Ludzie mogą chcieć ją zlinczować. Matka skatowanego 8-latka z Częstochowy chciała się z nim zobaczyć zanim zmarł

Zatrzymanie Dawida B., ojczyma skatowanego Kamila z Częstochowy. Foto: PAP
Zatrzymanie Dawida B., ojczyma skatowanego Kamila z Częstochowy. Foto: PAP
REKLAMA

Matka chłopca, który był brutalnie katowany przez ojczyma i z powodu odniesionych ran zmarł w szpitalu, chciała uzyskać przepustkę z aresztu i odwiedzić go. Sąd nie wydał zgody.

26 kwietnia do Sądu Rodzinnego w Częstochowie wpłynął list od Magdaleny B., matki 8-latka, który zmarł w szpitalu z powodu m.in. oparzeń i innych rannych, które zadawał mu ojczym. Kobieta ukrywała fakt, że jej nowy partner maltretuje chłopca przed biologicznym ojcem dziecka. Magdalena B. trafiła do aresztu na 3 miesiące, jednak chciała wyjść na przepustkę, by zobaczyć syna.

REKLAMA

Sąd nie wyraził zgody na wyjście kobiety z aresztu, argumentując to podejrzeniami, iż kobieta może chcieć wpływać na zeznania pozostałych dzieci i mataczyć w sprawie.

Nie wiadomo, czy Magdalena B. uzyska przepustkę na pogrzeb chłopca. Jak dowiedział się „Fakt”, karniści obawiają się, że osoby zgromadzone na pogrzebie będą próbowała zlinczować kobietę.

Gehenna 8-latka

W częstochowskiej dzielny Stradom doszło do interwencji policji po tym jak biologiczny ojciec dziecka dokonał zgłoszenia. Chłopiec został przetransportowany do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Matka chłopca, Magdalena B., a także jego ojczym, 27-letni Dawid B., zostali zatrzymani. Prokurator zarzucił im, że 29 marca 2023 roku usiłowali pozbawić 8-latka życia, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. Spowodowało to ciężkie obrażenia ciała: oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn. Dawidowi B. zarzucono ponadto, że znęcał się nad swoim pasierbem ze szczególnym okrucieństwem – poprzez bicie, kopanie po całym ciele i przypalanie papierosami. U chłopca doszło w związku z tym do licznych ran oparzeniowych i złamań kończyn.

Z doniesień „Faktu” wynika natomiast, że gehennę, jaką przeżywał jej syn, próbowała ukrywać przed biologicznym ojcem 8-latka Magdalena B. Pan Artur chciał bowiem, by Kamil i jego brat Fabian spędzili Święta Wielkanocne z nim i jego nową rodziną. Jednak, gdy święta już się zbliżały, Magdalena B. powiadomiła ojca dzieci, że to Fabian oblał brata gorącą wodą. Mężczyzna podejrzewał, że jego była partnerka kłamie, by dzieci nie spędziły z nim świąt.

Pan Artur poprosił więc kobietę, by wysłała mu zdjęcia oparzeń Kamila. Magdalena B. nie chciała jednak tego zrobić. Obawiała się bowiem, że sprawa zostanie zgłoszona do MOPS-u. Rodzina była objęta wsparciem pracownika socjalnego od marca 2021 roku. Wcześniej jednak – według ośrodka – nie było informacji, które by wskazywały na to, że dziecko może doświadczać przemocy.

Ostatecznie jednak matka przesłała zdjęcia oparzeń syna partnerce pana Artura. Mężczyzna pojechał do synów 3 kwietnia, gdy Magdalena B. poprosiła go telefonicznie, żeby zabrał Kamila do szpitala. Na miejscu zastał swoją byłą partnerkę z dwoma synami.

Stan Kamila sprawił, że jego ojciec od razu zadzwonił na numer alarmowy. Podczas oczekiwania na przyjazd służb Magdalena B. wyszła z domu.

Matka i ojczym aresztowani

Kobieta jest podejrzana o narażanie swojego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz udzielenie pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad 8-latkiem. Magdalena B. nie reagowała bowiem na zachowania Dawida B. i nie udzieliła pomocy dziecku. Jak podkreśliła prokuratura, na matce spoczywał szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.

Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Magdalena B. także przyznała się do winy oraz składała wyjaśnienia. Zarówno matka, jak i ojczym Kamila zostali aresztowani na trzy miesiące.

Decyzją częstochowskiego sądu najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem B. i Magdaleną B. trafiły do pieczy zastępczej, starsze zaś do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma bowiem aż sześcioro dzieci – dwoje najmłodszych ze swoim obecnym mężem Dawidem B. Pozostałą czwórkę zaś z dwoma innymi mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się w zeszłym roku.

Maltretowany przez ojczyma ośmiolatek z Częstochowy nie żyje. „Ani przez chwilę nie cierpiał”

REKLAMA