
Francuska prokuratura antyterrorystyczna wnioskuje o postawienie przed sądem pod zarzutem „przygotowania akcji z użyciem przemocy” kilkunastu aktywistów tzw. „Akcji sił operacyjnych” (AFO). Chcieli podobno zatruwać żywność „halal” i mieli planach eliminację około „200 zradykalizowanych imamów”.
Przed sądem stanie trzynastu mężczyzn i trzy kobiety. Są podejrzani o przygotowanie „brutalnych akcji” wymierzonych w muzułmanów we Francji. Prokuratura chce przekwalifikowania zarzutów na „przemoc” z „czynów niedozwolonych”, za które grozi niższy wyrok.
Członkom AFO zarzuca się, że chcieli zdobyć broń, czy planowali wykorzystać noszące nikaby kobiety z grupy do zatruwania trutką na szczury żywności „halal” w supermarketach. Rzekome plany grupy były jednak najczęściej po prostu zwykłym gadaniem i nie wychodziły poza deklaracje. Tak było z pomysłem „zabicia 200 zradykalizowanych imamów”, czy chęcią ataku na rapera Medinę.
W akcie oskrżenia jest pomysł komórki AFO z regionu paryskiego, która „wyraźnie przywoływała możliwość szturmu na meczet” w Clichy-la-Garenne. Miano wysadzić drzwi i ostrzelać z większej odległości wychodzących.
Prokuratura buduje napięcie i podaje, że podejrzani w wieku od 37 do 74 lat mają „doświadczenie w wojsku” (nic dziwnego, bo służba była wtedy jeszcze obowiązkowa). Wśród oskarżonych są handlarz antykami, nocny operator firmy taksówkarskiej G7, konsultant ds. kadr, dyplomata w ambasadzie francuskiej w Salwadorze, właściciel restauracji, rzemieślnik, księgowy, bezrobotny, nauczyciel licealny…
Podczas przeszukań w ich mieszkaniach znaleziono broń palną i amunicję. Przywódcą grupy miał być niejaki Guy S., lat 69, emerytowany policjant. Oskarżeni odrzucają zarzuty. Twierdzą, że AFO było grupą potencjalnej samoobrony i rodzajem „klubu, w którym trenowali zasady przetrwania”. Dodają, że tworzyli „patriotyczną strukturę mającą jedynie na celu wspieranie organów ścigania w przypadku załamania się porządku społecznego we Francji”.
Prokuratura antyterrorystyczna interpretuje ich działania inaczej i uważa, że była to „zorganizowana i zhierarchizowana”, a w dodatku „tajna grupa”, której prawdziwymi celami było przygotowywanie się „do konfrontacji ze społecznością pochodzenia arabsko-muzułmańskiego, postrzeganą jako wróg przetrwania ich kultury” i francuskie tożsamości. Prokuratura uważa ich za wyznawców teorii „wielkiego zastępstwa”, czyli podmiany Francuzów na wielorasową i wielokulturową masę, która odrzuci francuską tożsamość.
Sprawa jest mocno naciągana i ma być uderzeniem w prawicę, która rzeczywiście obawia się ekspansji islamizacji Francji. Wydaje się, że w dużej części chodzi tu o prowokację agenta tajnych służb, który działał w AFO. Zresztą sama prokuratura antyterrorystyczna mówi, że „postęp śledztwa był możliwy dzięki tajnemu agentowi, który uczestniczył w spotkaniach”.
Rozprawa z tzw. „ultraprawicą” idzie służbom znacznie lepiej, niż z realnym terroryzmem lewackim, czy islamskim. MSW chce pokazać, że stosuje tu swoistą „symetrię” i zwalcza terroryzm po prawicy i lewicy. W rzeczywistości „prawicowy terroryzm” jest zjawiskiem marginalnym. O procesach terrorystów lewackich jakoś nie słychać.
Za to niedawno kilka grup „ultraprawicy” stanęło przed sądem w Paryżu. Kilkanaście osób związanych z grupą Organizacji Armii Społecznych, w tym jej główny działacz Logan Nisin, skazano pod koniec 2021 roku na kary nawet do dziewięciu lat więzienia. Prowadzone są też śledztwa sprawie grupy „Honor i Naród”, a w czerwcu przed sądem dla.. nieletnich ma też stanąć czterech… neonazistów.
Źródło: AFP