Posłanka PiS od lat wynajmuje mieszkanie za 116 zł miesięcznie

Anna Paluch Źródło: PAP/Rafał Guz
Anna Paluch Źródło: PAP/Rafał Guz
REKLAMA

Okazuje się, że posłanka PiS, Anna Paluch, od lat wynajmuje mieszkanie komunalne w Krościenku nad Dunajcem za jedyne 116,43 zł miesięcznie. Polityk z partii rządzącej tłumaczy się, a mieszkańcy Krościenka nad Dunajcem nie kryją oburzenia.

Anna Paluch to parlamentarzystka Prawa i Sprawiedliwości z Podhala. Posłanka od lat wynajmuje ok. 40-metrowe mieszkanie komunalne w Krościenku nad Dunajcem.

REKLAMA

W czasach, w których polscy obywatele za wynajem mieszkań o podobnej wartości płacą nawet 3 tys. złotych miesięcznie, zdziwienie może budzić fakt, że polityk płaci jedynie 116,43 zł.

– Pani poseł Anna P. jest najemcą gminnego lokalu mieszkalnego należącego do naszych zasobów. Powierzchnia najmowanego lokalu to 38,3 m kw. Miesięczna stawka czynszu za to mieszkanie wynosi 116,43 zł –
potwierdził w rozmowie z Onetem kierownik Zakładu Gospodarki Komunalnej w Krościenku nad Dunajcem.

Mieszkańcy Krościenka nad Dunajcem nie kryją oburzenia tą sytuacją. Mieszkania komunalne zazwyczaj przyznawane są osobom w ciężkiej sytuacji, a tu mówimy o posłance na Sejm RP.

– To jest skandaliczne, bo posłanka nie należy do ludzi biednych. Wprost przeciwnie. Mimo to od lat zajmuje mieszkanie komunalne w samym centrum miejscowości i płaci za nie „grosze” –
mówi jeden z mieszkańców w rozmowie z Onetem.

Polityk z partii Jarosława Kaczyńskiego wydała już oświadczenie, w którym tłumaczy, dlaczego zamieszkała w mieszkaniu komunalnym.

„W lokalu komunalnym byłam zmuszona zamieszkać po sprzedaży w roku 1993 nieruchomości, w której znajdowało się zajmowane przeze mnie mieszkanie, mające status lokalu służbowego/zakładowego” – czytamy w oświadczeniu Paluch.

„Nieruchomość ta była jedyną tej wielkości lecznicą weterynaryjną, którą sprzedano w b. województwie nowosądeckim. Została sprzedana grubo poniżej realnej wartości. Za 60 320 złotych sprzedano dwa budynki o łącznej powierzchni ok. 400 mkw położone na działce o powierzchni ok. 23 arów. Nawet przy względnie niskich cenach nieruchomości w latach 90-tych to była najwyżej połowa realnej wartości tej nieruchomości. Oczywisty przekręt” – pisze dalej parlamentarzystka.

Posłanka stwierdziła, że „obydwie osoby odpowiedzialne za frymarczenie tym publicznym majątkiem okazały się tajnymi współpracownikami Służby Bezpieczeństwa”. Polityk przypomniała także o tym, że o wysokości czynszu w mieszkaniu komunalnym „decydują właściwe organy gminy”.

REKLAMA