Grzegorz Braun – ostatni sprawiedliwy

Poseł Konfederacji Grzegorz Braun przerwał wykład w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie.
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun przerwał wykład w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. / foto: PAP
REKLAMA

30 maja wieczorem w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie rozpoczął się wykład prof. Jana Grabowskiego nt. „Polskiego (narastającego) problemu z historią Holokaustu”. Seans nienawiści wobec Polaków zapewne trwałby w najlepsze, gdyby nie osobliwa interwencja poselska w wykonaniu Grzegorza Brauna.

„Dość tego! Enough!” – oświadczył donośnie poseł Grzegorz Braun, uderzając mikrofonem o mównicę i wywracając głośnik na ziemię. Tak właśnie wyglądał początek interwencji, której dokonał prezes Konfederacji Korony Polskiej w czasie wykładu prof. Jana Grabowskiego w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie.

REKLAMA

Rzeczony „naukowiec” to znany przedstawiciel tzw. Nowej Szkoły Holokaustu, którą historyk prof. Andrzej Nowak trafnie określił jako „motywowaną nienawiścią do polskiej wspólnoty narodowej”. O założeniach badawczych tego środowiska można byłoby pisać długo, niemniej w tym miejscu wystarczy przywołać jedno z ostatnich zdań, które zdążył wypowiedzieć prof. Grabowski. Otóż padły słowa o „mordercach Żydów z NSZ, z Brygady Świętokrzyskiej, żołnierzach wyklętych, ze szczególnym wskazaniem na Józefa Kurasia »Ognia«”.

Kim jest prof. Jan Grabowski?

Na początek krótki rzut okiem na niezawodną Wikipedię. Otóż prof. Jan Grabowski to „polsko-kanadyjski historyk specjalizujący się w badaniach nad Holocaustem, profesor na Uniwersytecie Ottawy, współzałożyciel Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk”. Brzmi imponująco, prawda?

Gdy dodamy do tej wyliczanki fakt, że otrzymał kanadyjską nagrodę SSHRC Impact Award 2022 za badania nad Holocaustem, to w zasadzie dyskusja powinna się skończyć – ekspert, jak się patrzy. Problem polega jednak na tym, że mamy tu do czynienia z – nazwijmy to – „osobą naukową”, która bez wątpienia w swoich badaniach kieruje się mocnymi uprzedzeniami. Powiedzieć, że jego prace są tendencyjne, to jak nic nie powiedzieć. Zresztą uznani polscy eksperci wielokrotnie krytykowali „ustalenia” prof. Grabowskiego.

Spójrzmy na książkę „Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945” z 2011 roku, w której prof. Grabowski przedstawił po raz pierwszy swoją najbardziej kontrowersyjną hipotezę. Otóż jego zdaniem w czasie okupacji Polacy przyczynili się pośrednio lub bezpośrednio do śmierci co najmniej 200 tys. Żydów, którzy po rozpoczęciu Zagłady ukrywali się poza gettami. Miażdżącą recenzję tejże publikacji przygotował prof. Bogdan Musiał, historyk specjalizujący się w badaniu losów Żydów w czasie II wojny światowej.

W jego przekonaniu „skala tych błędów i wypaczeń jest zastanawiająca i zapewne nieprzypadkowa”. Specjalista w swojej krytyce wytknął również „skłonności Autora do psychoanalitycznych rozważań niemających realnych odniesień do rzeczywistości” oraz „antychłopskie uprzedzenia” w kontekście oskarżeń pod adresem polskiej ludności.

Czy ta sytuacja coś go nauczyła? Skądże. W 2018 roku opinia publiczna miała okazję zapoznać się z dwutomowym opracowaniem „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” pod redakcją prof. Barbary Engelking (tej od metafizycznej śmierci Żydów) i prof. Jana Grabowskiego. W przypadku tej książki było podobnie.

Otóż dr Piotr Gontarczyk z Instytutu Pamięci Narodowej stwierdził wprost, że twórczość prof. Grabowskiego można określić „z pogranicza naukowej mistyfikacji”. Z kolei dr Tomasz Domański podkreślił, że „przegląd zawartości tylko części z wykorzystanych przez autorów źródeł dostarcza świadectw dużej ilości manipulacji, zniekształceń, błędnych interpretacji”. Generalnie rzecz biorąc, obaj specjaliści byli zgodni co do tego, że trudno traktować te wynurzenia w kategorii poważnej pracy naukowej.

Najnowszy skandal dotyczy zaś Wikipedii, a konkretnie cenzury, z jaką spotkali się trzej redaktorzy, którym zabroniono dalszej pracy nad artykułami związanymi z historią Żydów w Polsce podczas drugiej wojny światowej. Najwidoczniej obiektywne treści w hasłach wikipedycznych bardzo zdenerwowały prof. Grabowskiego, który w swoim przekonaniu wykrył „polski spisek” wymierzony w prawdę o Zagładzie.

Informacje zawarte w tych tekstach „minimalizowały polski antysemityzm” i „wyolbrzymiały rolę Polaków w ratowaniu Żydów”, a przecież powinny opierać się na rewelacjach badaczy z tzw. Nowej Szkoły Holokaustu, tj.: Polacy są w sumie gorsi od Niemców, a Żydzi, którzy uciekali z obozów, ginęli na wsiach mordowani przez antysemicki żywioł polskiego chłopstwa. Donos naszego antybohatera niestety okazał się bardzo skuteczny.

Od podziwu, przez krytykę, aż po nienawiść

Wróćmy jednak do opisanego we wstępie wykładu, który – jak już wiemy – został przerwany przez posła Grzegorza Brauna. Reakcja parlamentarzysty spotkała się z bardzo mieszanym przyjęciem: od podziwu, przez krytykę, aż po nienawiść. Zacznijmy od słów uznania. Część publicystów i polityków pochwaliła blokadę wystąpienia prof. Grabowskiego.

Redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer napisał na swoim Twitterze, że „z hucpą nie da się prowadzić merytorycznej dyskusji, bo hucpa z założenia nie jest merytoryczna. Hucpę można tylko przerwać. Kto tego nie rozumie, jest nierozumny”.

Z kolei dziennikarz wRealu24 Marcin Rola uznał, że „reakcja była prawidłowa i poseł działał w stanie wyższej konieczności, chroniąc dobre imię Narodu Polskiego”, a na potępienie zasługuje PiS-owska władza, która dopuściła do organizacji „tego antypolskiego spędu”.

Postawę tzw. salonu najlepiej odzwierciedla deklaracja dziennikarza „Gazety Wyborczej” Wojciecha Czuchnowskiego, który „w imieniu Polaków” (!) zaczął przepraszać organizatorów i samego prof. Grabowskiego. Najciekawsze okazuje się jednak stanowisko środowisk skupionych wokół obozu władzy.

Redaktor Jakub Maciejewski z portalu wPolityce.pl ujawnił „plan zaszachowania Grabowskiego”, który jednak „został rozbity w pył” właśnie za sprawą awanturniczego posła Brauna. Otóż na sali wykładowej pojawili się merytorycznie przygotowani naukowcy, m.in. z IPN-u, którzy mieli zamiar – mówiąc potocznie – rozjechać prelegenta.

Czyli wychodzi na to, że polityk wszystko zepsuł i w zasadzie potwierdził tytułową tezę o „polskim problemie z historią Holokaustu”. Czy rzeczywiście? Zapytaliśmy o zdanie red. Stanisława Michalkiewicza: – Nie podzielam tej opinii, dlatego że prof. Grabowski prowadzi działalność nie od wczoraj, ale od lat. Dotychczas ze strony państwa polskiego czy organów nie tylko nie doznał przeszkód, ale w dodatku jest zapraszany na tego typu debaty. Jeśli nie można położyć kresu propagandowej hucpie, to trzeba skarcić siłą.

Jak nie ma innych sposobów, należy uspokoić i w ten sposób. Poseł może to zrobić bez obawy o konsekwencje, bo przysługuje mu immunitet. Ktoś inny byłby wywleczony przed niezawisły sąd, który nie tylko przed Żydami, ale i publicystami jak Grabowski na kolanach kuca, w związku z czym ryzykuje więcej, a poseł niczego. A kierowniczka Sejmu co najwyżej postawi Brauna do kąta albo każe przyjść z rodzicami – powiedział nam w rozmowie telefonicznej, potwierdzając, że reakcja była adekwatna, chociaż „czasem należałoby dać w mordę”.

W ramach podsumowania niniejszego artykułu przytoczmy jeszcze krótką wymianę zdań, do której doszło po całym zajściu. Otóż żona prof. Jana Grabowskiego zaczepiła na ulicy posła Grzegorza Brauna i spytała:

– Pan przerwał wykład mojemu mężowi? To prawda?
– Tak, proszę pani. Pani mąż jest kłamcą i łajdakiem. I bardzo jest mi przykro z tego powodu – odparł polityk, na co małżonka zareagowała, kiwając głową.

„Kobieta twierdząco pokiwała głową, jakby przyznała rację Braunowi, a przecież lepiej zna swojego męża” – skomentował nagranie jeden ze „złośliwych” internautów.

REKLAMA