W tym tygodniu pojawił się przeciek o budowie przez Pekin bazy szpiegowskiej na Kubie. Ten komunistyczny kraj leży w pobliżu Florydy, gdzie znajduje się dużo instalacji wojskowych USA. Waszyngton jest wrażliwy na punkcie wykorzystywania Kuby w działalności zagrażającej bezpieczeństwu kraju.
Z tej okazji przypominano nawet słynny „kryzys kubański” z lat 60., kiedy to Związek Sowiecki rozpoczął instalowanie tam wyrzutni rakietowych. Doszło do blokady wyspy, a świat stanął na krawędzi wojny jądrowej.
Pojawienie się Chińczyków i informacje o ich bazie szpiegowskiej, wywołały dość tradycyjne zapewnienia Pentagonu i Białego Domu, że bezpieczeństwo USA będzie nadal chronione, a pojawienie się inwestycji Pekinu obserwowane uważnie.
W mediach pojawiło się jednak wystąpienie wysokiego urzędnika administracji Bidena, który bagatelizuje sprawę i mówi, że „Chiny mają długoletnie tradycje szpiegowania” i udoskonaliły swoje metody i działania po 2019 roku.
Urzędnik dodał, że chińska aktywność jest dobrze znana amerykańskiemu wywiadowi. Chociaż amerykańskie media od kilku dni donoszą, że Pekin planuje zainstalować bazę szpiegowską na Kubie, Biały Dom chce pokazać, żę trzyma rękę na pulsie?
Źródło: AFP