Tajemnicza śmierć dwóch sióstr. Zmarły w odstępie kilkunastu godzin. Matka usłyszała zarzuty

Policyjna taśma.
Policyjna taśma - zdj. ilustracyjne. / Fot. PAP
REKLAMA

Zgon dwóch sióstr w jednej z łódzkich kamienic nastąpił w ciąg zaledwie kilkunastu godzin. Na jaw wychodzą nowe fakty. Matka usłyszała zarzuty w trwającym dwa i pół roku śledztwie. O sprawie donosi „Dziennik Łódzki”.

Do zdarzenia doszło przy ul. Kilińskiego na Górnej w Łodzi w październiku 2020 roku. W odstępie kilkunastu godzin zmarły mieszkające tam dwie przyrodnie siostry: 17-latka i 31-latka z niepełnosprawnością.

REKLAMA

Okoliczności tej sprawy wyjaśnia tamtejsza Prokuratura Okręgowa. Zarzuty usłyszała 54-letnia matka młodych kobiet, choć śledztwo trwa nadal.

– 54-letnia kobieta, matka dwóch zmarłych kobiet, usłyszała zarzuty popełnienia przestępstwa polegającego na rozpijaniu małoletniej i wielokrotnego udzielania jej środków odurzających – poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Wobec 54-latki zastosowano dozór policyjny z zakazem kontaktowania się ze wskazanymi osobami, a także zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu. Grozi jej do 8 lat pozbawienia wolności.

Śledztwo nadal trwa, jest bardzo skomplikowane, więc nie wykluczone są kolejne decyzje – podkreślił prok. Kopania.

Do zgonów córek 54-latki doszło w październiku 2020 roku. Nad ranem wezwano pogotowie do 17-latki, która miała silne wymioty. Nastolatka była już w stanie krytycznym, gdy służby dotarły na miejsce. Mimo wysiłków medyków, nie udało się jej uratować. Po przewiezieniu do szpitala Kopernika lekarz stwierdził zgon i zawiadomił prokuraturę.

Kilkanaście godzin później stwierdzono zgon drugiej z sióstr, 31-latki. Pogotowie ponownie zostało wezwane pod ten sam adres. Kobieta z niepełnosprawnością leżała w łóżku i nie oddychała. Medyk stwierdził, że doszło do zatrzymania krążenia.

31-latka przebywała w mieszkaniu, w którym były także inne osoby. Sądziły one jednak, że kobieta śpi. Dopiero, gdy jedna z osób weszła do pokoju, zorientowała się, że 31-latka nie oddycha.

Oględziny przeprowadzali prokurator i biegły z zakresu medycyny sądowej. Nie stwierdzili oni obrażeń na ciałach 17-latki i 31-latki. Ocenili też, że kobiety nie przyjmowały substancji psychoaktywnych. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono ślady (m.in. wymiociny), resztki jedzenia – w tym wegańską potrawę z boczniakami, którą przed śmiercią miała jeść 17-latka.

Ponadto zlecono badania toksykologiczne. Ich wyników, z uwagi na dobro śledztwa, prokuratura nie ujawnia.

Doszło także do przesłuchania świadków – matki oraz braci zmarłych kobiet, sąsiadów i znajomych.

REKLAMA