Matka zamordowanej 27-letniej Anastazji: „Może gdyby się nie broniła, to by żyła”

Anastazja Rubińska Źródło: Instagram
Anastazja Rubińska Źródło: Instagram
REKLAMA

– Na pewno moja córka się broniła. Może gdyby się nie broniła, to by żyła – powiedziała w rozmowie z grecką telewizją MEGA matka zamordowanej na Kos 27-letniej Anastazji, której ciało zostało znalezione w niedzielę w północnej części wyspy. Dodała, że „kara śmierci dla mordercy mojej córki do za mało”.

– Nie wiem, co mam powiedzieć. Nie mam dziecka, które zostało zgwałcone w bestialski sposób – powiedziała kobieta.

REKLAMA

Jak podaje MEGA TV, po raz ostatni rozmawiała ona z córką w dniu zaginięcia około godz. 18. Anastazja miała mówić o poparzeniu na ręce, które smaruje maściami. Kilka godzin później do matki dziewczyny zadzwonił partner Anastazji, który był zaniepokojony faktem, że 27-latka nie odbiera telefonu.

Matka zamordowanej Polki twierdzi, że policja mogła działać szybciej i straciła cenny czas na poszukiwanie jej dziecka.

– Nie wiem w ogóle, jak doszło do tego, że córka była w tym towarzystwie – mówi telewizji kobieta. – Być może coś jej dosypali (do drinka), nie umiem na to odpowiedzieć – dodała.

– Ja znam swoją córkę. Nigdy w życiu dobrowolnie nie odbyłaby stosunku seksualnego z nikim – komentuje sprawę kobieta. – Na pewno moja córka się broniła. Może gdyby się nie broniła, to by żyła – dodaje.

Powiedziała też, że będąc na Kos chciała zobaczyć jakąś rzecz należącą do jej córki. Sama powiedziała policji o pierścionku, który miała Anastazja.

– Gdyby nie partner Anastazji, to uważam, że mojej córki by nigdy nie odnaleziono – powiedziała kobieta, która podkreśliła, że zaginięcie Anastazji zostało zgłoszone bardzo szybko.

Matka Anastazji wraz z jej partnerem wrócili we wtorek do Polski.

Anastazja zaginęła w poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli. W niedzielę greckie media poinformowały, że znaleziono ciało 27-letniej Polki. Na zwłoki natrafiono około godz. 19 czasu lokalnego, około kilometra od domu Banglijczyka, zatrzymanego wcześniej przez policję i 500 metrów od miejsca, w którym w sobotę znaleziono telefon komórkowy Polki.

Przeprowadzona w poniedziałek późnym wieczorem na wyspie Rodos sekcja zwłok Polki potwierdziła śmierć przez uduszenie. Lekarze podkreślili jednak, że ciało było w stanie zaawansowanego rozkładu, co znacznie utrudniało badania.

REKLAMA