
W najnowszym odcinku programu „Antysystem” Wojciech Cejrowski i Paweł Lisicki rozmawiali m.in. o zalewie polskiego rynku przez ukraińskie zboże. Podróżnik wskazał, że nałożony przez rząd warszawski zakaz, pokazał hipokryzję naszej władzy.
Cejrowski przypomniał, że wspominał „dawno temu, po otwarciu granic, potencjał rolny Ukrainy i mówił, że ani nie jest w polskim interesie wciąganie Ukrainy do Unii, bo wtedy dopłaty rolne, całe, pójdą na Ukrainę, która ma całej ziemi nie nawet więcej niż Polska, tylko doskonałej ziemi ma więcej niż całe terytorium Polski, włącznie ze wszystkimi parkingami, jeziorami i sufitami jeszcze do tego”.
– Jeżeli Polska dopuści w ramach Unii Europejskiej, że taki wielki potencjał rolny nagle zostanie wcielony do Unii (…), to Polska straci jakiekolwiek możliwości rolnicze, przestanie się cokolwiek w Polsce opłacać, bo Ukraina ma lepszą ziemię, większe obszary, taniej będzie wszystko produkowała i dostanie wszystkie dopłaty z całej Unii, to oni pochłoną ze względu na swój rozmiar, czyli na potencjał – wskazał.
Zarówno Lisicki, jak i Cejrowski wspomnieli, że głośne mówienie o tym, że wejście Ukrainy do Unii Europejskiej może nie leżeć w interesie Polski, jeszcze kilka miesięcy temu równało się z przyjęciem łatki „ruskiej onucy”. Teraz, jak podkreślił redaktor naczelny „DoRzeczy”, „ci, którzy najgłośniej mówili, że nie wolno żadnych wątpliwości podnosić, wprowadzili zakaz”.
– To jest bardzo pożyteczny zakaz – nie ze względu na zboże, tylko ze względu na to, że oni zawsze, ONI, nasz wróg Morawiecki i spółka, ci prounijni chłopcy, którzy na cuglach Davos chodzą, ci wszyscy, którzy kłaniają się Unii Europejskiej, oni zawsze mówią: chcielibyśmy wam obniżyć podatki, ale Unia się nie zgadza, chcielibyśmy obniżyć akcyzę, ale Unia się nie zgadza, chcielibyśmy, ale musimy zapytać Unię – powiedział Cejrowski.
– A teraz dali dowód, że nie muszą pytać Unii, w żadnej z poprzednich spraw, gdy zasłaniali się Unią Europejską, nie musieli się nią zasłaniać, tylko mogli zrobić to, co teraz, czyli pokazać Unii kilka środkowych palców – skwitował.
– Czyli okazuje się, że można – wtrącił Lisicki.
– Można. Ale dowodem na można był Orban i byli Włosi, i byli Niemcy, którzy stawiali się Unii wiele razy i nic się nie stało. Po prostu stawiali swoje narodowe interesy w miejscu, gdzie one być powinny i Unia mówiła okej – powiedział publicysta.
– Natomiast nasi lizali buty, a jak but nie był podstawiony, to lizali podłogę, po której but przejdzie za chwilę. Na każdy temat mówili: ale musimy to uzgodnić z Unią. I ja się za każdym razem oburzam – to po co jest Sejm, jeżeli cokolwiek Sejm próbuje uchwalić, jakikolwiek pomysł ma, musi najpierw przekonsultować z Brukselą, to jest niepotrzebny – podkreślił.
– Niech od razu Bruksela wysyła, niech car w Moskwie od razu wysyła dyrektywy. To jest jak za zaborów. Byliśmy kolonią ruską, pruską i austro-węgierską i kolonizator przysyłał decyzje do wykonania – podkreślił Wojciech Cejrowski.