Badają nie tylko wpływy Rosji, ale i Chin

Władimir Putin i Emmanuel Macron. Foto: PAP/News Pictures
Władimir Putin i Emmanuel Macron. Foto: PAP/News Pictures
REKLAMA

We Francji śledcza komisja parlamentarna pracuje nad zbadaniem obcych wpływów politycznych pełną parą. Na celowniku jest nie tylko Rosja, ale i Chiny. Kolejny fragment raportu komisji wyciekł w czwartek 8 czerwca.

Pierwsze fragmenty raportu ujawnione w ubiegłym tygodniu dotyczyły głównie relacji z Moskwą Marine Le Pen i partii Zjednoczenie Narodowe (RN). Media chętnie się na temat rzuciły, bo wątek „rosyjski” i zaciągnięta tam pożyczka przez Le Pen na kampanię wyborczą, stały się prawdziwym „młotem” na narodowe „czarownice”. Pisano, że RN była „pasem transmisyjnym Kremla” we Francji, chociaż z Moskwą kolaborowała po równo niemal cała klasa polityczna tego kraju.

REKLAMA

Teraz dodatkowo pojawił się dodatkowo wątek zagrożenia ze strony Chin. W raporcie jest mowa o lepszym kontrolowaniu się polityków, a przede wszystkim potrzebie ochrony francuskich naukowców.

W temacie rosyjskim w raporcie wymieniono, poza partią Le Pen, zagrożenie „cyberatakami”, „manipulacje informacjami”, ale i „rekrutację byłych polityków”. Wszystko to czyni Rosję „głównym zagrożeniem”. Jednak raport stwierdza, że i Chiny „coraz częściej posuwają się do agresywnych i złośliwych działań”.

Raport wskazuje odpowiedzialność Rosji, która „nie pozostawia żadnych wątpliwości” w sprawie np. „przecieków rozmów Macrona” z 2017 r., wycieku „dziewięciu gigabajtów danych dotyczących kampanii wyborczej” obecnego prezydenta opublikowanych w internecie 5 maja, czyli dwa dni przed drugą turą. Jest też o uwiedzeniu elit, oskarżanych o „naiwność” lub nawet „zmowę” z Rosją. Dotyczy to polityków, wyższych urzędników, a nawet „oficerów armii francuskiej”, którzy prezentowali rosyjski punkt widzenia.

Nie można wykluczyć, że ten dobór faktów służy obozowi prezydenta Macrona do porachunków z opozycją (odwet za ujawnienia powiązań Macrona i politycznej korupcji z firmą konsultingową, czy słynny list wyższych oficerów w obronie francuskich wartości). Raport jakoś pomija rozwijanie czerwonego dywanu przed Putinem w Pałacu w Wersalu, ale to już sprawa bieżącej polityki.

W przypadku wyższych urzędników służby cywilnej, raport parlamentarny wskazuje na potrzebę ostrożności w zatrudnianiu się funkcjonariuszy publicznych kończących karierę w zagranicznych spółkach. Ten sam rodzaj rekomendacji skierowano do byłych polityków. Tutaj raport koncentruje się w szczególności na przypadku byłego premiera François Fillona, ​​który wszedł do dwóch rad nadzorczych rosyjskich koncernów. Jest też przykład Maurice’a Leroya, byłego ministra, który zresztą nadal pracuje dla rosyjskiej firmy deweloperskiej Mosinzhproekt (MIP), odpowiedzialnej za zarządzanie projektami w Wielkiej Moskwie.

Jeśli chodzi o Chiny, „najważniejsze zagrożenie” podobno dotyczy francuskich badań i przedsiębiorstw. Dochodzi do tego chińska infiltracja świata akademickiego i laboratoriów badawczych, m.in. podczas wymiany naukowej.

Źródło: Le Figaro/ AFP

REKLAMA