Nie milkną medialne spekulacje na temat stanu zdrowia prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki. Głos w sprawie zabrał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Zazwyczaj to Władimir Putin jest obiektem spekulacji dotyczących rzekomych chorób. Po Paradzie Zwycięstwa, która odbyła się 9 maja w Moskwie, to jednak stan zdrowia prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki zaczął budzić szczególną ciekawość mediów.
Miński dyktator był jednym z zagranicznych gości, których Kreml zaprosił na majowe wydarzenia. Łukaszenka, zdaniem mediów, wyglądał jakby był poważnie chory.
Prezydent Białorusi miał niepewnie powłóczyć nogami i wyglądać na skrajnie przemęczonego. Dodatkowo, na jego prawej ręce widoczny był bandaż.
Dyktator nie wziął nawet udziału w nieformalnym spotkaniu, które Władimir Putin zorganizował dla swoich gości, co jest dziwne, biorąc pod uwagę to, jak bardzo Łukaszence zależy na dobrych stosunkach z Federacją Rosyjską.
Podczas konferencji prasowej o tę sprawę zapytany został rzecznik prasowy Kremla.
– Jak wiecie, byłoby dla mnie czymś skrajnie niestosownym, gdybym komentował stan zdrowia Alaksandra – stwierdził na wstępie Dmitrij Pieskow. – Był z nami, dzielił z nami radość z okazji Dnia Zwycięstwa. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni białoruskiemu kierownictwu i osobiście Alaksandrowi za to, że to się stało – dodał.
Zdaniem Pieskowa krótka obecność Łukaszenki na wydarzeniach w Moskwie nie była związana ze stanem jego zdrowia.
– Miał wziąć udział w obchodach Dnia Zwycięstwa również w Mińsku i dlatego musiał wcześniej wyjechać – stwierdził rzecznik Kremla.