Permanentna inwigilacja. Policja chodzi TAM po domach i przeprowadza rozmowy wychowawcze

Daniel Ortega. / foto: Flickr, 總統府, CC BY 2.0
Daniel Ortega. / foto: Flickr, 總統府, CC BY 2.0
REKLAMA

Po rozpoczętej niedawno kontroli „politycznej poprawności” internetowych wpisów osób prywatnych nikaraguańska policja przystąpiła obecnie, na polecenie prezydenta kraju Daniela Ortegi, do realizacji kolejnego planu zacieśnienia kontroli nad społeczeństwem: są to wizyty domowe patroli policyjnych, zareklamowane Ortegę jako „program bezpieczeństwa dla pokoju”.

W ciągu pierwszego tygodnia wdrażania programu patrole policyjne odwiedziły, jak podaje komunikat nikaraguańskiego MSW, 43 000 domostw i „odbyły rozmowy z matkami rodzin na temat ich roli w zapewnieniu bezpieczeństwa obywatelskiego” – ogłosiła w piątek wiceprezydent Rosario Murillo, żona Ortegi.

REKLAMA

W piątkowym wywiadzie dla radia Głos Ameryki znana działaczka nikaraguańskiej opozycji Elvira Cuadra powiedziała, iż rząd Ortegi, po aresztowaniu lub zmuszeniu do emigracji większości liderów opozycji, atakach na Kościół katolicki i jego biskupów w Nikaragui oraz zawieszeniu stosunków ze stolicą Apostolską, a także pacyfikacji niezależnych mediów, „stara się wzmóc poczucie zagrożenia i niepewności wśród obywateli”.

Nikaraguański opozycyjny analityk polityczny Ricardo Baltodano stwierdził, że nowe inicjatywy inwigilacyjne nikaraguańskiej dyktatury mają na celu „zidentyfikowanie wszystkich osób pozostających w opozycji do rządu”.

„Wszystkie te działania skoncentrowane są na wywołaniu w społeczeństwie strachu i wewnętrznego paraliżu życia politycznego” – dodał Baltodano.

Kryzys polityczny w Nikaragui narasta od 2018 roku, odkąd sprzeciw obywatelski przeciwko rządom Ortegi i jego żony został stłumiony przez policję i siły paramilitarne, które mają na sumieniu zabójstwo ponad 300 uczestników antyrządowych protestów. To dane ogłoszone przez Międzyamerykańską Komisję Praw Człowieka i Organizację Państw Amerykańskich (OPA).

Dwa tysiące uczestników demonstracji antyrządowych odniosło wówczas rany, a co najmniej 100 000 obywateli opuściło Nikaraguę.

REKLAMA