Gehenna 8-latka z Częstochowy. Skatowany przez ojczyma chłopiec przeszedł kolejny zabieg

Zdjęcie ilustracyjne / Foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne / Foto: Pixabay
REKLAMA

Kolejny już zabieg w klinice dziecięcej w Katowicach przeszedł 8-latek z Częstochowy, katowany przez ojczyma. Jego stan wciąż jest bardzo ciężki. Chłopiec jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Matka dziecka i jego ojczym usłyszeli zarzuty.

8-letni Kamil trafił do katowickiej kliniki 3 kwietnia. Chłopiec miał ciężkie obrażenia ciała – w tym m.in. oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn. Według śledczych, 27-letni ojczym miał polewać chłopca wrzątkiem i sadzać na rozgrzanym piecu. Wcześniej miał też brutalnie bić chłopca i przypalać go papierosami.

REKLAMA

Z ustaleń reportera RMF FM Marcina Buczka wynika, że 8-latek przeszedł kolejny zabieg. Katowicka placówka podkreśla, że stan 8-latka jest bardzo ciężki. „Terapia, którą musi przejść w związku z obrażeniami, jest skomplikowana i bardzo obciąża jego mały organizm. Nasi medycy robią wszystko, by chłopczyk wrócił do zdrowia. Potrwa to jednak wiele miesięcy” – zastrzega Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

Wcześniej szpital informował, że Kamil „jest w śpiączce farmakologicznej z powodu rozległych oparzeń. To właśnie rany oparzeniowe, które mogą wywołać bardzo groźną chorobę oparzeniową, są największym zagrożeniem dla życia dziecka”.

Gehenna 8-latka

Maltretowanie 8-latka wyszło na jaw dopiero nieco ponad tydzień temu. W częstochowskiej dzielnicy Stradom doszło do interwencji policji po tym jak biologiczny ojciec dziecka dokonał zgłoszenia. Chłopiec został przetransportowany do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Matka chłopca, Magdalena B., a także jego ojczym, 27-letni Dawid B., zostali zatrzymani. Prokurator zarzucił im, że 29 marca 2023 roku usiłowali pozbawić 8-latka życia, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. Spowodowało to ciężkie obrażenia ciała: oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn. Dawidowi B. zarzucono ponadto, że znęcał się nad swoim pasierbem ze szczególnym okrucieństwem – poprzez bicie, kopanie po całym ciele i przypalanie papierosami. U chłopca doszło w związku z tym do licznych ran oparzeniowych i złamań kończyn.

Z doniesień „Faktu” wynika natomiast, że gehennę, jaką przeżywał jej syn, próbowała ukrywać przed biologicznym ojcem 8-latka Magdalena B. Pan Artur chciał bowiem, by Kamil i jego brat Fabian spędzili Święta Wielkanocne z nim i jego nową rodziną. Jednak, gdy święta już się zbliżały, Magdalena B. powiadomiła ojca dzieci, że to Fabian oblał brata gorącą wodą. Mężczyzna podejrzewał, że jego była partnerka kłamie, by dzieci nie spędziły z nim świąt.

Pan Artur poprosił więc kobietę, by wysłała mu zdjęcia oparzeń Kamila. Magdalena B. nie chciała jednak tego zrobić. Obawiała się bowiem, że sprawa zostanie zgłoszona do MOPS-u. Rodzina była objęta wsparciem pracownika socjalnego od marca 2021 roku. Wcześniej jednak – według ośrodka – nie było informacji, które by wskazywały na to, że dziecko może doświadczać przemocy.

Ostatecznie jednak matka przesłała zdjęcia oparzeń syna partnerce pana Artura. Mężczyzna pojechał do synów 3 kwietnia, gdy Magdalena B. poprosiła go telefonicznie, żeby zabrał Kamila do szpitala. Na miejscu zastał swoją byłą partnerkę z dwoma synami.

Stan Kamila sprawił, że jego ojciec od razu zadzwonił na numer alarmowy. Podczas oczekiwania na przyjazd służb Magdalena B. wyszła z domu.

Matka i ojczym aresztowani

Kobieta jest podejrzana o narażanie swojego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz udzielenie pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad 8-latkiem. Magdalena B. nie reagowała bowiem na zachowania Dawida B. i nie udzieliła pomocy dziecku. Jak podkreśliła prokuratura, na matce spoczywał szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.

Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Magdalena B. także przyznała się do winy oraz składała wyjaśnienia. Zarówno matka, jak i ojczym Kamila zostali aresztowani na trzy miesiące.

Decyzją częstochowskiego sądu najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem B. i Magdaleną B. trafiły do pieczy zastępczej, starsze zaś do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma bowiem aż sześcioro dzieci – dwoje najmłodszych ze swoim obecnym mężem Dawidem B. Pozostałą czwórkę zaś z dwoma innymi mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się w zeszłym roku.

REKLAMA