Zarzuty dla ciotki skatowanego 8-latka z Częstochowy. Kobiecie grozi więzienie

Policyjna taśma.
Policyjna taśma - zdj. ilustracyjne. / Fot. PAP
REKLAMA

Powraca sprawa 8-letniego Kamila z Częstochowy, skatowanego przez ojczyma. Zarzuty w sprawie usłyszała kolejna osoba – ciotka chłopca, siostra jego matki. Grozi jej do trzech lat więzienia.

Przypomnijmy, że gehenna chłopca wyszła na jaw podczas interwencji policji w częstochowskiej dzielnicy Stradom, po tym jak jego biologiczny ojciec dokonał zgłoszenia.

REKLAMA

Matka chłopca, Magdalena B., a także jego ojczym, 27-letni Dawid B., zostali zatrzymani. Prokurator zarzucił im, że 29 marca 2023 roku usiłowali pozbawić 8-latka życia, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. Spowodowało to ciężkie obrażenia ciała: oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn. Dawidowi B. zarzucono ponadto, że znęcał się nad swoim pasierbem ze szczególnym okrucieństwem – poprzez bicie, kopanie po całym ciele i przypalanie papierosami.

U chłopca doszło w związku z tym do licznych ran oparzeniowych i złamań kończyn. Przeszedł szereg zabiegów i jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka.

Z doniesień „Faktu” wynika, że gehennę, jaką przeżywał jej chyłopiec, próbowała ukrywać przed biologicznym ojcem 8-latka Magdalena B. Pan Artur chciał, by jego synowie Kamil i Fabian spędzili Święta Wielkanocne z nim i jego nową rodziną. Jednak, gdy święta już się zbliżały, Magdalena B. powiadomiła ojca dzieci, że to Fabian oblał brata gorącą wodą. Mężczyzna podejrzewał, że jego była partnerka kłamie, by dzieci nie spędziły z nim świąt.

Pan Artur poprosił więc kobietę, by wysłała mu zdjęcia oparzeń Kamila. Magdalena B. nie chciała jednak tego zrobić. Obawiała się bowiem, że sprawa zostanie zgłoszona do MOPS-u. Rodzina była objęta wsparciem pracownika socjalnego od marca 2021 roku. Wcześniej jednak – według ośrodka – nie było informacji, które by wskazywały na to, że dziecko może doświadczać przemocy.

Ostatecznie jednak matka przesłała zdjęcia oparzeń syna partnerce pana Artura. Mężczyzna pojechał do synów 3 kwietnia, gdy Magdalena B. poprosiła go telefonicznie, żeby zabrał Kamila do szpitala. Na miejscu zastał swoją byłą partnerkę z dwoma synami. Stan Kamila sprawił, że jego ojciec od razu zadzwonił na numer alarmowy. Podczas oczekiwania na przyjazd służb Magdalena B. wyszła z domu.

Magdalena B. i Dawid B. przyznali się do stawianych im zarzutów i zostali aresztowani na trzy miesiące. Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień.

Decyzją częstochowskiego sądu najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem B. i Magdaleną B. trafiły do pieczy zastępczej, starsze zaś do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma bowiem aż sześcioro dzieci – dwoje najmłodszych ze swoim obecnym mężem Dawidem B. Pozostałą czwórkę zaś z dwoma innymi mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się w zeszłym roku. Rodzina od marca 2021 roku była objęta wsparciem pracownika socjalnego. Nikt jednak nie zauważył, przez co przechodził 8-latek.

Zarzuty dla ciotki 8-latka

Teraz prokuratura postawiła zarzuty siostrze Magdaleny B. Zarzucono jej, że nie pomogła chłopcu, gdy zagrożone było jego życie. Ciotka miała nie reagować, kiedy ojczym dotkliwie pobił i poparzył 8-latka. Kobieta mieszka w tym samym domu.

Ciotka Kamila nie przyznała się do winy. Złożyła jednak wyjaśnienia i wówczas miała przyznać, że była świadoma tego, że dziecko jest poparzone. Jednocześnie nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie wezwała lekarza.

Po tym, jak postawiono jej zarzuty, kobieta została zwolniona. Znajduje się jednak pod dozorem policji.

Śledztwo prokuratury trwa nadal. Śledczy ustalają, czy w częstochowskim domu nie stosowano przemocy także wobec pozostałych dzieci.

Stan dziecka się nie poprawia

Tymczasem, jak informuje Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II, w którym przebywa 8-latek, jego stan nie poprawił się przez weekend.

„Wczoraj chłopczyk musiał przejść kolejny zabieg chirurgiczny. Kamilek przez dłuższy czas pozostanie jeszcze w śpiączce farmakologicznej pod opieką personelu Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii” – czytamy.

Jak wcześniej podawano, „rany oparzeniowe, które mogą wywołać bardzo groźną chorobę oparzeniową, są największym zagrożeniem dla życia dziecka”.

REKLAMA