SZOKUJĄCA nowelizacja. Pracownik socjalny będzie mógł wejść do domu i zabrać dziecko

Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

Pracownik socjalny będzie mógł wejść do domu i odebrać dziecko, jeśli uzna, że coś mu zagraża – nadchodzą zmiany w systemie ochrony dzieci – pisze w poniedziałek „Rzeczpospolita”.

Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowanych w poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolitej”, rośnie liczba przypadków znęcania się nad członkami rodziny, zwłaszcza nad dziećmi do lat 16. „W 2021 r. doświadczyło tego 1 947 chłopców i 1 848 dziewczynek. To o 500 więcej niż w 2020 r. i o 900 więcej niż w ciągu dwóch ostatnich lat. Wzrasta też liczba zgwałceń dziewczynek do lat 16” – wskazuje dziennik.

REKLAMA

Jest się czym chwalić?

„Powody są różne, choć – jak przyznają kuratorzy sądowi – zawsze wynikają z dysfunkcji rodziców, na którą nie ma szybkiej reakcji służb. Po śmierci Kamila z Częstochowy minister Zbigniew Ziobro żałował, że w Polsce nie ma kary śmierci, ale nie pochwalił się, że w czerwcu wchodzą zmiany, które pozwolą szybciej reagować na krzywdę dziecka” – czytamy.

Czy faktycznie nowe rozwiązania to powód do „chwalenia się”?

Zobaczmy:

Pracownik socjalny będzie mógł interweniować natychmiast, gdy uzna, że jest zagrożone życie lub zdrowie dziecka, bez czekania na sąd” – mówi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” adwokat, specjalista przeciwdziałania przemocy w rodzinie dr Grzegorz Wrona.

Jak zaznacza gazeta nowelizacja obejmie też Niebieskie Karty. „Nastąpi rewolucja. Procedura obejmie nowe osoby, a dzieci – z automatu. Policjant będzie miał obowiązek usunąć sprawcę przemocy z domu, a pracownik socjalny – zabezpieczyć dziecko. Karta wymusi działania” – zauważa dr Grzegorz Wrona.

„Nowością, którą już wprowadzono, jest obowiązek dzielnicowego monitorowania rodziny przez rok od uchylenia wpisu w systemie Niebieskiej Karty” – dodaje dziennik.

Nie tędy droga

Wszystko wskazuje więc na to, że – jak zwykle w podobnych przypadkach – zastosowane zostaną rozwiązania spektakularne, jednak wcale nie pomagające rozwiązać kłopotów, generujące natomiast kolejne.

Jak wygląda „pomoc państwa” w przypadku rzeczywistych problemów, pokazał przykład Kamilka z Częstochowy. Tam – mimo wielokrotnych interwencji – ani pomoc społeczna, ani sąd nie dostrzegły żadnych patologii.

Czy więc zwiększenie uprawnień urzędników powstrzyma zwyrodnialców? Oczywiście, że nie. Ale uspokoi sumienia tych, którzy tworzą dla urzędników stanowiska i są – teoretycznie – odpowiedzialni „w imieniu państwa” za los jego mieszkańców.

W walce z przestępcami pomocne byłoby przywrócenie kary śmierci. Powiększanie strefy bezkarności „pracowników socjalnych” doprowadzi jedynie do kolejnych nadużyć i tragedii.

Kamilek uciekał z domu, w ten sposób wołał o pomoc. „Sygnały były już wtedy”

REKLAMA