Papier toaletowy jest jednym z produktów, który drożeje w najszybszym tempie. I nic nie wskazuje na to, by ten negatywny trend miał się zatrzymać. Dlaczego?
Ceny papieru wzrosły w ciągu ostatniego roku o 30-40 proc., a w niektórych przypadkach nawet o 100 proc. Powodem jest m.in. wzrost popytu na papier w związku z pandemią koronawirusa, która spowodowała większe zapotrzebowanie na opakowania i materiały higieniczne. Jednocześnie produkcja papieru została ograniczona przez problemy z dostawami surowców i energii.
Z tymi problemami mierzy się niemal cały świat. W Europie mamy jeszcze dodatkowy czynnik wpływający na droższy papier toaletowy – zmiany prawne na poziomie unijnym.
W UE działają bowiem regulacje dotyczące emisji dwutlenku węgla i handlu uprawnieniami do emisji (ETS). Oznacza to, że producenci papieru muszą płacić za każdą tonę CO2, którą wyemitują do atmosfery. Koszt ten jest przerzucany na konsumentów końcowych, czyli nas. Według szacunków branży papierniczej, system ten, wprowadzony w imię „walki z globalnym ociepleniem”, podnosi cenę papieru o kolejne 10-15 proc.
Nowe regulacje unijne
Ponadto, jak podaje „Rzeczpospolita”, Unia Europejska pracuje nad zakazem sprzedaży produktów powiązanych z wylesianiem. To oznacza, że surowce takie jak drewno powinny być pozyskiwane wyłącznie w sposób zrównoważony.
Proponowane przepisy będą pierwszego tego rodzaju na świecie. W teorii mają rozwiązać problem „wylesiania spowodowanego konsumpcją na terenie Unii Europejskiej różnych towarów rolnych, które są głównymi czynnikami powodującymi utratę lasów”.
Regulacje przełożą się na producentów, a następnie – na konsumentów. Czyli za rozwiązania unijne wszyscy zapłacimy więcej. Nawet za papier toaletowy.