Czy Konfederację czeka mariaż z PiS-em? Niekoniecznie!

Sławomir Mentzen. Zdjęcie: PAP
Sławomir Mentzen. Zdjęcie: PAP
REKLAMA

Wbrew temu, co mogą sugerować złośliwcy, Konfederacja nie jest skazana na współrządzenie ze „Zjednoczoną Prawicą”. W grę wchodzi jeszcze inny scenariusz.

Prezes Klubu Jagiellońskiego Paweł Musiałek zaprezentował w ostatnim czasie ciekawą analizę w tekście „Konfederacja czarnym koniem wyborów? Podajemy 5 argumentów”. Nie da się ukryć, że wyszczególnione przez niego czynniki rzeczywiście mogą przyczynić się do sukcesu Konfederacji w nadchodzących wyborach parlamentarnych.

REKLAMA

Mentzen wybawieniem dla Konfederacji?

Sławomir Mentzen pojawia się w artykule dosyć często, a w zasadzie przy każdym z pięciu punktów. Pierwszy z nich odnosi się do zmiany na stanowisku prezesa partii KORWiN (obecnie Nowa Nadzieja). Jak wskazuje autor, Mentzen to taki lepszy Korwin-Mikke, bo bez różnych „kontrowersyjnych wypowiedzi”, zwłaszcza w dobie wojny na Ukrainie. Drugi natomiast dotyczy duetu, który lider ugrupowania współtworzy z Krzysztofem Bosakiem, wiceprezesem Ruchu Narodowego i posłem z ramienia tej formacji. W przekonaniu Musiałka ich wspólne wystąpienia na YouTube cieszą się bardzo dużą popularnością, ponieważ „nie sposób odmówić im dobrego przygotowania, wiedzy i błyskotliwości”.

Trzeci argument sprowadza się do oryginalnego akronimu „TUP”, który oznacza „tymczasowe ugrupowanie protestu”. Wychodzi na to, że Konfederacja na tle różnych Kukizów jawi się jako konsekwentny antyPOPiS, który jest w stanie przyciągnąć do siebie antysystemowych wyborców. Mentzen – w przeciwieństwie do niegdysiejszej gwiazdy TVN, czyli Szymona Hołowni – nie bawi się w sojusze z obrotowym PSL-em, czyli twardym jądrem establishmentu III RP. Czwarty punkt dotyczy nowych głosów, na które potencjalnie może liczyć Konfederacja, tyle że z innego niż wcześniejsze zakątka sceny politycznej. Chodzi o liberalny gospodarczo elektorat Platformy Obywatelskiej, który powoli zniechęca się do Tuska prześcigającego się z Kaczyńskim na obietnice socjalne.

Ostatnia sprawa to social media i ich król. Tak, nie będzie tu zdziwienia – pod tym kątem Sławomir Mentzen nie ma sobie równych. Na Tik-Toku (aplikacja społecznościowa do konsumpcji treści wideo) obserwuje go ponad 700 tys. osób, natomiast jego kanał w serwisie YouTube ma ponad 312 tys. subskrybentów! To zasięgi często kilkukrotnie wyższe od tego, czym mogą się pochwalić politycy mający dużo większą ekspozycję w mediach tradycyjnych. Ogólna tendencja pokazuje, że politycy Konfederacji lepiej „czują” młode pokolenie, i nie chodzi tu tylko o kanały komunikacji. Wyróżniają ich bezkompromisowość, wyrazisty język oraz nierzadko dowcip, które mocno kontrastują z bogoojczyźnianym nadęciem grupy trzymającej władzę.

My im ten stolik przewrócimy

Na końcu analizy Klubu Jagiellońskiego pojawiła się sugestia co do powyborczego układu w parlamencie. Zdaniem Pawła Musiałka „istnieje duża szansa, że Konfederacja pozostanie w opozycji wobec PiS-u, tym razem posiadając znacznie silniejszą pozycję, co dla partii Kaczyńskiego nie byłoby dobrą informacją”. Oznacza to, że „być może Konfederacja zgodzi się na mniejszościowy rząd PiS-u i będzie gotowa do punktowej współpracy”, odrzucając tym samym pomysł utworzenia wielkiej koalicji, który – jak wielokrotnie pokazała historia – zazwyczaj kończy się pożarciem partii satelickich. Czy jest to realny wariant? O komentarz w tej sprawie poprosiłem polityka Konfederacji Marka Tucholskiego.

„O ewentualnej powyborczej koalicji Konfederacji z PiS myślą dziennikarze, socjolodzy, politolodzy czy politycy konkurencyjnych ugrupowań. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy zainteresowani polityką. Z kolei sami politycy Konfederacji zajmują się tym tylko dlatego, że są cały czas o to pytani. Scenariusz nakreślony przez Klub Jagielloński mówiący o punktowym popieraniu przez Konfederację ewentualnego mniejszościowego rządu PiS ma tę wadę, że zakłada jakiś konkretny wynik wyborów na podstawie sondaży.

Tymczasem wystarczy niewielki przepływ elektoratów w niektórych okręgach, aby taki scenariusz przestał być realny. Nikt dziś nie zna wyników wyborów i tego, jakie możliwości powstaną po wyborach. Wszystko to tylko przypuszczenia, a na tej podstawie politycy nie chcą robić poważniejszych planów. Uważam, że do jesieni zmieni się tak dużo w polskiej polityce i w samych sondażach, że obecne rozważania na temat przyszłego układu sił i możliwych scenariuszach będą już nieaktualne.

O samej koalicji powyborczej myślą przede wszystkim ci, którzy z przerażeniem patrzą na rosnące poparcie dla Konfederacji. Nie wynika to tylko z publikowanych sondaży. Wyraźnie widać, że mocno już przegrzane socjalistyczne postulaty Tuska i Morawieckiego nie przynoszą oczekiwanego wzrostu poparcia dla ich partii. Coraz więcej ludzi rozumie, że rozdawnictwo i uległość wobec Unii Europejskiej nie gwarantują dobrobytu” – przekonuje reprezentant Konfederacji.

„Samo zastanawianie się nad koalicjami powyborczymi zostawiamy komentatorom sceny politycznej. Naszym celem nie jest koncentrowanie się nad tym, czy usiądziemy do stołu z Kaczyńskim, czy z Tuskiem. Naszym celem, jak mówią liderzy Konfederacji, jest przewrócenie im tego stolika. Nie będziemy grać w ich grę. Żeby z nimi wygrać, musimy z tej ich niszczącej Polskę gry wyjść. Coraz więcej ludzi to rozumie, dlatego poparcie nam rośnie i będzie rosło w dalszym ciągu. Przed Konfederacją bardzo ważna kampania wyborcza. Czas jeszcze bardziej wzmożonego niż zwykle komunikowania się z wyborcami, intensywnej pracy nad postulatami i programem. Jednak przy tym wszystkim spoglądamy dalej niż politycy innych partii.

Ich horyzont planów politycznych sięga do jesiennych wyborów. My, choć oczywiście intensywnie pracujemy każdego dnia na jak najlepszy wynik w tych wyborach, w zasięgu wzroku mamy wybory w 2027 roku. Czas działa na naszą korzyść. Z każdym rokiem będziemy silniejsi, a w 2027 roku nie będziemy już bić się tylko o dobry wynik dwucyfrowy, ale o pełną stawkę. To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się perspektywą dziesięcioleci, teraz może zrealizować się w ciągu kilku lat. Tak więc niech inni emocjonują się kształtem przyszłych koalicji. W tym czasie my ciężko pracujemy, aby przyszła Polska była Polską naszych marzeń” – wskazuje Tucholski.

REKLAMA