Giertychowi nie wyszło. Budka wprost: Popełnił pewnego rodzaju falstart

Roman Giertych. Foto: PAP
Roman Giertych. Foto: PAP
REKLAMA

Roman Giertych ogłosił, że wystartuje w wyborach do Senatu. Wydawało się, że jest to uzgodnione z tzw. totalną opozycją, która w każdym okręgu chce wystawić wyłącznie jednego kandydata. Okazuje się, że nie. Borys Budka mówi, że „Giertych popełnił falstart”.

Były wicepremier w rządzie Prawa i Sprawiedliwości i były lider Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych kilka dni temu ogłosił w mediach, że zamierza w najbliższych wyborach kandydować do Senatu z własnego komitetu z okręgu poznańskiego. Dodał, że liczy na poparcie ugrupowań opozycyjnych, porozumiewających się w ramach tzw. paktu senackiego.

REKLAMA

Następnie Giertych podziękował ugrupowaniom paktu senackiego za „decyzję o niewystawianiu mu kontrkandydata” w okręgu poznańskim. „W kilku przypadkach w 2019 taka forma prowadzenia kampanii była najlepsza (np. senator Kwiatkowski). Chciałem zaznaczyć, że inna forma, niż start z własnego komitetu, nie była przeze mnie rozważana” – napisał Giertych na Twitterze.

Okazuje się jednak, że Giertych wystąpił przed szereg i ogłosił coś, co niekoniecznie zostało uzgodnione i przyklepane. Na antenie Radia Plus Borys Budka powiedział, że Giertych „popełnił falstart”, a kandydatem z paktu senackiego z okręgu poznańskiego na dziś jest Jadwiga Rotnicka.

W pakcie senackim decydujemy wspólnie. To miejsce w powiecie poznańskim, do Senatu, przynależy PO. Ostateczna decyzja będzie zależała od całości ustaleń paktu. Roman Giertych popełnił pewnego rodzaju falstart. Chcemy ogłosić pakt całościowo. Na dziś naszą kandydatką jest Jadwiga Rotnicka i nie słyszałem, żeby ktokolwiek z partnerów podważał tę kandydaturę – powiedział otwarcie Budka.

Wychodzi na to, że nikt tak naprawdę Giertycha nie zgłosił, więc on zgłosił się sam i liczył, że reszta to zaakceptuje. Oficjalnie od 2007 jest poza polityką i zajmuje się działalnością adwokacką

Przedstawiciele tzw. totalnej opozycji podpisali deklarację zawarcia w najbliższych wyborach parlamentarnych tzw. paktu senackiego. Zakłada on, że ugrupowania te nie będą wystawiać przeciw sobie kandydatów w wyborach do Senatu, ale we wszystkich okręgach wystawią wspólnych kandydatów. Będą oni wywodzić się ze wszystkich ugrupowań w proporcji proporcjonalnej do sondażowego poparcia dla każdego z nich oraz przy uwzględnieniu największych szans w określonym okręgu. Pierwszeństwo w kandydowaniu w ramach paktu będą mieli obecni senatorowie, należący do klubów opozycyjnych.

REKLAMA