W Krakowie jak w PRL-u. Warzecha: „Regulacja na podobnym poziomie idiotyzmu” [VIDEO]

Łukasz Warzecha/Fot. screen YouTube/Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha/Fot. screen YouTube/Łukasz Warzecha
REKLAMA

W Krakowie od 1 lipca zacznie obowiązywać prohibicja. Sprzedaż alkoholu będzie zabroniona w sklepach na terenie całego miasta od północy do godz. 5:30. Do sprawy w rozmowie z Martą Markowską na kanale Sommer 13 odniósł się publicysta Łukasz Warzecha.

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu radni Krakowa zdecydowali, że sprzedaż alkoholu będzie zabroniona w sklepach na terenie całego miasta od północy do godz. 5:30. Za uchwałą głosowało 32 radnych, nikt nie był przeciw, od głosu wstrzymało się pięcioro radnych, sześcioro było nieobecnych.

REKLAMA

Ograniczenie dotyczy wszystkich punktów prowadzących sprzedaż napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży. Chodzi więc o sklepy, w tym monopolowe, supermarkety, sklepy z produktami specjalistycznymi, np. winiarskie, ale i stacje benzynowe. Alkohol będzie bez zmian dostępny w lokalach gastronomicznych.

Kto na tym skorzysta?

– Alkohol będzie można kupić, ale w lokalach gastronomicznych. Nie będzie można go kupić w sklepie, czy na stacji benzynowej – zaznaczył Łukasz Warzecha.

– Jakbym był zwolennikiem jakichś spiskowych teorii, to bym powiedział, że właściciele restauracji nieźle polobbowali w radzie miasta Krakowa. Oni po prostu na tym skorzystają – wskazał.

– Wszyscy, którzy rozumieją jak działa realne życie, realna rzeczywistość jak wygląda, wiedzą, że tego typu regulacje są kompletnie bez sensu, bo życie nie znosi próżni – zaznaczył.

Warzecha podkreślił, że „jak się nie kupi w sklepie, to się kupi właśnie w restauracji albo restauracja będzie sprzedawać ten alkohol gdzieś od zaplecza na lewo albo po prostu wróci popyt na meliny”.

– To są całkowicie bezskuteczne działania. Ja o tyle może nie jestem w stanie zupełnie tego rozwiązania potępić, że ono z drugiej strony jest rozwiązaniem na szczeblu lokalnym. Generalnie jestem zwolennikiem tego, żeby, jeżeli już takie rozwiązania mają być, to one były na szczeblu lokalnym – powiedział.

– Natomiast to jest pytanie o zakres tego, na co pozwalamy samorządom. Czy tego typu interwencje w wolność handlu (…) mogą być dopuszczalne? – dodał.

– Tutaj oczywiście samorząd opiera się na konkretnej ustawie, czyli na ustawie o wychowaniu w trzeźwości – zaznaczył.

Jak w PRL-u

Warzecha przypomniał, że „to jest ustawa z 1982 roku, to jest takie dziecko generała Jaruzelskiego, który wtedy uznał, że on będzie wielkim nauczycielem moralności dla Polaków w dobie stanu wojennego i właśnie tę ustawę wprowadzono”.

– Na niej się niestety opierają te wszystkie idiotyczne rozwiązania, a także takie podszczuwajki, jakie np. Jan Śpiewak uprawia, jeśli chodzi o reklamę alkoholu, bo wszystkie te rzeczy są właśnie w tej ustawie zapisane – zwrócił uwagę publicysta.

– Myślę, że konsekwencje tego będą żadne, natomiast tego typu regulacje niestety mają to do siebie, że one nie są potem weryfikowane. Jeżeli politycy wprowadzają takie rozwiązanie, to właściwie nigdy w tego typu uchwałach nie jest zawarty mechanizm ich rzeczowej weryfikacji, a tak powinno być – wskazał.

Jak dodał, „proszę sobie wyobrazić, że w Radzie Miasta Krakowa znajduje się jakaś siła, czy jakiś odważny polityk, który mówi skończmy z tym idiotyzmem, pozwólmy sprzedawać alkohol normalnie, całą dobę”. – Przecież tam na niego gromy po prostu spadną, że on rozpija naród Polski – wskazał.

– Jedynym efektem tego będzie to, że ludzie będą kupowali więcej butelek za jednym razem przed dwunastą. Chyba powinien ktoś radnym Krakowa przypomnieć, jak to było w PRL-u, kiedy alkohol się sprzedawało od trzynastej – wskazał Warzecha.

– To jest regulacja na podobnym poziomie idiotyzmu. Oczywiście ten alkohol od trzynastej kompletnie niczego nie rozwiązywał i tak samo to niczego nie rozwiąże – ocenił.

REKLAMA