
Republika Środkowoafrykańska chce żeby Rosja utworzyła bazę, gdzie mogłoby stacjonować od 5 do 10 tys. żołnierzy. Republika ma od dawna kontakty wojskowe z Rosją.
Od sześciu lat stacjonuje tam ok 1,5 tys. najemników z Grupy Wagnera, którzy zwalczają zbrojne ugrupowania islamistów operujące na północy.
W zamian rząd przekazał najemnikom kontrolę nad kopalnią złota w Ndasima, w centralnej części kraju.
Obecnie więzy między obu krajami są już tak mocne, że miejscowa Cerkiew prawosławna w Bangi zerwała z patriarchatem Konstantynopola i uznała zwierzchnictwo Moskwy.
Rosyjscy najemnicy stacjonują również w sąsiednim Sudanie, ogarniętym wojną domową między armią rządową a tzw. Siłami Szybkiego Wsparcia.
Powstaje tam rosyjska baza morska w Port Sudan nad Morzem Czerwonym. Wagnerowcy stacjonują też w Mali, leżącym dalej na zachód, i w Libii, w której – tak jak w Sudanie – toczy się wojna domowa.
Jeśli żołnierze regularnej armii pojawią się też w Republice Środkowoafrykańskiej, Moskwa umocni wpływy w Afryce.
Sześciu afrykańskich przywódców proponuje, aby Ukraina zgodziła się na rozpoczęcie rozmów pokojowych z Rosją, nawet jeśli rosyjskie wojska pozostają na jej ziemi.
Tekst ukazał się w segmencie Postęp w Świecie w numerze 23-24 (2023) „Najwyższego Czasu!”, który można nabyć TUTAJ.