Śmierć 8-letniego Kamila. System wykluczający ojców i spór o karę śmierci

Zatrzymanie Dawida B., ojczyma skatowanego Kamila z Częstochowy. Foto: PAP
Zatrzymanie Dawida B., ojczyma skatowanego Kamila z Częstochowy. Foto: PAP
REKLAMA

W poniedziałek 8 maja Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach poinformowało o śmierci 8-letniego Kamila. Lekarze przez miesiąc walczyli o życie skatowanego chłopca. Niestety nie udało się go uratować. W mediach rozpoczęła się natomiast debata nad zasadnością kary śmierci dla oprawcy chłopca.

– Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi – przekazał w poniedziałek rzecznik placówki Wojciech Gomułka.

REKLAMA

Jak podkreślał, chłopiec przez czas pobytu w szpitalu był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. – Ani przez chwilę nie cierpiał – zaznaczył.

Maltretowany przez ojczyma ośmiolatek z Częstochowy nie żyje. „Ani przez chwilę nie cierpiał”

Oprawca ośmiolatka z Częstochowy już kiedyś przyczynił się do śmieci dziecka

8-latek od dłuższego czasu był katowany przez swojego ojczyma, Dawida B. Zaś jego matka, Magdalena B., ukrywała ten fakt i nie zapewniła dziecku należytej opieki. Chłopiec trafił do szpitala dopiero dzięki interwencji biologicznego ojca.

W związku z tym wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego sąd przyznał opiekę nad 8-latkiem matce i jej mężowi. Już na początku kwietnia pojawiały się w mediach informacje, że Dawid B. odpowiada nie tylko za gehennę 8-letniego Kamila. Przypomnijmy, że miał on polewać chłopca wrzątkiem i umieszczać na rozgrzanym piecu węglowym. Spowodowało to ciężkie obrażenia ciała: oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn. Miał też bić chłopca, kopać go po całym ciele i przypalać papierosami. U 8-latka doszło w związku z tym do licznych ran oparzeniowych i złamań kończyn.

Mężczyzna jednak już wcześniej miał kryminalną przeszłość. Jako 7-latek, wraz ze swoim bratem bliźniakiem, stanął przed Sądem Rodzinnym w Częstochowie. Obaj bowiem mieli wepchnąć do pobliskiego stawu 9-letnią dziewczynkę. Dziecko utopiło się. Dawid B. i jego brat uniknęli jednak kary z racji wieku. Sąd uznał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.

Ojciec odsunięty od opieki, choć to on był najbliżej ocalenia dziecka

„W sprawie śmierci 8 l. Kamilka z Częstochowy nikt nie porusza tematu kluczowego: dlaczego opiekę sprawowała matka ze swoim patologicznym partnerem, a nie ojciec? Dlaczego nie było przynajmniej OPIEKI NAPRZEMIENNEJ?! Rozmawiajmy o przyczynach, nie tylko o tragicznych skutkach” – napisała na Twitterze Klaudia Domagała, prezes Fundacji Kobiety Wolności i Niepodległości.

„Dlaczego najbliżej ocalenia dziecka był jego biologiczny ojciec pozbawiony praw rodzicielskich, kiedy gehennę zgotowała mu sprawująca «opiekę» matka ze swoim konkubentem?” – zastanawiał się zaś Emil Krawczyk, członek Rady Krajowej Nowej Nadziei.

Kara śmierci…

W dyskusjach pojawia się także wątek odpowiedniej kary dla oprawcy chłopca. Przypomnijmy, że początkowo 27-letni Dawid B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Jednak po śmierci chłopca, prokurator generalny Zbigniew Ziobro „wydał polecenie, aby doszło do niezwłocznej zmiany kwalifikacji prawnej czynu zarzuconego sprawcy”. Mężczyzna będzie odpowiadał za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.

„Nie ma słów, które oddadzą ogrom tragedii 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Nie ma też w Polsce adekwatnej kary za tę potworną zbrodnię. Poleciłem zmianę oceny zarzucanego sprawcy czynu, z usiłowania zabójstwa na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Za tak bestialską zbrodnię na bezbronnym dziecku powinna zapaść najsurowsza kara. Niestety, w Polsce mamy tylko dożywocie…” – napisał na Twitterze Ziobro.

„Mam nadzieję, że będą najwyższe kary. Za ten czyn należy się kara śmierci. I tyle” – pisał natomiast minister z Kancelarii Premiera Michał Wójcik.

„Kara śmierci powinna być orzekana bardzo, bardzo rzadko i w szczególnych przypadkach – najcięższych i najbardziej drastycznych. Ale właśnie takie przypadki udowadniają, że kara główna powinna być jedną z dostępnych możliwości” – wskazał Krystian Kamiński, poseł Konfederacji.

… czy publiczna egzekucja?

Mocny wpis w związku z tą sprawą zamieścił w mediach społecznościowych także dziennikarz Krzysztof Stanowski. Najpierw zasugerował, że lepsza od kary śmierci byłaby nawet publiczna egzekucja.

„Sprawa tego 8-letniego chłopca… No może jestem chory, ale dla mnie to jest jedna z tych, która powinna skończyć się nie tyle karą śmierci, co publiczną egzekucją” – napisał.

Potem w dłuższym wpisie odpowiadał w m.in. na głosy przeciwników kary śmierci.

„Co jest populistycznego w tym, że ktoś dopuszczający się takich okrucieństw wobec 8-latka nigdy już nie powinien być członkiem społeczeństwa i nie ma żadnego powodu, by był przez to społeczeństwo karmiony i niańczony? Będzie się niektórym lepiej spało z myślą, że byli na tyle nowocześni i empatyczni, że nie zabili, tylko wtrącili do lochu na zawsze? Poczują się wtedy lepsi?” – pisał.

„Tylko z jednego powodu jestem przeciwko karze śmierci – z powodu możliwej pomyłki. Ryzyko niesłusznego zabicia chociażby jednego człowieka wydaje mi się zbyt wielkie. Jednakże gdybyśmy wypracowali naprawdę rozsady sposób zachowania przy tak skrajnych zdarzeniach, gdybyśmy ograniczyli się wyłącznie do zdarzeń absolutnie jednoznacznych i gdyby pieczę trzymali nad tym ludzie, co do których moralności, mądrości i rozsądku nie mielibyśmy żadnych wątpliwości – wtedy byłbym za. Mówimy o wizji utopijnej, trochę pisanie dla pisania, ale czemu nie dyskutować? Jeśli jakiś przypadek mielibyśmy zakwalifikować do kuli w łeb, to jaki, jeśli nie ten?” – dodał w dalszej części.

REKLAMA