Dzieci na zamówienie. Włochy walczą z surogacją

dziecko/Płaczące dziecko/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
Płaczące dziecko/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
REKLAMA

Burmistrzowie Turynu, Neapolu, Florencji, Bolonii, Bari i innych włoskich miast łamiąc włoskie prawo dokonują transkrypcji aktów urodzenia dzieci urodzonych za granicą parom homoseksualnym. Wpisują do rejestrów dwóch ojców albo dwie matki. Minister ds. rodziny Eugenia Maria Roccelli oceniła, że takie działanie to „przerażający atak na macierzyństwo”. Cala sprawa wywołuje we Włoszech ogromne emocje.

Jak piszą włoskie media z procedury rejestracyjnej dzieci surogatek wycofały się niedawno władze Mediolanu zmuszone zarządzeniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale do akcji wpisywania do aktów urodzenia dzieci rodziców jednopłciowych dołączają miasta rządzone przez opozycyjne koalicje centrolewicowe.

REKLAMA

– Bałagan transkrypcji dzieci par jednopłciowych powstał z woli burmistrzów, którzy występują przeciwko prawu ustanowionemu przez parlament. To przerażający atak na macierzyństwo – oceniła minister ds. rodziny Eugenia Maria Roccelli.

– Problem polega na tym, że na rynku nowych technologii wspomaganej prokreacji dochodzi do fragmentacji macierzyństwa. To międzynarodowy biznes, wyzysk potrzebujących kobiet. W macierzyństwie zastępczym często zaangażowane są dwie kobiety: jedna daje komórki jajowe, druga – macicę – dodała.

Roccelli wskazała, że macierzyństwo zastępcze ma „rasistowskie konotacje i deprecjonuje rolę matki”. – Dawczyni komórki jajowej wybierana jest w drodze swoistej selekcji rasowej – kobieta musi być wysoka, piękna, blondynka, na ogół pochodzi ze Wschodu – komórka jajowa kobiety czarnej kosztuje znacznie mniej niż kobiety białej, co ma ewidentnie rasistowskie konotacje. Koszt operacji jest bardzo wysoki, a do surogatek trafiają bardzo niewielkie pieniądze – wskazała.

Dzieci na zamówienie

Neapolitański „Il Mattino” opisuje działania na włoskim rynku amerykańskiej firmy Extraordinary Conception, która na stronie internetowej pozwala „skonfigurować” sobie własne dziecko. Katalog przegląda się jak stronę Facebooka, tylko zamiast zdjęć znajomych czy rodziny widzimy informacje na temat surogatek, ich pochodzenia etnicznego, koloru skóry, wzrostu.

Taki proceder potwierdzili goście telewizyjnego programu „Porta a Porta” – homoseksualna para Mario Lami i Francesco Cardillo. Cardillo przyznał, że zapłacili ok 220 tys. euro za jedno dziecko, ale że do surogatki trafiła niewielka część tej kwoty. – To jest biznes, wokół którego kręcą się adwokaci, pośrednicy, lekarze – powiedział Cardillo.

Para czterdziestolatków z Rzymu „zamówiła” trójkę dzieci: parę bliźniaków i chłopca u różnych dwóch matek. Cardillo tłumaczył, że w ten sposób zrealizował swoje „marzenie o ojcostwie”. Mario Lami powiedział, że ponieważ dzieci nie mogą mieć wpisanych do aktu urodzenia dwóch ojców, wpisali im jednego z nich.

Stanowczo zaoponowała Concita Borelli, adwokat, pisarka i dziennikarka. – Posiadanie dziecka nie jest prawem, nie można do tego dążyć za wszelka cenę płacąc międzynarodowym grupom. Nie możemy uciec od prostej prawdy: że dziecko jest owocem związku kobiety i mężczyzny – wskazała.

– Rozumiem pana instynkt ojcowski, ale człowiek nie ma prawa dążyć do posiadania dziecka za wszelką cenę. Jeżeli jest to w świetle włoskiego prawa przestępstwo to jak można zmuszać włoskie państwo do rejestracji takich dzieci – powiedziała Borelli.

Włosi nie przyjęli tęczowego prawa z UE

W połowie marca włoska komisja Senatu ds. Polityk Europejskich odrzuciła projekt unijnego rozporządzenia w sprawie uznawania praw dzieci również par homoseksualnych oraz przyjęcia tzw. europejskiego świadectwa pochodzenia dzieci.

Głosowanie w senackiej komisji nad rozporządzeniem zaproponowanym przez Komisję Europejską oraz zarządzeniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ożywiło we Włoszech debatę na temat praktyki macierzyństwa zastępczego.

We Włoszech ta praktyka jest zabroniona ustawą nr 40 z 2004 r., która w art. 12 ust. 6 stanowi, że „każdy, kto w jakiejkolwiek formie wykonuje, organizuje lub reklamuje macierzyństwo zastępcze, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do dwóch lat i grzywnie od 600 tys. do miliona euro”.

W tej kadencji przedstawiciele Braci Włoch, Liga i Forza Italia przedstawili parlamentowi co najmniej pięć projektów ustaw, aby wzmocnić we Włoszech zakaz korzystania z macierzyństwa zastępczego i rozszerzyć go na tych, którzy uciekają się do niego za granicą. W ostatniej kadencji sama Giorgia Meloni, członkini Braci Włoch, złożyła w Izbie projekt ustawy o stosowaniu kar przewidzianych w ustawie nr. 40 z 2004 r. „nawet jeśli czyn został popełniony za granicą” – podaje fachowy portal Pagella Politica, który zajmuje się analizą bieżących wydarzeń politycznych.

– Chcemy, aby nie było skandalem mówienie, że wszyscy urodziliśmy się z mężczyzny i kobiety, aby nie było tabu powiedzenie, że narodziny nie są na sprzedaż, że macicy nie wynajmuje się i że dzieci nie są produktem na ladzie, który można wybrać, a potem nawet oddać – powiedziała 12 maja premier Giorgia Meloni do uczestników Stanów Generalnych na temat dzietności.

Bunt przeciwko normalności

Z kolei dalszy proceder wpisywania dwóch ojców do rejestrów Turynu potwierdził w programie „Porta a Porta” Stefano Lo Russo, burmistrz tego miasta. W tej sprawie Lo Russo zorganizował 12 maja w Turynie spotkanie lewicowych burmistrzów miast.

– Jesteśmy tutaj – mówił Lo Russo – aby potwierdzić, że w naszym kraju chłopcy i dziewczęta z par rodziców homoseksualnych nie mają takich samych praw jak inne dzieci i jest to głęboko niesprawiedliwe. Wzywamy Parlament, aby ustanowił ramy regulacyjne gwarantujące pewność prawną dla tych chłopców i dziewcząt oraz wprowadził egalitarne małżeństwa we Włoszech. Uważamy, że nadszedł czas – grzmiał.

Taką postawę wsparł szef dziennika „Libero” Alessandro Sallusti. – Wzywam burmistrzów do obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec państwa – powiedział.

REKLAMA