Zamiast „Dialogu” – politpoprawne wypociny?

Teatr / Zdjęcie ilustracyjne / Foto: Pixabay
Teatr / Zdjęcie ilustracyjne / Foto: Pixabay
REKLAMA

Między innymi za sprawą listu otwartego Wojciecha Tomczyka, dramaturga, nagłośniona została ostatnio sprawa miesięcznika „Dialog”. Pismo, które po roku 1956 drukowało interesujące i wartościowe teksty sztuk teatralnych, jest dziś prenumerowane zaledwie przez 20 teatrów.

Pod wieloletnią redakcją red. nacz. Jacka Sieradzkiego stało się bardziej cenzorem niż propagatorem twórczości dramaturgicznej, ulegając czy to politycznej poprawności, czy gustom środowiskowej sitwy, czy może jednemu i drugiemu jednocześnie?

REKLAMA

W swym liście Wojciech Tomczyk podaje skandaliczne przykłady odmowy druku przez redakcję „Dialogu” wartościowych sztuk polskich dramaturgów. I ja znam takie przykłady, ale poprzestanę na swoim doświadczeniu. Kilka lat temu zaproponowałem „Dialogowi” swą sztukę „Kolekcja własna artysty” i dostałem odpowiedź, że sztuka owszem podoba się, ale z decyzją muszę poczekać, aż redaktor naczelny wróci z urlopu.

Kiedy wrócił, poinformowano mnie, że sztuka nie jest warta publikacji. Od kolegów po piórze, uprawiających dramat, miałem podobne informacje względem „politycznej poprawności” jako kryterium oceny stosowanym w „Dialogu”.

Kiedy Sieradzki przeszedł niedawno na emeryturę, rozpoczęła się zażarta walka o następstwo. O ciąg dalszy wazeliniarstwa pod „polityczną poprawność” – albo o zerwanie z nim? Zespołowi „Dialogu” bardzo nie spodobał się nowy naczelny Antoni Winch, bo w swych publikacjach nie jest politycznie poprawny! Ryją pod nim, podsrywają, jak umieją… Powiadają, że nowy naczelny to „kandydat ministra Glińskiego przyniesiony w teczce”.

Słyszałem kiedyś z ust p. ministra Glińskiego, że za poprzednich rządów w obszarze dotowanej przez państwo kultury formacja postkomunistyczna tak szczelnie obudowała prawnie swe dominujące pozycje, że minister jest prawie bezradny. Cieszy, jeśli jednak próbuje tę bezradność przezwyciężać!

Jest jeszcze wiele miejsc w obszarze kultury, zwłaszcza dotowanej przez państwo, gdzie zaśmierdła polityczna poprawność, czyli neomarksizm jako kryterium oceny twórczości. Opinie p. Wojciecha Tomczyka w pełni podzielam.

REKLAMA