Wybory prezydenckie w Turcji odbiły się czkawką w… Marsylii [VIDEO]

Pod konsulatem Turcji w Marsylii screen
REKLAMA

We francuskiej Marsylii wybuchły 1 maja bójki związane z wyborami prezydenckimi w Turcji. Ponieważ skala była mniejsza, niż zadymy lewicy przy okazji pochodów 1-majowych w Paryżu i innych miastach, temat potraktowano w mediach dość marginesowo. To jednak kolejny dowód na importowanie sobie razem z imigrantami zupełnie obcych problemów z innych części świata.

Pod konsulatem tureckim w Marsylii, gdzie mieszkający poza krajem obywatele tego kraju mogli głosować, wybuchły bójki. We Francji przebywa spora diaspora Kurdów z Turcji, poza tym są tu tamtejsi komuniści, ale i „erdoganowcy”. Do zajść doszło także pod konsulatami Turcji w Paryżu i Bordeaux.

REKLAMA

Policja francuska była zajęta wewnętrznymi sprawami, więc bójki wewnątrz społeczności tureckiej mniej ją interesowały. Pierwsza „zadyma” wybuchła około godziny 14:30 w lokalu wyborczym znajdującym się w 8. dzielnicy Marsylii, niedaleko Parc Chanot. Było ostro, bo cztery osoby zostały ranne i przewiezione do szpitala Timone.

Policja w końcu interweniowała i musiała użyć gazu łzawiącego, aby położyć kres konfrontacji między dwiema grupami. Media podają że jedna z grup to zwolennicy prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana (AKP), a druga wspierała jego bardziej lewicowego i laickiego rywala 74-letniego Kemala Kiliçdaroglu z CHP.

Do kolejnych starć doszło pod koniec dnia i to pomimo już większej obecności francuskich sił bezpieczeństwa. Zatrzymano w sumie jednak tylko dwie osoby, obywateli Turcji. W sumie 5 osób miało rany od noży. Konsulat Generalny Turcji także wcześniej znalazł się na celowniku przeciwników Erdogana i w jego kierunku poleciały „koktajle Mołotowa”. W tej sprawie aresztowano dwóch Kurdów.

Turcy z zagranicy poszli do urn na dwa tygodnie przed wyborami krajowymi zaplanowanymi w Turcji na 14 maja. Ewentualna druga tura ma zostać zorganizowana 28 maja. Ubiegający się o reelekcję Erdogan wydaje się faworytem, chociaż nie koniecznie wśród swoich obywateli mieszkających we Francji.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA