Prof. Dudek OSTRO o Morawieckim: „On nie wie, co się dzieje w kraju, w którym formalnie rządzi”

Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
REKLAMA

Premier Mateusz Morawiecki przyznał, że dopiero pod koniec kwietnia dowiedział się o pocisku, który spadł w lesie pod Bydgoszczą. Leżał tam prawdopodobnie od grudnia. W ostrych słowach sytuację tę skomentował prof. Antoni Dudek.

Szef rządu był w środę pytany m.in. o to, kiedy dowiedział się o incydencie pod Bydgoszczą oraz o to „dlaczego śledztwo zostało wszczęte tak późno”.

REKLAMA

– Dowiedziałem się o tym incydencie wtedy, kiedy poinformowałem o tym. To było pod koniec kwietnia, kilka dni przed końcem kwietnia, w środku tygodnia – odpowiedział szef rządu warszawskiego.

Dodał, że obecnie – według jego wiedzy – biegli dokonują pełnych analiz zarówno miejsca, jak i przedmiotu zdarzenia. – Prokuratura prowadzi śledztwo i myślę, że minister obrony narodowej pan premier (Mariusz) Błaszczak niebawem przedstawi raport w tej sprawie – powiedział Morawiecki.

Kompromitacja Morawieckiego

Do sprawy odniósł się w rozmowie RMF FM z Tomaszem Terlikowskim prof. Antoni Dudek, politolog i historyk UKSW.

Terlikowski zauważył, że na razie nie mówi się o żadnych dymisjach ani w wojsku ani w MON. – Jeżeli premier nie został poinformowany, że nad Polskę nadleciał rosyjski pocisk i spadł nie wiadomo gdzie, bo wojsko nie miało siły, żeby szukać, bo śnieg padał, to to jest informacja kompletnie kompromitująca, zarówno polską armię, jak i polską obronę przeciwlotniczą, no jak i samych polityków – wskazał dziennikarz.

Prof. Dudek podkreślił, że nie znamy do końca wszystkich szczegółów sprawy. – Na razie bym obrony przeciwlotniczej i wojska o to nie oskarżał, bo gen. Andrzejczak, Szef Sztabu Generalnego twierdzi, że poinformował przełożonych, że taki incydent miał miejsce – podkreślił.

– To, że nie znaleziono tak długo szczątków tej rakiety, trochę rzeczywiście wojsko obciąża, tu się zgodzę. Ale nie można im zarzucić, że oni nie informowali. Jest pytanie, kto właściwie odpowiada za szukanie tego typu obiektów, bo mam wrażenie, że to już nie jest głównie zadanie wojska, tylko bardziej policji i służb specjalnych – wskazał.

Jak podkreślił, „dla niego jest oczywiste, że premier powinien o tym być powiadomiony”. – Tu muszę powiedzieć, że dla mnie najbardziej ośmiesza się premier – tym, że się przyznaje, że nie wiedział – ocenił.

– Gdyby on (Morawiecki – przyp. red.) np. powiedział: Proszę państwa, myśmy o tym nie mówili, ale toczyło się śledztwo, dość długo, służb specjalnych, więc w oczywisty sposób nie mogłem o tym mówić i informować – no to w jakiś sposób próbowałby tę autokompromitację ratować – wskazał.

Zdaniem prof. Dudka, jeśli Morawiecki „naprawdę nie wiedział”, wówczas „ileś osób powinno za to personalnie odpowiedzieć”. Jak podkreślił, premier kraju powinien się bowiem o takim zdarzeniu dowiedzieć w ciągu kilku godzin.

– To jest rzeczywiście coś, co powinno wywołać (…) ileś dymisji. Natomiast nie zmienia to faktu, że najbardziej ośmieszył się sam premier, przyznając do tego – wskazał. – To właściwie pokazuje, że on nie wie, co się dzieje w kraju, w którym formalnie rządzi – skwitował prof. Dudek.

Tajemniczy obiekt w lesie pod Bydgoszczą

Przypomnijmy, że 27 kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że jest to postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego, które znaleziono w lesie k. Bydgoszczy.

28 kwietnia dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że „trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami”. Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Generał Piotrowski nawiązał też do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę, wskazał też na próby działań psychologicznych podejmowane przez Rosję. – Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą – oświadczył.

Premier Mateusz Morawiecki również 28 kwietnia poinformował, że polecił ministrowi obrony narodowej Mariuszowi Błaszczakowi osobisty nadzór nad przebiegiem dochodzenia, przebiegiem wszystkich prac, które wiążą się z ostatecznym wyjaśnieniem ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą. 2 maja w Wilnie premier, pytany o tę sprawę powiedział, że czeka na ostateczne wyniki badań, które łączą wydarzenia z grudnia ub. roku z ostatnimi znaleziskami pod Bydgoszczą.

W środę 10 maja RMF FM informowało, że biegli wstępnie potwierdzili, iż obiekt znaleziony w lesie pod Bydgoszczą to rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że taką opinię wydał Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych. To właśnie ta instytucja tworzy dla prokuratury ekspertyzę znalezionego obiektu. Jak ustalił Instytut, pocisk musiał przylecieć najpewniej ze wschodu, gdyż nie ma go w polskiej armii – ani na wyposażeniu, ani w magazynach.

REKLAMA