Polowanie na Mentzena

Sławomir Mentzen
Sławomir Mentzen. / Foto: PAP
REKLAMA

Wysokie notowania Konfederacji to dla rządzącego Polską duopolu i jego marionetek duży problem. Nic więc dziwnego, że i KO, i PiS mają teraz jeden główny cel: zniszczyć nowego konkurenta. Rozpoczęło się polowanie z nagonką. Ogary propagandy poszły w las.

Koalicja Obywatelska i jej media nie bawią się w subtelności. Idą na rympał. Media podpięte pod KO zostały dosłownie zalane materiałami i wypowiedziami, których główny cel jest prosty: ośmieszyć Konfederację i jej nowego lidera, przestraszyć przed nią, zmieszać ją z błotem.

REKLAMA

Hejt obywatelski

Przez kilkanaście dni glanowanie Sławomira Mentzena odbywało się np. w „Gazecie Wyborczej” niemal codziennie. Reporterkę tej filosemicko-lewackiej gazety wysłano nawet, by zajrzała do… toalety w toruńskim pubie lidera Nowej Nadziei. Trzeba przyznać, że pisząca zwykle o menstruacji autorka spisała się znakomicie – zdjęcie muszli klozetowej z sowieckimi gwiazdkami trafiło do gazety. W tym niezwykle niebezpiecznym i trudnym zadaniu zapewne pomogło jej menstruacyjno-toaletowe doświadczenie.

Inne media nie pozostawały w tyle. Przeciwko Konfederacji i jej liderom hejtowali: czołowy gwiazdor TVN Kuba Wojewódzki i jego gość, PRL-owski aktor Andrzej Seweryn i cały poczet pomniejszych propagandystów. Mało tego, w ataku wziął udział sam Donald Tusk, który zionął moralnym oburzeniem, nie mogąc najwyraźniej zrozumieć, dlaczego jego wyborcy uciekają do Konfederacji.

Z KO do Konfederacji

Bo właśnie wyniki badań socjologicznych pokazujących, że Konfederacja jest miejscem, do którego przepływa elektorat wolnościowy z KO i elektoratu Szymona Hołowni, jest dla tych środowisk najbardziej bolesny. Partia Tuska od lat przestała się krygować i z ugrupowania liberalnego stała się partią lewacką. Jej kierownictwu wydawało się, że ta lewackość nie przeszkadza jej elektoratowi. Teraz wyszła na jaw bolesna dla Tuska prawda – prawackość też nie przeszkadza części wyborców PO i w sytuacji moralnej i programowej nędzy jego ugrupowania bez wahania wybierają głosowanie na Konfederację.

Trwający kilka tygodni atak na Mentzena nie przyniósł jednak efektu – dobre notowania zdają się utrwalać. W tej sytuacji KO sięgnęła po inne narzędzie – Romana Giertycha.

Giertych pyta

Roman Giertych, niegdyś wicepremier z ramienia LPR, walczy o możliwość startu z KO na senatora i już 16 lat dyszy chęcią odwetu na Jarosławie Kaczyńskim, który wyeliminował go z polityki. Ma także świadomość, iż plan przejęcia władzy jesienią przez KO jest coraz mniej prawdopodobny, a za głównych winowajców tego stanu rzeczy uznał polityków Konfederacji, którzy – w jego przekonaniu – aż palą się do koalicji z PiS. Giertych uznał więc, że musi zrobić wszystko, co w jego mocy, by przy pomocy swoich mediów społecznościowych utopić partię Mentzena. Zamiast jednak – jak jego ideowi koledzy z KO – pałać oficjalnym oburzeniem, zaatakował przy pomocy obrzucania błotem, czyli przypisywania liderowi Nowej Nadziei rozmaitych afer. Giertych zadaje więc publiczne pytania Mentzenowi o jego domniemane spotkanie z Mateuszem Morawieckim, do którego miało dojść w Toruniu w kwietniu br. O jego związki ze skompromitowanym byłym posłem PiS Przemysławem Wiplerem, który ma być w jego interpretacji szarą eminencją prezesa Nowej Nadziei. Wreszcie podnosi sprawę postępowania prokuratorskiego, jakie przed ponad dekadą toczyło się przeciwko jego bratu Tomaszowi Mentzenowi, choć nigdy nie skończyło się one postawieniem mu jakichkolwiek zarzutów.

Ta kampania ma trafiać nie do szerokiego elektoratu, lecz do partyjnych insiderów, którzy w jej efekcie mają nabrać wątpliwości co do integralności moralnej lidera Konfederacji.

Zupełnie inną taktykę przyjął PiS. Liderzy tego ugrupowania widzą bowiem, że na razie z tzw. Zjednoczonej Prawicy przepływ wyborców do Konfederacji jest minimalny i muszą zrobić wszystko w swoim dobrze pojętym interesie, by tak już pozostało.

Liberałowie i uniosceptycy z PiS

To dlatego pod koniec kwietnia we wszystkich kontrolowanych przez PiS mediach pojawiły się kampanie reklamowe informujące o…. obniżce podatków, jaką rzekomo miała wprowadzić ta partia. Nic to, że takiej obniżki nie było, a obciążenia podatkowe, których częścią jest katastrofalna inflacja, coraz bardziej rosną – przecież bardzo dużo ludzi otrzymało w tym roku zwrot drobnej sumy z nadpłaconego podatku, co ma wzmacniać propagandową tezę, że podatki maleją, choć tak naprawdę jest dokładnie odwrotnie.

Warto też zauważyć, że PiS bezpośrednio nie atakuje Konfederacji, tak jak robi to KO. Stosuje natomiast przemilczanie w mediach publicznych oraz opisaną dezinformację programową. Natomiast bezpośredni atak przeprowadzają członkowie nowej partii: Suwerennej Polski, która wykluła się z Solidarnej Polski. To nowe-stare ugrupowanie bardzo ostro weszło nagle w retorykę antunijną, przebijając pod tym względem Konfederację. Rachunek sztabowców PiS jest przezroczysty: chodzi o to, by radykalnie antyunijni wyborcy Konfederacji mieli alternatywę w postaci przystawki PiS, nawet jeśli PiS ostatecznie nie zaprosi też przystawki do udziału w wyborczym torcie.

Czas na anty-PiS

Rzeczywiście elektorat PiS to największe zagłębie elektoratu dla Konfederacji. Chodzi przede wszystkim o tzw. elektorat patriotyczny, skutecznie oszukany przez Jarosława Kaczyńskiego, który dla jego pozyskania udaje prawicowca. Elektorat ten został dodatkowo spetryfikowany przez mit katastrofy smoleńskiej, która wg narracji PiS-u jest antypolskim rosyjskim spiskiem, za który odpowiedzialna jest Rosja. Elektorat ten jednocześnie z trudem wytrzymuje serwilizm polityków PiS z Mateuszem Morawieckim na czele wobec środowisk żydowskich oraz coraz bardziej zaawansowane likwidowanie resztek suwerenności Polski wobec Unii Europejskiej prowadzone przez obecny rząd i osobiście Jarosława Kaczyńskiego. By ten elektorat uwolnić od PiS, Konfederacja powinna pokazać prawdziwą, antypolską i antypatriotyczną twarz obecnej władzy, w tym przekłuć balon kultu Lecha Kaczyńskiego, który był politykiem lewackim i w dodatku nie bez powodu ma na sumieniu ciężki grzech, jakim było doprowadzenie do zalegalizowania przez władze kłamstwa jedwabieńskiego, na którym opiera się cała antypolska retoryka amerykańskich środowisk żydowskich. Nie bez powodu przez już prawie pełne dwie kadencje rządów PiS sprawa ta nie została odkręcona i naprawiona – urzędnicy IPN boją się po prostu konsekwencji powiedzenia prawdy o Lechu Kaczyńskim, który robi w ich partii za zwornik politycznej tradycji i martyrologii. Konfederacja powinna podczas kampanii uderzyć w to najbardziej czułe miejsce swoich konkurentów udających prawicę.

Wojna z przerwą na wakacje

Tegoroczna kampania – jeśli termin wyborów zostanie ustalony na 15 października – będzie nietypowa. Pierwsza nieoficjalna jej część już trwa. Potem będzie przerwa na wakacje. A po wakacjach do wyborów zostanie już tylko sześć tygodni. Ustawienie pozycji bojowych nastąpi więc już w najbliższych tygodniach. Konfederacja, by odnieść sukces, musi utrzymać uzyskane przyczółki, obronić się przed dwupoziomowym atakiem lewackiego KO oraz przystąpić do gwałtownego ataku na PiS, by wyzwolić spod wpływu tej partii środowiska patriotyczne. A jeśli taka ofensywa zostanie przeprowadzona umiejętnie i skutecznie, to możliwe będzie uzyskanie dla nowej siły w polskiej polityce rezultatu w okolicach 20 proc. poparcia.

REKLAMA