Petru, AgroUnia i Antypartia. Kto ruszy na wyborczy bój?

Lider Agrounii Michał Kołodziejczak.
Lider Agrounii Michał Kołodziejczak. / foto: PAP
REKLAMA

Nieuchronnie zbliża się czas, gdy będziemy wybierać nowych parlamentarzystów. Poza „pewniakami” o miejsca na Wiejskiej będą walczyć mniejsze ugrupowania, a „zbroić się” na przyszłość będą przeróżne ruchy. Zastanówmy się więc kto, z kim i po której stronie stanie w szranki.

Obecnie co prawda podgrzewa się atmosferę, sugerując, że PiS i Solidarna/Suwerenna Polska, obecnie rządzące oligarchie, niekoniecznie miały startować razem, niemniej wątpię, by rzeczywiście tak się stało.

REKLAMA

W całej propagandzie przedstawiającej rzekomy spór między PiS i SP widać wyraźnie, że ci drudzy nie dokonują jakichś specjalnych ataków na tych pierwszych. W pewnych kwestiach po prostu krytykują swoją partię-matkę, niemniej praktyka pokazała, że gdy przychodziło co do czego, głosowali, jak im kazano.

A opór w głosowaniach był symboliczny, zupełnym „przypadkiem” z na tyle niewielkim odstępstwem, by i tak przeforsowana została wizja Kaczyńskiego. Można się więc spodziewać, że ponownie do wyborów stanie Zjednoczona lewica, tj. Prawica.

Fatalna opozycja

Kolejnymi „pewniakami” w wyborach są partie składające się na fatalną opozycję, czyli KO, Lewica z partią Razem, PSL i Polska 2050 Szymona Hołowni. Dwa ostatnie ugrupowania już zresztą utworzyły koalicję i będą próbowały razem wejść do Sejmu.

Gdy piszę ten tekst, wielki marsz Donalda Tuska, ostro promowany w fatalno-opozycyjnych mediach, jeszcze się nie odbył. Jednak przypuszczać można, że dzięki coraz głupszym i bezczelniejszym działaniom jaśnie nam panujących oraz ich propagandzie frekwencja będzie spora. I trzeba stwierdzić, że – tradycyjnie już – największym konkurentem dla PiS będzie KO. W obu elektoratach, złożonych przede wszystkim z pokolenia 50+, odżyły przecież dawne resentymenty. Oto bowiem znowu Jarosław Kaczyński i Donald Tusk stają naprzeciw siebie w walce o państwo.

Co dość ironiczne, role się odwróciły. Tym razem to PiS wali w KO hasłami o nazizmie – chociażby bezczelnym spotem porównującym uczestnictwo w marszu do wspierania niemieckiego obozu śmierci Auschwitz-Birkenau na terenie okupowanego Oświęcimia – zniechęcając do „wspierania nazizmu”. W bardzo podobnym tonie – choć mniej bezczelnym – niegdyś propaganda PO uderzała w PiS i w środowiska prawicowe.

Konfederacja i inni

Do Sejmu niewątpliwie startować będzie również Konfederacja i partie ją obecnie i niegdyś tworzące. Tylko nikt nie wie, w jakim składzie ta Konfederacja będzie. Bo o ile „Wolnościowcy” się od niej odłączyli – i dobrze – o tyle nie wiadomo, czy coś jeszcze się nie zmieni.

Z pewnością w ramach Konfederacji startować będzie Nowa Nadzieja Sławomira Mentzena. Polityk przejął już całkowicie władzę w swojej partii i ewentualnym konkurentom dał jasny sygnał: jak podskoczycie, to wylecicie. A wiadomo już z praktyki, że partia liberalno-konserwatywna bez poparcia Janusza Korwin-Mikkego – póki ten żyje – nie może istnieć i liczyć na żaden wynik, nawet jednocyfrowy.

Z Konfederacji najpewniej wystartują również narodowcy z Ruchu Narodowego. Propaganda Konfederacji skupia się na przedstawianiu Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka jako liderów. Taka strategia jest dość dziwna, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że realnie Ruch Narodowy nie cieszy się niemal żadnym poparciem poza swoimi członkami.

W ostatnim czasie chociażby oburzenie wywołał fakt, że Bosak bił brawo po mętnym przemówieniu szefa Rady Najwyższej Ukrainy, Rusłana Stefanczuka, który w pośredni sposób negował – i to w polskim parlamencie! – ukraińskie ludobójstwo Polaków na Kresach. Bosak próbował się tłumaczyć ze swojej postawy, co można skwitować w podobny sposób jak niegdyś postawę Gowina: bił brawo, ale się nie cieszył.

Co więcej, wielu dotychczasowych sympatyków Konfederacji zwraca uwagę, że „chowa się” Grzegorza Brauna.

Konfederacja Korony Polskiej

A Braun niewątpliwie jest rozpoznawalny. I choć ma niemały elektorat negatywny, to zyskuje też wielu zwolenników. Zaczynając omawianie tej partii, zacznę od wad. Jest to ugrupowanie jednego człowieka, a od niedawna jakby dwóch. Braun mocno współpracuje z prof. Mirosławem Piotrowskim, szefem partii Ruch Prawdziwa Europa.

Z drugiej strony Braun potrafi doprowadzić do sytuacji, w której o tym, czym się zajął, mówi cała Polska. Wystarczy przywołać chociażby przerwanie wykładu Grabowskiego przez Brauna. Lewackie media wszem i wobec potępiły działanie. Ale wiele osób – w tym tych znanych – wypowiedziało się pozytywnie.

Z jednej strony bowiem była jakaś symboliczna i medialna manifestacja oburzenia ze strony proreżimowych grup przeciwko wykładowi; z drugiej był Braun, który wszedł i antypolski wykład po prostu przerwał. Jak sądzisz, drogi Czytelniku – kogo będzie wolał ogół osób o szeroko rozumianych prawicowych poglądach?

Pytanie, które nurtuje sympatyków tego konkretnie ugrupowania: czy Grzegorz Braun wystartuje z Konfederacji Wolność i Niepodległość? Wydaje się, że tak. Niektórzy jednak woleliby, aby Braun odszedł od – ich zdaniem – zbyt spolegliwego wobec mainstreamu ugrupowania.

Antypartia

Niewykluczone, że w wyborach pojawi się twór o nazwie Antypartia. Szefem ugrupowania jest dr Marek Ciesielczyk. Ciężko we władzach doszukać się kogoś rozpoznawalnego, choć na prezentowanych przez ugrupowanie listach już tacy się znajdują.

W prezentacji „jedynek” ugrupowania widzimy, że w Warszawie startować będzie Jan Kubań, prezes PAFERE. W Gdańsku z kolei „jedynką” ma być Piotr Walentynowicz, wnuk Anny Walentynowicz i były radny. Trzy „jedynki” mają przypadać kandydatom jeszcze mniej znanej partii Odpowiedzialność, w której nie udało mi się znaleźć nikogo rozpoznawalnego.

Co ciekawe, Antypartia w materiałach na swojej oficjalnej stronie bardzo często przywołuje hasło, że głosować na nich chce aż 14 proc. Polaków. Jest to jednak sondaż Social Changes… z października 2021 roku. O ile, moim zdaniem, na oszałamiający wynik ugrupowanie liczyć nie może, to jakiś stopień organizacji jednak został osiągnięty i niewykluczone, że kilka procent Antypartia zdobędzie.

Pytanie: czy faktycznie wystartuje/zbierze podpisy? I jeśli tak, komu będzie próbowała podebrać wyborców? To ciężko stwierdzić. Z jednej strony bowiem Kubań sugerować może, że będzie opierać się na wolnorynkowym elektoracie; z drugiej w Lublinie ma startować Piotr Samojłowicz, który jest wiceprzewodniczącym związku „Alternatywa” w cywilnej policji. „Alternatywa” to związek zawodowy, któremu szefuje radykalny lewicowiec Piotr Szumlewicz.

Petru i Giertych

Po stronie mainstreamowej również dochodzi do ciekawych działań. Wiadomo już, że do Senatu zamierza startować Roman Giertych. Bój toczyć się będzie w okręgu poznańskim. Decyzja ta jest bardzo nie w smak KO, ale i innym fatalnoopozycyjnym ugrupowaniom. Może to bowiem zaburzyć założenia i tak wątłego paktu senackiego, w ramach którego opozycja próbuje „dogadać” jednego kandydata ze wszystkich swoich partii, co według założeń twórców miałoby zwiększyć szanse na przeforsowanie „swojego” kandydata.

Do Senatu chce dostać się także Ryszard Petru, który ogłosił, że będzie startował ze swojego komitetu. Zaznaczył, że jest gotów wejść w pakt senacki, jednak decyzja, że będzie startował, już zapadła.

AgroUnia, Porozumienie, Bąkiewicz i Wolnościowcy

Nie wiadomo, co z powyższymi. AgroUnia ostatnio przymila się do KO. Michał Kołodziejczak zapowiedział udział w marszu Tuska 4 czerwca. Porozumienie, z którym AgroUnia miała sojusz, raczej już całkiem przepadło.

Ciężko też stwierdzić, co z Wolnościowcami. Samodzielnie mogą mieć problem z zebraniem podpisów pod samodzielnym startem w wyborach.

REKLAMA