigdy nie byli w szkole lub u lekarza

Farma / Obrazek ilustracyjny Źródło: Pixabay
Farma / Obrazek ilustracyjny Źródło: Pixabay
REKLAMA

24-latka i 18-latek z Katalonii nigdy nie byli w szkole ani u lekarza. Przez całe życie rodzice ukrywali ich na farmie i separowali od świata.

Wydarzenia te miały miejsce w prowincji Gerona w Katalonii – autonomicznym kraju należącym do Królestwa Hiszpanii. 24-letnia Daniela i 18-letni Alex całe życie spędzili na farmie i kontakt mieli jedynie ze swoimi rodzicami.

REKLAMA

Z pochodzenia „dzieci” i rodzice są Niderlandczykami, którzy przybyli do Katalonii z Holandii już w czwórkę.

O sprawie pisze gazeta El Punt. 24-letnia Daniela miała uciec z farmy rodziców do gospodarstwa sąsiadów, którym wyjawiła, że rodzice przetrzymują ją i brata, nie pozwalając im na kontakt ze światem zewnętrznym.

Sąsiedzi powiadomili o wstrząsającej sprawie funkcjonariuszy policji w Arbúcies. Mundurowi odkryli, że 24-latka i 18-latek nie mają żadnych dowodów tożsamości, kart zdrowia, nie chodzili nigdy do szkoły i nie byli u lekarza. Ani 24-latka ani jej brat nie korzystali także nigdy z Internetu.

– Młoda kobieta powiedziała, że ​​mieszkała z rodzicami, że nie miała żadnego kontaktu z nikim z zewnątrz i że w tym wieku chciała mieć więcej swobody i robić więcej – powiedziała TV3 szef lokalnej policji Joan Garcia.

Policja wszczęła postępowanie w sprawie. Rodzice młodych ludzi tłumaczyli, że kształcili swoje dzieci w domu, co jest dozwolone i popularne w Niderlandach.

Holendrzy, którzy separowali swoje dzieci od świata byli dobrze wykształconymi i zamożnymi osobami – 58-latek jest informatykiem, a jego żona nauczycielką i psychologiem.

Sprawa trafiła do sądu w Santa Coloma de Farners. Adwokat małżeństwa twierdzi, że cała sprawa jest nieporozumieniem, a rodzina żyła w odseparowaniu, bo matka, Anna, cierpi z powodu „zespołu nadwrażliwości elektromagnetycznej” i ze względu na jej chorobę „uciekali przed falami”.

Prawnik twierdzi również, że to nie prawda, iż rodzina całkowicie separowała się od świata zewnętrznego. Choć na farmie nie używano telefonów komórkowych, to był tam telefon stacjonarny. Był również, według adwokata, Internet, choć dostęp do wi-fi był ograniczany z powodu choroby matki rodziny.

REKLAMA