Wróblewski: To przesłanie DeSantisa, a nie Trumpa, powinno być przesłaniem konserwatystów

Ron DeSantis oraz Donald Trump
Ron DeSantis oraz Donald Trump. / foto: domena publiczna/PAP (kolaż)
REKLAMA

Zdaniem Tomasz Wróblewskiego z Warsaw Enterprise Institute (WEI) przesłaniem środowisk konserwatywnych powinno być przesłanie Rona DeSantisa, a nie Donalda Trumpa, Jarosława Kaczyńskiego lub Viktora Orbána.

Zdaniem prezesa WEI, Tomasza Wróblewskiego, to konkurujący z Donaldem Trumpem o nominację w wyborach prezydenckich z ramienia Partii Republikańskiej, Ron DeSantis, jest prawdziwym wzorem prawicowca, a nie były prezydent.

REKLAMA

Ron DeSantis to cieszący się popularnością prawicowych wyborców gubernator stanu Floryda. Polityk znany jest ze swoich konserwatywno-liberalnych poglądów. DeSantisowi dużo dała pandemia, podczas której mógł się pokazać jako wolnościowiec, choć libertariańskie reformy w swoim stanie wprowadzał już wcześniej.

Podczas gdy lockdowny odbiły się na innych stanach, DeSantis przeprowadził swój region przez kryzys właściwie suchą nogą – nie zamykano firm, nie wprowadzano restrykcji, a życie toczyło się w miarę normalnie. Z drugiej strony, mający włoskie pochodzenie polityk jest również obrońcą wartości konserwatywnych i jasno deklaruje się jako osoba pro life.

Wróblewski: To DeSantis powinien być wzorem, a nie Trump

Wróblewski w swoich mediach społecznościowych pisze, że „DeSantis jest człowiekiem czynu”. „Łączy w sobie tradycyjną szkołę polityki gdzie lider rozliczany jest ze skuteczności, z konserwatywną wersją wojny kulturowej. Wierzy, że polityka jest pochodną kultury, a tą kształtują instytucje. Instytucje, które konserwatyści stracili w długim marszu progresywnych Gramscistów i teraz, żeby przywrócić światu wartości, rozsądek i normalność, muszą je odzyskać. Inaczej pozostaniemy zakładnikami lewicowej kontr-kultury i nigdy nie odzyskamy politycznej kontroli”.

„To jest przesłanie DeSantisa i powinno być dziś przesłaniem każdego konserwatywnego środowiska. Niestety nie jest, bo konserwatyzm porwały postaci jak Trump, dla którego polityka jest celem ostatecznym. Kultura i instytucje są warte tyle, ile można dzięki nim zdobyć politycznej kontroli. Nawet jeżeli po drodze zostaną zdeptane” – dodaje Wróblewski.

„DeSantis wierzy, że czynami można przekonać wyborców do wartości, pokazać im drogę do naprawy swojego otoczenia i odzyskania kontroli nad własnym życiem” – twierdzi ekspert.

Jaki według Wróblewskiego jest z kolei Trump? „Trump przeciwnie, dla niego im większy uda się wprowadzić chaos, zaszczepić w ludziach poczucie niepewności, braku kontroli nad własnym otoczeniem, tym bardziej będą potrzebowali człowieka takiego jak on – kogoś kto da im poczucie przynależności do mitycznej społeczności poszukujących jednego źródła prawdy. Tajemnej wspólnoty na czele której stoi ojcowska figura, geniusz, który przejrzał świat”.

Trump jest nowym gatunkiem na prawicy, ale nie jest czymś nowym w polityce. Jest lustrzanym odbiciem rewolucyjnych socjalistów-orientalistów Foulcaulta czy Edwarda Saida. Przejął ich metody destrukcjonizmu słowa i relatywizmu wartości, żeby móc kontrolować narrację, a z nią politykę. Po drodze niszczy kulturę i wartości składające się na tradycyjną społeczną architekturę. Ale jak progresiści skutecznie przejmuje władze” – dodaje prezes WEI.

„To dlatego lewica tak bardzo się go boi. Dlatego też tak bardzo lewica boi się Kaczyńskiego czy Orbana, bo odkryli ich tajemnice. Ale też dlatego tak bezradni wobec nich są tradycyjni konserwatyści jak DeSantis.
Media społecznościowe dały Trumpistom narzędzia, ale to nie one zmieniły politykę, ona zawsze tu była przynajmniej od 100 lat kiedy ruszył Długi Marsz Gramsciego z cała postmodernistyczną narracją” – twierdzi Wróblewski.

Do swojego wpisu prezes WEI dołączył „socrealistyczny portret, który Trump sam kazał namalować”.

REKLAMA