Futbol też psuje się od głowy

Piłkarz/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Piłkarz/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA

Francja jest piłkarskim mistrzem świata. W piłkę zainwestowano olbrzymie pieniądze, stworzono system wspierania talentów, szkółki piłkarskie. Ta dyscyplina miała stać się sztandarową inwestycją w marketing Francji, ale też przyczynić się do lepszej integracji np. migrantów i pokazania „wielokulturowej” młodzieży pozytywnych wzorców społecznych. Tymczasem tutejszą piłkę nożna toczy rak korupcji, a w futbolu odbijają się obecnie wszystkie problemy społeczne kraju.

Długa lista oskarżeń

Na rynku ukazała się właśnie książka pt. „Chaos futbolu” (wydawnictwo Hugo Sport), która analizuje stan piłki we Francji. Jej autorami są dziennikarz sportowy Daniel Riolo i Abdelakrim Branin, którzy odsłaniają dość przerażającą panoramę francuskiego futbolu nękanego przemocą, tzw. komunitaryzmem i ekscesami finansowymi.

REKLAMA

Przy tej okazji dziennik „Le Figaro” przypomina, niektóre afery, które wstrząsnęły francuską piłką: afera molestowania moralnego i seksualnego przez wieloletniego prezesa związku piłkarskiego Le Graëta, afera Pogby (szajka wyłudzająca od piłarza pieniądze), afera Diallo-Hamraoui (zlecenie pobicia rywalki z reprezentacji futbolowej Francji przez gang), szantaże seks-taśmami, orgie z udziałem nieletnich prostytutek, czy wydarzenia z atakami „młodzieży z przedmieść” na kibiców brytyjskich i hiszpańskich na Stade de France podczas finału Ligi Mistrzów w Paryżu…

Kiedy „moralność przedmieść” przenika do świata piłkarskiego

Autor książki Riolo mówi, że afera prezesa Francuskiej Federacji Piłki Nożnej (FFF) Noëla Le Graëta to typowa historia „nadużywania władzy na obraz tego, co dzieje się w świecie politycznym”. Inne przypadki są także odbiciem tego, co dzieje się w społeczeństwie, o którym sam prezydent Macron mówił, że się „odcywilizowało”.

Przez lata problemem futbolu bywali kibice, teraz są to zawodnicy i ich otoczenie. Piłka zawsze dawała szybką ścieżkę awansu społecznego, z której chętnie korzystali np. młodzi imigranci. Jeszcze w połowie XX wieku w reprezentacji „trójkolorowych” rosiło się od nazwisk piłkarzy polskiego pochodzenia. W XX wieku zastąpili ich na dobre piłkarze wywodzący swoje korzenie z krajów afrykańskich i arabskich.

Zmieniła się populacja piłkarzy, ale też „kodeksy wartości”. Riolo mówi, że „na porządku dziennym są obecnie kodeksy przemocy, wyrównywania porachunków poza boiskiem” i dodaje wprost, że „piłka nożna jest zwierciadłem społeczeństwa, a przemoc, która nęka nasze społeczeństwo, jest wyczuwalna w świecie piłkarskim”.

Porachunki załatwiają fizycznie już juniorzy. Niedawno 15-letni zawodnik francuskiego klubu Metz podczas bójki po meczu turnieju międzynarodowego we Frankfurcie, spowodował śmierć rówieśnika z Niemiec. Autor książki „Chaos” mówi o „gettoizacji piłki” i o tym że zachowania z „przedmieść” francuskich miast „stają się powszechne” także na stadionach. Większość piłkarzy pochodzi z biednych przedmieść dużych miast, zwłaszcza stolicy. W ośrodkach szkoleniowych to oni narzucają kodeks zachowań.

Tymczasem rząd i federacja walczą z… homofobią

Osobny temat to… homofobia. Widać zderzenie pomysłów minister sportu i władz ligi propagujących „tęczowe kolejki” rozgrywek z rzeczywistością. Fakt, że gracze wyznający islam odmawiają zakładania koszulek w barwach LGBT, można jeszcze zrozumieć. Jednak w książce znalazł się opis, jak juniorzy z Troyes wyrzucili swojego trenera z centrum treningowego klubu Estac, przy epitetach w rodzaju „ty brudny pedale!”. Chociaż wielu graczy uważa, że ​​homoseksualizm jest niezgodny z ich wartościami, w tym przypadku chodziło raczej po prostu o wyzwiska.

Opór przed ideologią „tęczową” jest spory, zwłaszcza w środowisku muzułmanów. Kiedy władze klubów próbowały tłumaczyć, że barwy „tęczy” nie mają na celu „gloryfikowania ruchu LGBT, ale potępienie homofobii i uniwersalny przekaz równości i tolerancji, w odpowiedzi usłyszeli pytanie – „w takim razie, dlaczego nie moglibyśmy nosić na koszulce napisów ‘Wolna Palestyna’”?

Autor książki konstatuje, że „w zglobalizowanym świecie, z zagranicznymi graczami, którzy tylko ‘przejeżdżają’ przez Francję, rozmawianie z nimi o francuskich wartościach jest nieskuteczne”. Podał jednak także przykład napastnika FC Nantes, Mostafy Mohameda, który tłumaczył, że jego rodzina w Egipcie może być zagrożona, jeśli będzie nosił tęczową koszulkę. Zapewne to tylko wymówka, ale też przykład, że „wychowywanie” piłkarzy przez narzucanie im ideologii LGBT jest przeciwskuteczne.

Co innego „rasizm”. Tutaj wielu, często tych samych piłkarzy, chętnie nadstawia ucha na tego typu argumenty. Z tym, że jest to traktowane utylitarnie, jako pewien nacisk na dodatkowe przywileje na boisku i poza nim. Z argumentem „rasizmu” musi się liczyć nawet sędzia, który np. będzie chciał wyciągnąć kartkę celem ukarania zawodnika o innym kolorze skóry.

Piłka francuska coraz mniej… francuska

Francuskie ośrodki szkolą piłkarzy, którzy później dość często zaczynają grać dla reprezentacji krajów swoich rodziców. Reprezentacja Francji to także już od wielu lat „legia cudzoziemka”, z tym że w prawdziwej Legii przerabiają jednak osoby zaciągające się do służby na Francuzów raczej dość skutecznie. Przy tym wychowują. Wychowanie przez sport we Francji raczej się nie sprawdza, a czasami ma skutki odwrotne od zakładanych. W dodatku rozgrywki klubowe stają się także coraz mniej francuskie.

To osobny problem, także poruszony w książce i dotyczy zmian właścicielskich klubów. Rzadko właścicielami są Francuzi lub francuskie koncerny, bądź firmy. Częściej klubami zawiadują inwestorzy arabscy, czy amerykańskie fundusze emerytalne. Powoduje to, że kibice piłki nożnej „czują się wywłaszczeni” ze swoich drużyn. Działania państwa, które w ramach „cywilizowania” kibiców zakazuje im nawet pewnych form dopingu, czy wręcz wyrzuca ze stadionów, dopełniają obrazu.

Obecność zagranicznych inwestorów, ma zdaniem autora książki, także swój wymiar polityczny. Kraje takie jak Katar, który zainwestował np. w Paris Saint-Germain, chciał w ten sposób uzyskać we Francji przyczółek do robienia swojego marketingu. Podobnie jest z wieloma innymi klubami, w których inwestor wie, że nic nie zarobi i raczej straci, ale ma cele pozasportowe. To już jednak inny temat, chociaż także pewien przyczynek do analizy upadku świata piłki nożnej we Francji. Do czasu, do kiedy są jednak wyniki reprezentacji, każdy udaje, że nie widzi choroby.

REKLAMA