Piwowarczyk OSTRO: To są raczej standardy bolszewickie [VIDEO]

Radosław Piwowarczyk Źródło: BanBye / wRealu24
Radosław Piwowarczyk Źródło: BanBye / wRealu24
REKLAMA

Redaktor portalu NCzas.com, Radosław Piwowarczyk, był gościem Dominika Cwikły w telewizji wRealu24. Dziennikarze rozmawiali między innymi o komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Podpisana przez prezydenta Dudę ustawa potocznie była nazywana „lex Tusk”.

Zdaniem Piwowarczyka rację ma w tej sprawie Rafał Ziemkiewicz, nazywając tę ustawę „lex Sommer” czy „lex Rola”, a nie „lex Tusk”. Redaktor portalu NCzas.com podkreślił, że „ustawa jest skandaliczna, coś takiego nie powinno mieć miejsca w cywilizowanym państwie; to są raczej standardy bolszewickie”.

REKLAMA

Piwowarczyk zaznaczył, iż przychyla „się do zdania Krzysztofa Bosaka, który powiedział, że to jest taki teatr”.

– PiS nie ma interesu w niedopuszczaniu kogoś do startu w wyborach, dla nich znacznie lepszym interesem będzie to, żeby po prostu ta komisja działała, wzywała opozycyjnych polityków w czasie kampanii na przesłuchania i ich maglowała i zadawała pytania, mniej lub bardziej oparte na dowodach, które będą podważać ich reputację – wskazał dziennikarz.

Zdaniem Piwowarczyka dzięki temu PiS skupi debatę „na tym co robi ta komisja”. Przez to nie skupi się ona na „problemach, które mogłaby podnosić opozycja, jak chociażby szalejąca w tej chwili drożyzna”.

Szokujące uprawnienia komisji

Dziennikarz nawiązał do art. 4 omawianej ustawy. Jak przypomniał zgodnie z jego zapisami wzywane mogą być też inne osoby niż wskazane w ust. 1 owego artykułu, a więc także np. dziennikarze.

– Tam jest wymieniony cały szereg spraw, w których mogą być oni wzywani, w których mogą być przesłuchiwani, czego może dotyczyć praca komisji – zaczął Piwowarczyk.

– Ta komisja będzie badała „wpływ rosyjski”, tutaj nie ma też tego ściśle określonego, że ten „wpływ rosyjski” ma być bardzo konkretny, ma być jakieś konkretne powiązanie udowodnione, to jest tylko „wpływ rosyjski” – podkreślił.

Jak zauważył „jest to bardzo szerokie pojęcie”. – Jakbyśmy próbowali to zdefiniować, to pewnie obaj byśmy mogli to trochę inaczej definiować, czym jest ten „wpływ rosyjski” – dodał.

– Tutaj są dwa najciekawsze punkty, w jakim zakresie może działać ta komisja wobec właśnie takich osób jak np. dziennikarze, ale też np. lekarze, którzy byli popularni w czasie mniemanej pandemii w mediach

Przypomniał, że jeden z punktów odnosi się do „rozpowszechniania fałszywych informacji”, czyli jest to „coś, z czym my się w niezależnych mediach stykamy od dawna, z takimi zarzutami rozpowszechniania fałszywych informacji, które zazwyczaj są zupełnie absurdalne, poprzekręcane przez różne tzw. fact-checkingowe organizacje”.

– Teraz widzimy, że może to wejść także na poziom państwowy – podkreślił dziennikarz.

Piwowarczyk wskazał, iż drugi z punktów, który wzbudził jego zainteresowanie odnosi się do „organizacji systemu opieki zdrowotnej, w szczególności zwalczania chorób zakaźnych”.

– Zwalczanie chorób zakaźnych, to oczywiście domyślamy się, że chodzi o wszystkie te działania, które były podjęte w czasie mniemanej pandemii, m.in. wprowadzanie lockdownów – powiedział.

Redaktor przypomniał, że „już była prowadzona taka narracja, że te wszystkie tzw. ruchy antyszczepionkowe, czyli oczywiście każdy, kto nie zgadzał się z tą główną narracją nt. koronawirusa, lockdownów itd., to zostawał antyszczepionkowcem, i była taka narracja, że jest to wpływ rosyjski, że te ruchy są motywowane z Rosji”.

– Teraz ta komisja będzie mogła wzywać osoby i badać przypadki tych osób, pod pretekstem „wpływów rosyjskich”, jeżeli ich działalność była w zakresie zwalczania chorób zakaźnych, a jak ktoś protestował przeciwko lockdownom, to jest chyba oczywiste, że z tego wysnuć możemy wniosek, że narażał na niebezpieczeństwo Rzeczpospolitą – ironizował.

– Myślę, że możemy mieć w „ciekawy” sposób wykorzystywaną tę komisję – podsumował.

Bez faktycznego odwołania

Następnie Piwowarczyk zwrócił także uwagę, że „ta komisja będzie w jednym sądem, katem itd.”.

– Ta komisja będzie wydawała jakieś orzeczenie i od tego orzeczenia nie będzie takiego faktycznego odwołania. Oczywiście strona rządowa mówi o tym, że będzie można się odwołać, ale jest to odwołanie do sądu administracyjnego – zaznaczył.

– Sąd administracyjny nie będzie orzekał co do istoty orzeczenia, czyli tego czy faktycznie dana osoba była pod jakimiś „wpływami rosyjskimi”, czy nie. On będzie orzekał tylko co do tego, czy komisja orzekała zgodnie z procedurami, czy nie było tam jakichś błędów proceduralnych, o tego typu sprawach. Natomiast nie będzie żadnej drugiej instancji, która rozstrzygałaby merytorycznie istotę sprawy, czyli czy ta osoba jest pod jakimiś „wpływami rosyjskimi”, czy nie – dodał.

– Nie będzie tu takiej klasycznej, jak byśmy rozumieli, konstytucyjnej dwuinstancyjności, w której można by się było od decyzji tej komisji odwołać – podsumował Piwowarczyk.

Duda zapowiada nowelizację

Andrzej Duda błyskawicznie zdecydował o podpisaniu ustawy, dzięki której warszawski rząd będzie mógł stworzyć zależną od polityków komisję weryfikacyjną do spraw badania rosyjskich wpływów. Tym razem prezydent posunął się za daleko i właśnie opuszczają go eksperci z jego Prezydenckiej Rady.


Czytaj więcej: Zgadzając się na komisję, Duda przegiął. Lawina odejść prezydenckich ekspertów


Nic więc dziwnego w tym, że już po rozmowie Radosława Piwowarczyka z Dominikiem Cwikłą prezydent zapowiedział nowelizację ustawy.

Pisaliśmy o tym szerzej:

Szybko poszło. Prezydent Duda składa nowelizację „lex Tusk” [VIDEO]

REKLAMA