Niektórzy nigdy nie rezygnują. Scholz chce znów porozmawiać z Putinem

Emmanuel Macron, Olaf Scholz, Wołodymyr Zełenski, Władimir Putin oraz Boris Johnson
Emmanuel Macron, Olaf Scholz, Wołodymyr Zełenski, Władimir Putin oraz Boris Johnson. / Foto: PAP/Abaca / PAP / PAP/UKRINFORM / PAP/EPA / PAP/PA (kolaż)
REKLAMA

Kanclerz Niemiec z SPD Olaf Scholz chce nadal utrzymywać kontakt z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Obydwaj przywódcy rozmawiali już telefonicznie po rozpoczęciu wojny na Ukrainie. „Zamierzam wkrótce to powtórzyć” – oświadczył Scholz w sobotę podczas 38. Kongresu Kościoła Ewangelickiego w Norymberdze.

Pośrednictwo i mediacje pokojowe nastąpią wcześniej czy później. Jednak do tej roli predestynowany może być Erdogan, być może Watykan, a być może Pekin. Unia Europejska, która ma pokazywać jedność we wsparciu Ukrainy, wysyła tymczasem, nie po raz pierwszy, sprzeczne sygnały.

REKLAMA

Być może pokój lubi mieć wielu ojców, ale inicjatywy Macrona czy Scholza wydają się mocno bezsensowne, tym bardziej, że sam Putin nie ma ostatnio ochoty na pogawędki z wymienionymi przywódcami i zapewne odczytuje to jako oznakę słabości oraz podziału Europy.

Scholz zresztą nie ma nic do zaproponowania. Stwierdził, że wstępnym warunkiem „sprawiedliwego pokoju” jest wycofanie wojsk przez Rosję. „To jest warunek, który musiałby zostać zrozumiany” – podkreślił kanclerz.

Deklaracje Kanclerza można odczytać być może jako grę pod publikę Kongresu ewangelików. Na sali było słychać wezwania o „negocjowanie”, więc Scholz podkreślił, że „negocjacje są w porządku. Kwestią jest kto z kim i co negocjuje”.

„Słuszne jest, że we wszystkich naszych poczynaniach działamy w sposób skoordynowany. Rozważymy każdy krok i nie pójdziemy sami. Od samego początku czuliśmy się zobowiązani do przestrzegania tej zasady” – wyjaśnił Scholz, podkreślając, że „granic w Europie nie należy przesuwać siłą”.

REKLAMA